Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2019
z 21 marca 2019 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Dwa wymiary równoległe

Małgorzata Solecka

Od wniosków płynących z debaty „Wspólnie dla zdrowia” dzieli nas zaledwie jeden, kwietniowy, przystanek. W czerwcu minie dwanaście miesięcy narodowego debatowania, ostatnia konferencja powinna przynieść podsumowania. I odpowiedź na szereg pytań, w tym najważniejsze: po co nam to było?

Ochrona zdrowia od roku tkwi w dwóch równoległych wymiarach. Wymiarze realnym, z jego codziennymi, do bólu znanymi problemami (brak pieniędzy, zadłużenie szpitali, kolejki do świadczeń, problemy z refundacją nowoczesnych terapii, żądania podwyżek płac etc., etc.) i w wymiarze metarealnym – narodowej debaty o systemie i jego przyszłości. Debaty rozpisanej na role i na głosy, w teorii otwartej na wszystkie środowiska i poglądy, w praktyce – nie do końca, więc w dużym stopniu koncesjonowanej.

Być może w czerwcu, gdy minister zdrowia Łukasz Szumowski będzie podsumowywał wyniki debaty, a eksperci przedstawią jej owoce, krytycy tego przedsięwzięcia będą musieli schować dumę do kieszeni, posypać głowy popiołem i odwołać wszystkie gorzkie słowa. Jednak z konferencji na konferencję ten scenariusz wydaje się coraz mniej prawdopodobny. W przeciwieństwie do tego, przed którym wielokrotnie w ciągu ostatnich miesięcy przestrzegano – że wyniki debaty (nikt przecież nie wątpi, że powstanie obszerny raport) – zostaną schowane do jednej z przepastnych ministerialnych szuflad, zalegną obok wcześniejszych zielonych i białych ksiąg. I podobnie jak o tamtych, po krótkim czasie zostanie jedynie wspomnienie, że były. Że są. Gdzieś.

Nie chodzi o brak dobrej woli, choć najdalej idący krytycy pomysłu narodowego debatowania o problemach ochrony zdrowia już wiosną 2018 roku twierdzili, i do dziś tę tezę podtrzymują, że debata zostanie zorganizowana i przeprowadzona, by stworzyć wrażenie, że w sprawach zdrowia coś poważnego się dzieje, a w każdym razie może się wydarzyć. Że priorytet, że wyraźny, wręcz skokowy wzrost finansowania, że trzeba się pochylić i podzielić środki tak, by z owych dodatkowych pieniędzy nie zmarnowała się ani złotówka. Z udziałem, rzecz jasna, organizacji pacjenckich i wszystkich środowisk, dla większej transparentności. Że ustawa 6 proc. PKB na zdrowie to moment, w którym – równolegle z wyższym finansowaniem – można system zmienić na bardziej racjonalny.

Tymczasem rzeczywistość mocno o sobie przypomniała, gdy okazało się, że w dającej się przewidzieć przyszłości, w perspektywie najbliższych dwóch, może nawet trzech lat, nie bardzo jest się nad czym pochylać, bo dodatkowe środki w systemie pojawią się tylko nominalnie, a realny jest i będzie wyłącznie lawinowy wzrost kosztów udzielanych świadczeń. Retoryka ministra zdrowia i całego rządu o liczonych w dziesiątkach miliardach złotych – które w ostatnich latach już się pojawiły w systemie lub się w nim jeszcze pojawią – nie wytrzymuje konfrontacji z faktami: realne nakłady na zdrowie nie rosną. Trzeba jednak przyznać, że ta retoryka trafia do części odbiorców. – Jak to nie rosną? Od 2014 roku w systemie nakłady wzrosły o 20 miliardów złotych, a dostępność do świadczeń się nie poprawiła! Gdzie są te pieniądze? – usłyszałam od jednego z przedstawicieli szeroko rozumianych środowisk pacjenckich. Człowieka mądrego i trzeźwo na ogół oceniającego realia systemu. Owe dwadzieścia miliardów złotych, rozłożone na pięć lat, to przyrost rok do roku maksymalnie kilkumiliardowy, w dodatku – narastający. Nie rozwiązujący żadnego z problemów. Kroplówka, z trudem utrzymująca funkcje życiowe systemu. To jednak podczas żadnej z konferencji nie zostało wyartykułowane. Wręcz przeciwnie – ich uczestnicy byli mamieni dużymi, rzekomo, wzrostami finansowania w ciągu „trzech ostatnich lat” i jeszcze większymi – w przyszłości. Niektórzy, jak widać, uwierzyli. Nie tylko stronie tzw. interesariuszy systemu ochrony zdrowia. Gdy Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło „Nową Piątkę” (obietnice złożone wyborcom przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, przede wszystkim wielomiliardowe transfery socjalne w postaci 500 plus na każde dziecko i „trzynastki” dla emerytów i rencistów), powstało zasadne pytanie, z czego owe obietnice (koszt liczony na około 40 miliardów złotych w skali roku) zostaną sfinansowane. Odpowiedź przyszła szybko z Kancelarii Premiera: wśród źródeł finansowania „Nowej Piątki” wymieniono również… oszczędności w NFZ, poczynione m.in. dzięki e-zdrowiu. – Żadne zaoszczędzone przez NFZ pieniądze nie zostaną przeznaczone na cele pozazdrowotne – uspokajał szybko minister zdrowia Łukasz Szumowski, ale mleko się rozlało. A raczej – slajd z prezentacji, firmowany logo KPRM i osobą premiera Mateusza Morawieckiego szeroko rozszedł się po mediach społecznościowych. Oczywiście, minister zdrowia ma rację w tym sensie, że pieniądze ze składki zdrowotnej są w 100 procentach bezpieczne. Co tą ścieżką trafia do Funduszu, już z niego nie wypłynie.

