Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2019
z 21 marca 2019 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Gdy spotykają się bieguny

Krzysztof Boczek

Łączenie domów spokojnej starości z przedszkolami i żłobkami przynosi
wiele korzyści wychowankom jednych i drugich. Także korzyści zdrowotnych. Aż dziw, iż ta idea nadal nie jest standardem na świecie.


W lutym media społecznościowe obiegła informacja o rewelacyjnych wynikach łączenia domów starców z domami dziecka w Kanadzie. Starsi ludzie mieli odnaleźć w osieroconych dzieciach swoje wnuki. Jedna i druga strona miały czerpać niesamowicie z tej nowej więzi. „Rezultaty przeszły wszelkie oczekiwania” pisali twórcy info na stronie Świadoma Kreacja Pozytywnych Wydarzeń na Facebooku.

Internauci oszaleli na punkcie tego postu – miał 36 tys. lajków i prawie 41 tys. podań. Także niektóre media pisały o tym prostym, acz rewolucyjnym rozwiązaniu. Informacja okazała się jednak… nieprawdziwa – zbadał to portal fact-checkingowy Konkret24.

Ale całe snopy prawdy można w tym materiale odnaleźć. Bo chociaż z istotnymi różnicami, to podobne projekty działają na świecie. A nawet w Polsce.


Dziadki

„To jest miejsce, w którym historia i doświadczenie spotyka się z młodością i entuzjazmem” czytamy na stronach WWW Domu Dziecka Nr 9 w Łodzi. Ta placówka funkcjonuje jako Międzypokoleniowy Dom Bednarska. Od 14 lat, w ciągu dnia, na parterze domu gromadzi się kilkunastu seniorów w ramach Domu Dziennego Pobytu. Co piątek razem z wychowankami domu dziecka (24 osoby, 8–18 lat) wspólnie się bawią. Przygotowują placówkę do świąt, tworzą dekoracje, kukiełki, układają wierszyki. Młodzi tworzą artystyczne przedstawienia, np. na Dzień Babci i Dzień Dziadka. Razem wyjeżdżają na wycieczki, pikniki, grillują w ogrodzie placówki. W lutym mieli wspólne zajęcia z relaksacji, masażu, indyjskiej sztuki picia herbatki i tańca. – Ostatnio mieliśmy międzypokoleniowe ostatki – informuje Ewa Świętosławska, dyrektorka, która w tej placówce działa od 30 lat. Jest ruch, energia, ale też konieczność dostosowywania się do innych. Gdy dzieci mają ochotę, to schodzą na parter do „dziadków” – tak ich nazywają. Kiedy widzą, że emeryci mają potrzebę ciszy, „zmywają się” do siebie, na piętro. W ośrodku panuje domowy klimat. – To jest ważne – podkreśla pani dyrektor.

Czy są jakieś bonusy takiego łączenia pokoleń? – Jedna z pensjonariuszek ostatnio się pogubiła. Wychowanka, 17 lat, odprowadziła starszą panią do domu – pani dyrektor podaje przykład tego, jak dzieci troszczą o dziadków. Ponad 90-letniego seniora, który przed wojną był ogrodnikiem w historycznym pałacu Herbsta w Łodzi, dzieci regularnie odprowadzały do jego domu. Staruszkom młodzi ustępują miejsca, pomagają w zaniesieniu toreb, walizek, kłaniają się im. Odwiedzają ich w szpitalach, a ci odwdzięczają się, chodząc na zakończenia roku. Gdy któryś z seniorów umiera, wychowankowie czasami idą na jego/jej pogrzeb. – To wszystko je uwrażliwia – nie ma wątpliwości Świętosławska.

1/3 wychowanków ma też kontakt ze swoimi biologicznymi dziadkami, ale to z reguły 40–50-latkowie, a w ośrodku mają styczność z 70–80-latkami. Ta różnorodność ich ubogaca. Seniorzy w tych kontaktach ładują swoje baterie pozytywnej energii. Najmłodsi wzbudzają w nich duże emocje. – Jedna z pensjonariuszek powiedziała mi, że potrzebuje takich kontaktów od czasu, gdy jej wnuczki wydoroślały – dodaje Świętosławska.

