„Służba zdrowia jest jedną z najbardziej skorumpowanych branż” – stwierdzili Grecy w tegorocznym badaniu opinii. Tak było zresztą od dziesięcioleci. Dawniej, chcąc uzyskać lepszą opiekę w fatalnych, państwowych szpitalach, Grecy dawali lekarzom ser, wódkę, kury, kaczki. Z czasem „wyrazy wdzięczności” przyjęły poręczniejszą formę – słynnych fakelaki, czyli kopertek. Bez nich trudno było o przyjęcie do szpitala, przeprowadzenie szybko operacji, wypisanie zwolnienia czy dodatkowych leków. Z badań w ostatnich latach wynika, że do kopert Grecy wkładają od 50 do 1,5 tys. euro, a przy większych sumach do 7,5 tys. euro, lekarze dostają łapówkę przelewem. International Transparency szacuje, że w kopertach do kieszeni greckich medyków wędruje co roku kilka miliardów euro.
Przez lata proceder ten był absolutnie bezkarny i powszechny. Wybór zawodu lekarza zapewniał luksus, dlatego tak wiele młodzieży decydowało się studiować medycynę. W 2009 r. Grecja miała najwięcej lekarzy w krajach OECD – na 1000 mieszkańców przypadało ich 6,1, czyli 2 razy więcej niż średnia w krajach OECD i prawie 3 razy więcej niż w Polsce.
Bezkarność fakelaki utorowała drogę kolejnej formie zarobku – przedstawiciele firm farmaceutycznych namawiali lekarzy do przepisywania najdroższych leków. I to mimo że na rynku dostępne były wielokrotnie tańsze generyki. A lekarze robili tak w zamian za fakelaki od przedstawicieli firm. Hojne państwo refundowało zaś większość ordynowanych farmaceutyków. Dlatego Grecja do niedawna miała największy udział leków innowacyjnych w rynku – w 2008 r. tylko 1/3 tortu farmaceutycznego stanowiły generyki, podczas gdy przeciętnie w krajach OECD wskaźnik ten wynosił 50%. Dla porównania – w Polsce generyki to ponad 2/3 rynku. Grekom lekarze ordynowali także najwięcej antybiotyków w Europie.
Przepisywanie drogich leków tak nakręcało spiralę wydatków w służbie zdrowia, że między 2004 a 2009 r. uległy one podwojeniu. W rekordowym momencie aż 40% kosztów systemu ochrony zdrowia w Grecji generowała refundacja leków. Dla porównania – w 2011 r. na refundację leków i terapeutyczne programy lekowe polski NFZ wydał ok. 17% swojego budżetu. Ojczyzna Hipokratesa wydawała na farmaceutyki nominalnie 2 razy więcej niż znacznie bogatsza i podobnie liczna Belgia.
Lekarze przepisywali recepty również osobom, które nie istniały lub nie chorowały, natomiast zdobyte w ten sposób refundowane leki były wywożone i sprzedawane za granicą w ilościach hurtowych. Przez długi czas Grecja była największym źródłem tanich leków w handlu równoległym w Europie.
Richard Bergström, dyrektor EFPiA, Europejskiej Federacji Przemysłu i Stowarzyszeń Farmaceutycznych szacuje, że rocznie z budżetu państwa wyciekało pół miliarda euro na leki dla nieistniejących i niechorujących Greków!
Korupcja w służbie zdrowia kwitła na każdym poziomie. Lekarze przepisywali pacjentom niepotrzebny sprzęt medyczny czy do rehabilitacji, za który oczywiście płaciło państwo. Za korumpowanie medyków w Helladzie, firma Smith & Nephew zapłaciła w USA ponad 22 mln kary. Dystrybutor tej firmy w mailu do wiceprezesa Smith & Nephew skarżył się, że konkurencja daje o 30–40% wyższe łapówki lekarzom, którzy godzą się brać udział w procederze. W 2010 r. w Wielkiej Brytanii skazano szefa marketingu DePuy Int. na rok więzienia, za przekupienie greckich ortopedów sumą 4,5 mln dolarów. Za te pieniądze lekarze mieli decydować o zakupie produktów firmy. Według Stephanosa Komninosa, byłego szefa departamentu handlu w Ministerstwie Rozwoju Grecji, łapówki w ochronie zdrowia kosztowały państwo miliardy euro.
Pod wpływem UE i Troiki, Grecja od 2 lat robi porządki w służbie zdrowia. W 2010 r. grecki parlament ostro obniżył ceny leków refundowanych i ograniczył ich liczbę. Budżety wielu szpitali obcięto o 40%, a niektórych o ponad połowę. Planowane są dalsze cięcia.
By ograniczyć straty w refundacji leków oraz wyłapywać lewe druki, Grecja wprowadza system e-recept – w połowie tego roku już połowa lekarzy z niego korzystała. Grecki rząd zobowiązany jest do walki z plagą korupcji w służbie zdrowia, ale obserwatorzy twierdzą, że wyniki tych starań są mizerne. Kryzys tylko wzmocnił patologię, bo trudniej się dostać do lekarza, a ci przecież mniej zarabiają. – Fakelaki są częścią naszej kultury – tłumaczy Nikolaos Economopoulos, szef kliniki okulistycznej w Atenach. Od 7 lat lekarze najbardziej przeciwni braniu kopert noszą plakietki symbolizujące walkę z korupcją. n