Ale jest przecież jeszcze inny kanał (w który nas wpuszczono, chciałoby się dodać) – dotacja budżetowa, która ma uzupełniać wzrost finansowania do kolejnych progów określonych w tzw. mapie drogowej. Oszczędności w NFZ mogą być (?) dobrą (???) wymówką do bardziej jeszcze oszczędnego wydzielania środków z budżetu. Zupełnie jak w tej anegdocie, gdy żona mówi do męża, że potrzebuje pieniędzy na zakupy. Małżonek sięga po portfel i królewskim gestem wyciągając banknot dwudziestozłotowy, rzuca: – Kup sobie coś! Tylko nie rozwal na głupoty…

To pierwsza z pułapek wielomiesięcznego debatowania, ale nie jedyna. Kolejna to przekleństwo okrągłych i bardzo ogólnych słów i zdań. Truizmów wręcz. O narastających problemach kadrowych w ochronie zdrowia, wyzwaniach demograficznych zarówno po stronie pacjentów, jak i profesjonalistów. O konieczności odbiurokratyzowania pracy lekarzy i pielęgniarek słyszeliśmy w styczniu w Lublinie. W marcu, w Gdańsku, dużo ważkich słów padło o zdrowiu jako dobru własnym, o konieczności docenienia i właściwego wycenienia profilaktyki, o tym, że dla stanu zdrowia często „kod pocztowy jest ważniejszy niż kod genetyczny”, bo na życie w dobrym zdrowiu mają w tej chwili większe szanse mieszkańcy większych miast niż średniej wielkości miejscowości. Bo, po pierwsze, w większych miastach jest dostęp do lepszej opieki medycznej, po drugie – elektrociepłownie nie generują takiego smogu jak piece. Ale, na szczęście, rząd czuwa i dla wyrównania szans w leczeniu przygotował koncepcję Sieci Onkologicznej, a dla walki ze smogiem – program Czyste Powietrze.

Na inną zwrócił uwagę w ostatnich tygodniach szef OZZL. Szczegółowość, by nie rzec – szczególantoza. „Dotychczasowe dyskusje, przeprowadzane w ramach debaty «Wspólnie dla zdrowia» nie ogarniają bowiem całości systemu, ale dotyczą pewnych wąskich, omawianych odrębnie, a przez to niejako wyrwanych z kontekstu wycinków funkcjonowania publicznego lecznictwa” – ocenia dr Krzysztof Bukiel, podkreślając że „przedstawiane propozycje rozwiązań też nie stanowią fragmentu jakiejś większej, spójnej całości, ale mają charakter odrębnych dla każdego problemu, szczegółowych, niemal technicznych «instrukcji»”. – Żeby nie być gołosłownym przytoczę przykłady. Kiedy jest mowa o tzw. koordynowanej opiece zdrowotnej – dyskutanci skupiają się na tym, w jaki sposób taką opiekę opisać, z jakich świadczeń – dzisiaj pojedynczo kontraktowanych – ją złożyć, w jaki sposób zapłacić itp. Gdy narzeka się na jakość świadczonych usług, dyskutanci zastanawiają się, jak tę jakość weryfikować: może przez nadawanie certyfikatów, może przez jakieś premie z NFZ albo przy pomocy ankiet wśród pacjentów? – punktuje. Trudno się nie zgodzić. Między prawdami ogólnie znanymi, sądami wręcz wyświechtanymi, problemami tak doskonale zdefiniowanymi, że w swej istocie banalnymi a wycinkowym postrzeganiu jednostkowych problemów jest przepaść, a w niej – pustka.