Grupa ewoluowała na przestrzeni lat. Wcześniej, gdy w placówce przebywały dużo młodsze dzieci, relacje były bliższe. Zdarzały się tak silne, jak przy więzach krwi. Teraz już takich nie ma, bo w ośrodku brak przedszkolnych szkrabów.

Według Świętosławskiej, w Polsce nie ma podobnego ośrodka (także nie znajdujemy), a powinny takie powstawać. Bo to „bardzo słuszna idea”. – Pomaga w funkcjonowaniu jednych i drugich, w patrzeniu na drugiego człowieka, jego ułomności i odmienności – uważa pani Ewa.


Żyć, by nie umrzeć

Pomysł międzypokoleniowego domu Łódź skopiowała z zaprzyjaźnionego miasta Stuttgart. Tam ta idea jest bardzo rozwinięta, przy czym formuła nieco inna – do domu starców przychodzą przedszkolne dzieci. Takie ośrodki działają w... wielu krajach świata.

Międzypokoleniowe domy bardzo popularne są w... Japonii. To nie powinno dziwić – Japończycy to najstarszy naród na świecie, a seniorzy stanowią już prawie 30 proc. społeczeństwa. Międzypokoleniowa opieka narodziła się tutaj w 1976 r. w Tokio. Za płotem prowadzonego od kilkunastu lat domu starców Shimada Masaharu uruchomił żłobek. Dzieci odwiedzały staruszków w ramach urozmaicania czasu. Efekty tych kontaktów były tak pozytywne, że 11 lat później Masaharu połączył te dwa ośrodki. W 1998 r. w Japonii działało już 16 takich placówek. Pomysł przeniesiono do USA, potem do Wlk. Brytanii, Europy Zachodniej i innych krajów ze starzejącymi się społeczeństwami.

Najwięcej takich placówek chyba działa w liczących 350 milionów mieszkańców Stanach Zjednoczonych. Według portalu specjalizującego się w statystykach dla firm, LeaderStat – w USA prowadzonych jest prawie 170 międzygeneracyjnych programów, w których spotykają się kilkuletnie szkraby i 80–90-latkowie. Poprzez spotkanie z tymi na drugim biegunie życia, najmłodsi uczą się, a najstarsi zyskują poczucie bycia potrzebnym i radość.

Dom opieki Providence Mount St. Vincent w Seattle jest ogromny – mieści aż 400 osób w podeszłym wieku, które wymagają jakiejś opieki. Średnia wieku tych pensjonariuszy to aż... 92 lata. Przez 5 dni w tygodniu, piętro jednego z budynków zajmuje 125 dzieci w wieku 0–5 lat z Mount’s Intergenerational Learning Center (ILC). Korytarze wypełnia więc tupot malutkich stóp, krzyki i szczebiot latorośli. Dzieciaki schodzą do „dziadków” na parterze codziennie. Niemowlaki i raczkujące bobasy – na 20 minut, a przedszkolaki na godzinę. Według magazynu „The Atlantic”, którego reporterzy odwiedzali placówkę, te kontakty niwelują dwa główne problemy domów starców – nudę i poczucie samotności. – Chcieliśmy stworzyć wibrującą społeczność, aby było to miejsce do życia, a nie do umierania – tłumaczyła magazynowi Charlene Boyd, zarządzająca centrum.


Na powierzchni

W najstarszej takiej placówce w Wlk. Brytanii – Apples & Honey Nightingale w Londynie – maluchy ze żłobka wspólnie z seniorami śpiewają, malują i szyją... – Od 20 lat dzieci odwiedzają dziadków. (...) Wszyscy na tym zyskują – przekonuje Judith Ish-Horowicz, założycielka ośrodka.

Opowiada, że wielu jej rezydentów nigdy nie miała dzieci, dlatego kontakt z maluszkami jest niezwykle cenny – traktują je jak adoptowane wnuki. Poziom intelektualny seniorów z demencją lub alzheimerem jest podobny do dzieciaczków – to zbliża. Staruszkowie zazwyczaj nie potrafią się poruszać o własnych siłach, ale w otoczeniu szkrabów im to nie przeszkadza. Wtedy znowu czują się częścią żyjącego świata. – Dzieci dają im powód do życia – tłumaczy Judith. Maluchy często nie mają w pobliżu swoich prawdziwych dziadków – widują ich od wielkiego dzwonu, na święta, więc ten codzienny kontakt z seniorami te braki im rekompensuje.

