Podczas II wojny światowej Arnold Gerrit Henske – holenderski artysta – został poważnie ranny. Spostrzegł, że jego ciało nie odczuwało bólu, nie krwawiło, a rany szybko się goiły. Wyjechał do Amsterdamu, gdzie – pod pseudonimem Mirin Dajo – zaczął zarabiać w nietypowy sposób: przebijał się szpadopodobnymi obiektami. Penetrował swoje ręce, nogi, korpus, a najczęściej... klatkę piersiową. Bardzo powoli – mijało 20–30 s, zanim ostrze przeszło na wylot.
Twierdził, że aby osiągnąć takie możliwości, trzeba opuścić materialny świat i zaakceptować siłę wyższą – Źródło. W wywiadzie dla „Time Magazine” przekonywał, że nic mu nie było, gdy przykładał sobie do ciała rozgrzane żelazka, oblewał się gotującą wodą i kiedy dwa razy postrzelono go w głowę. Uważał, że nie można go zabić.
W 1947 roku przeniósł się do Szwajcarii, rok później połknął długą, stalową igłę, która miała się zdematerializować w jego ciele. Tak się nie stało. Potrzebna była operacja. Udała się. Tuż po niej wyszedł na miasto, by pokazać swoją odporność. 12 dni później zmarł. Autopsja stwierdziła zapalenie, jakie wytworzyło się w zranionym przełyku podczas ostatniego z pokazów z połykaniem ogromnej igły. Wykryto także liczne blizny na ciele i wewnątrz. Również na: wątrobie, nerkach, śledzionie, a nawet na końcówce serca. Brak było blizn na żołądku, jelitach czy głowie.
Peter Mulacz w „Journal of the Society for Psychical Research” przeanalizował przypadek Dajo i publikacje lekarzy naukowców, którzy go badali. Doktor Schläpfer obserwował Dajo i jego pokazy, by przeprowadzić podobne testy na zwierzętach. Wniosek – nic nienaturalnego. Możliwe także dla zwierząt. Podobnie twierdziło dwóch patomorfologów: Brunner i Hardmeier – którzy wykonywali jego sekcję.
Brak bólu nie jest niczym nadzwyczajnym – przypadki takie są spotykane w świecie, a odczuwanie bólu może być obniżone przez sugestie i autosugestie.
Brak infekcji? Mulacz pisze o ludziach, którzy także mieli wysoką odporność na zakażenia. Lekarze zauważyli, że Dajo używał przedmiotów z polerowaną powierzchnią – co ograniczało ryzyko infekcji – i okrągłych, o średnicy rosnącej stopniowo. Przy powolnym wkładaniu, naciągnięta skóra mogła usuwać materiał infekujący. Lekarze stwierdzili, że nawet w przypadku penetracji jelita, ryzyko jego perforacji maleje, jeśli robi się to powoli. Powolne przebijanie powodowało małe uszkodzenia w organach, np. mniejsze naczynia krwionośne były przesuwane na bok. Stąd brak krwawienia.
Lekarze doszli do wniosku, że wielu ran Mirin Dajo nie można nazwać śmiertelnymi, a jego fenomen jest wytłumaczalny przez medycynę.