Stałym punktem kolejnych konferencji są wystąpienia gości z zagranicy. Między innymi z Danii, Austrii, Holandii. Pomysł, wydawałoby się, wyjątkowo trafiony – jeśli się mamy uczyć, to od najlepszych, a w każdym razie tych, którzy sobie radzą o wiele lepiej niż my. Jednak ochrona zdrowia, o czym zdajemy się zbyt często zapominać, jest tylko częścią całości, na którą składają się choćby takie elementy jak kapitał społeczny, poziom społecznego zaufania. Pozostając przy ostatniej, gdańskiej konferencji, która była poświęcona nie tylko zdrowiu publicznemu, ale również bezpieczeństwu pacjenta – duńskich rozwiązań w zakresie systemu no-fault, niedoszukiwania się winy przy niepożądanych zdarzeniach medycznych w polskich warunkach zastosować po prostu nie sposób.

Gdy kilka lat temu w ramach Europejskiego Sondażu Społecznego badano poziom zaufania społecznego w poszczególnych krajach europejskich, krajem o najwyższym wskaźniku (20,5 punktów na 30 możliwych) została… Tak, Dania. Polska zajęła miejsce, i tu również nie będzie zaskoczenia, jedno z ostatnich. Z wynikiem 12,8.

Warto zresztą przyjrzeć się pytaniom, jakie w 2014 roku zadano, badając poziom społecznego zaufania. Czy, ogólnie biorąc, uważasz, że większości ludzi można ufać, czy też w kontaktach z ludźmi ostrożności nigdy za wiele? Czy gdyby nadarzyła się okazja, większość ludzi starałaby się cię wykorzystać, czy też postępować uczciwie? Czy ludzie przede wszystkim starają się służyć pomocą innym, czy też przede wszystkim dbają o własny interes? Każde z nich mogłoby mieć zastosowanie w sytuacji niepożądanego zdarzenia medycznego. Jak w każdej innej trudnej, konfliktogennej sytuacji między jednostką (pacjentem) a instytucją (szpitalem). Między jednostką (pacjentem) a jednostką (lekarzem).

20,5 do 12,8. Różnica uzasadnia poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, czy nie lepiej byłoby sięgnąć po doświadczenia tych, z którymi łączy nas więcej. I którzy również radzą sobie z wyzwaniami w obszarze zdrowia lepiej niż my. Mniej ambitnie, chowając dumę do kieszeni, przyznać, że możemy się sporo nauczyć od Czechów, od Chorwatów… Czy choćby od autorów prawdziwych, wręcz rewolucyjnych zmian w ochronie zdrowia: Macedonii czy Czarnogóry.

Fakt, te kraje są nieporównywalnie mniejsze niż Polska, ale dobór prelegentów z pierwszej dziesiątki europejskich systemów ochrony zdrowia świadczy, że rząd wielkości nie zawsze ma znaczenie. Natomiast punkt wyjścia i wspólny kod kulturowy – z pewnością ma. Rozwiązania holenderskie czy duńskie możemy podziwiać – ale czy coś więcej?




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Życie z wszywką alkoholową: Jak się przygotować i co zmienić w codziennym funkcjonowaniu?

Alkoholizm jest poważnym problemem zdrowotnym, który dotyka wiele osób na całym świecie. Wszywka alkoholowa jest jedną z metod wspomagających walkę z tym uzależnieniem – mały implant, zawierający substancję disulfiram, który wchodzi w reakcję z alkoholem i wywołuje nieprzyjemne objawy po jego spożyciu. Wszywka alkoholowa stała się popularną opcją terapii w miastach takich jak Siedlce, gdzie coraz więcej osób szuka skutecznych sposobów na zerwanie z nałogiem. Jakie zmiany w codziennym funkcjonowaniu przynosi życie z wszywką i jak się do tego przygotować?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.




bot