Według Judith, dzięki kontaktom z seniorami, dzieciaki szybciej dojrzewają i są bardziej odpowiedzialne, bo już w ośrodku pomagają dziadkom. Wreszcie też czują się docenione – emeryci mają czas ich wysłuchać. Jedna z pensjonariuszek tego ośrodka o kontaktach z berbeciami tak mówi: – To jak urodzić się na nowo.

Podobnych ośrodków na świecie znaleźliśmy dziesiątki, ale można je liczyć w setkach. Ale taki, jak opisywany w fejkowym poście na FB – dom starców + dom dziecka – znaleźliśmy tylko jeden – w Indonezji. Sierociniec Mama Sayang jest oddalony 2 godz. jazdy od Dżakarty. Obecnie opiekuje się aż 130 dzieci bez rodziców, zapewniając im nie tylko dach nad głową, wychowanie, ale także... własną szkołę i małą przychodnię. Właśnie niedawno Mike i Jev Hilliardowie – założyciele sierocińca – uruchomili dom starców. Na razie ma on jedynie dwóch pensjonariuszy – 84-latek jest ślepy, a 69-latek po polio jeździ na wózku. – Wiele dzieci chce pomagać w opiece nad nimi – piszą Mike i Jev. Pod okiem pielęgniarki młodzież uczy się, jak troszczyć się o starsze osoby. Seniorom z kolei otoczenie dzieci znacząco podnosi morale. Jev Hilliard na stronach WWW: – Oni to kochają, dzięki temu ciągle się uśmiechają. To utrzymuje ich na powierzchni.


Powerbank w pieluszkach

Wiele badań naukowych potwierdza te spostrzeżenia założycieli, dyrektorów czy rezydentów takich ośrodków. W 2013 r. BMC Geriatrics z Japonii opublikował badania z których wynika, że starsi ludzie dzięki międzygeneracyjnej opiece, nie tyko angażowali się bardziej w opiekę nad maluchami, ale także w relacje między sobą – więcej rozmawiali. Częściej też się uśmiechali niż seniorzy bez częstego kontaktu z brzdącami. Starsi mają poczucie bycia znowu przydatnymi, produktywnymi – ich czas i energia mogą się na coś przydać. Wzrasta poziom satysfakcji – swoją wiedzą mogą dzielić się z innymi.

Wielu seniorów jest przekonanych, że dzięki kontaktom z maluchami stają się zdrowsi i bardziej aktywni. Badania to potwierdzają. Obniża się im ciśnienie krwi i spada ryzyko zachorowania, a nawet śmierci. Naukowcy dodają, że staruszkowie także spożywają zdrowsze jedzenie i ograniczają lub rzucają palenie. Dla dobra dzieci i siebie.

Chyba najistotniejsze jest jednak zmniejszanie poczucia społecznej izolacji – aż 43 proc. emerytów odczuwa to, co oznacza często depresję i samotność oraz mentalną i psychiczną zapaść. A nawet śmierć. Kontakt z dziećmi wyciąga seniora z tego bagna.

Naukowcy z projektu Międzypokoleniowa Opieka (www.intergenerationalcare.org) prowadzonego na australijskim Uniwersytecie Griffitha w Gold Coast, dodają, że takie doświadczenia z małymi bąblami wzmacniają wolę życia u starszych osób.

Pozytywnych efektów u dzieci jest także cała paleta. Jeśli często kontaktowały się z seniorami, to w późniejszym wieku rzadziej postrzegają siebie jako osoby niekompetentne. Rozwinęły u siebie szacunek i empatię do starszych. Z doświadczeń ILC wynika, że dzieciaki, często przebywające ze staruszkami, czują się bardziej komfortowo w obecności osób niepełnosprawnych – większość latorośli tak nie potrafi. Australijczycy z Uniwersytetu Griffitha dodają, że u dzieci następuje poprawa prospołecznych zachowań: są bardziej chętne dzielić się z innymi, pomagać czy współpracować. Częsty kontakt z seniorami we wczesnym dzieciństwie obniża też prawdopodobieństwo przestępczości w wieku młodzieńczym.

Z badań w międzypokoleniowym ośrodku Friendship Center w New Jersey, trwających od 15 lat, wynika, że takie relacje między najmłodszymi i najstarszymi wpływają także na tych...w średnim wieku. Rodziców. Stają się bardziej świadomi tego, jak żyją społeczności emerytów – bardzo popularne w USA – i już nie przypinają im łatki „domów opieki pielęgniarskiej”. Zauważają, jak ich dzieci, gdy dorosną, łatwo kontaktują się z ich rodzicami i dziadkami. To poprawia relacje w rodzinach na co dzień.

Wyników badań będzie przybywać – to ciągle relatywnie młoda tematyka w nauce. Australijczycy z Gold Coast badają efektywność dwóch modeli. W pierwszym domy opieki dla seniorów i przedszkola / żłobki działają w jednym kompleksie – dochodzi do częstych spotkań między pokoleniami. W drugim z badanych modeli, dzieci przyjeżdżają dwa razy w tygodniu w odwiedziny do seniorów na 1–2 godz. albo na odwrót. Za rok powinny być jakieś wyniki – projekt się kończy.

W Europie działa TOY – Together Old & Young – program wspierający tworzenie ośrodków łączących aktywność seniorów z nauką malutkich dzieci. Wcześniejsze TOY Projects (2012-14) przeprowadzono w Irlandii, Włoszech, Słowenii, Hiszpanii, Holandii, Portugalii oraz… Polsce. Dzieci w wieku 0–8 lat uczyły się dzięki wsparciu emerytów. W Janisławicach starszyzna wioski uczyła maluchy malowania pisanek czy pieczenia ciast. W czterech innych wioskach (Pukinin, Konopnica, Boguszyce i Stara Wojska) seniorki pokazywały dzieciom, jak wyszywać, tworzyć lalki, ubrania, papierowe ozdoby. Tradycja łączy pokolenia.


Big Brother w domu starców

O domach starców, w których grasują na co dzień czeredy maluchów, reportaże robiły już CNN, BBC, a brytyjski Channel 4 nawet stworzył całą serię dokumentów o wiosce seniorów, w której otwarto przedszkole dla 4-latków. W jednych klasach różnica wieku uczestników wyniosła nawet 98 lat! To spotkanie dwóch różnych światów było tak fascynujące, że Channel 4 nadał temu rangę... show.

Evan Briggs, reżyserka dokumentalna, na TEDx opowiadała o swojej fascynacji międzypokoleniowymi ośrodkami. Gdy miała 5 lat, rodzice zabrali ją i siostrę do domu starców, by dla pensjonariuszy zaśpiewały pieśni na święta. Ale widok sędziwych ludzi, w fatalnym stanie, na wózkach, zaszokował dziewczynki. Ta wizyta wywarła tak wielki wpływ na Evan, że dwadzieścia kilka lat później stworzyła ona dokument o domach, w których seniorzy bawili i uczyli się z maluchami. Nosi tytuł „Present Perfect” – present perfect to w angielskim czas łączący przeszłość z teraźniejszością.

Film rozpoczyna się sceną, w której ciemnoskóry staruszek pyta kilkuletniego chłopczyka z plamką na oku, jak ma na imię.
– Maks – odpowiada brzdąc.
– Jak? – dopytuje się mocno przygłuchy staruszek. Dziecko odpowiada. Dziadek nadal nie słyszy. Chłopczyk cierpliwie powtarza. I tak kilkanaście razy.

W innym ujęciu kilkulatki cieszą się, głaszcząc dłonie babci siedzącej na wózku inwalidzkim – czują niezwykłą szorstkość piekielnie pofałdowanej skóry. – Nawet ja to potrafię zrobić – raduje się jakaś niedołężna babuszka na wózku, zapinając chłopczykowi kurtkę. Gdy seniorzy, w kole z dziećmi, falują razem trzymaną różnokolorową płachtą, wszyscy cieszą się z tej prostej czynności. Jak dzieci.

77-letnia uczestniczka spotkań z brzdącami ze żłobka, Zena, w brytyjskim magazynie „AGE UK Mobility” tłumaczy fenomen takich ośrodków. – Najbardziej istotne w życiu, to być kochanym. A małe dzieci mają w sobie taką czystą miłość.




Najpopularniejsze artykuły

Programy lekowe w chorobach z autoimmunizacji w praktyce klinicznej. Stan obecny i kierunki zmian – oglądaj na żywo

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Tygrys maruder

Gdzie są powiatowe centra zdrowia? Co z lepszą dostępnością do lekarzy geriatrów? A z obietnicą, że pacjent dostanie zwrot kosztów z NFZ, jeśli nie zostanie przyjęty w poradni AOS w ciągu 60 dni? Posłowie PiS skrzętnie wykorzystali „100 dni rządu”, by zasypać Ministerstwo Zdrowia mniej lub bardziej absurdalnymi interpelacjami dotyczącymi stanu realizacji obietnic, złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Niepomni, że ich ministrowie i prominentni posłowie w swoim czasie podkreślali, że na realizację obietnic (w zdrowiu na pewno) potrzeba kadencji lub dwóch.

Worków z pieniędzmi nie będzie

Jeśli chodzi o nakłady, cały czas jesteśmy w ogonie krajów wysokorozwiniętych. Średnia dla OECD, jeśli chodzi o nakłady łączne, to 9 proc., w Polsce – ok. 6,5 proc. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w zasadzie nie przekraczamy 5 proc. – mówił podczas kongresu Patient Empowerment Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, w maju powołany przez minister Izabelę Leszczynę do zespołu, który ma pracować nad zmianami systemowymi.

Personalizacja szczepień przeciw grypie i strategie poprawy wyszczepialności

– W Polsce głównym problemem jest brak zainteresowania szczepieniami przeciwko grypie. Debata na temat rodzaju szczepionek przeciw grypie i ich porównywanie to temat drugo- planowy. Zwłaszcza że intensywne promowanie nowych preparatów może osłabiać zaufanie do tych już dostępnych – uważa Paweł Grzesiowski, Główny Inspektor Sanitarny. Prof. Robert Flisiak, powołany przez ministrę zdrowia Izabelę Leszczynę na szefa zespołu do spraw monitorowania i oceny zagrożeń związanych z chorobami zakaźnymi, wskazuje, że najważniejsza jest dziś poprawa poziomu wyszczepialności poprzez identyfikację i wdrażanie odpowiednich strategii i kierunków działań.

Pigułka dzień po, czyli w oczekiwaniu na zmianę

Już w pierwszych tygodniach urzędowania minister zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła program „Bezpieczna, świadoma ja”, czyli – pakiet rozwiązań dla kobiet, związanych przede wszystkim ze zdrowiem prokreacyjnym. Po kilku miesiącach można byłoby już zacząć stawiać pytania o stan realizacji… gdyby było o co pytać.

Klimat stawia nowe wyzwania zdrowotne

Globalna zmiana klimatu stała się jednym z najbardziej widocznych problemów środowiskowych XXI wieku. Od zdjęć niedźwiedzi polarnych przyczepionych do topniejących kier lodowych na Alasce po wyschnięte i popękane pola uprawne rozciągające się aż po horyzont w Afryce – obrazy ekologicznych skutków zmian klimatycznych stały się częścią naszej wspólnej świadomości. Rzadko jednak skutki zmian klimatycznych są wyrażane w kategoriach rzeczywistych i potencjalnych kosztów życia i cierpienia ludzkiego.

Kamica żółciowa – przyczyny, objawy i leczenie

Kamica żółciowa to schorzenie, które dotyka około 20% populacji. Jest to najczęstsza przyczyna hospitalizacji związanych z układem pokarmowym. Charakteryzuje się występowaniem złogów w pęcherzyku żółciowym lub drogach żółciowych. Niektórzy pacjenci nie doświadczają żadnych objawów, inni cierpią z powodu ataku kolki żółciowej i innych powikłań.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Onkologia – droga wielu medycznych szans i możliwości

Wybierając specjalizacje onkologiczne można pomagać pacjentom w walce z chorobą nowotworową, prowadzić innowacyjne badania naukowe i korzystać z nowoczesnej aparatury medycznej. To pasjonujące, że jedna dziedzina medycyny ma tak wiele do zaoferowania – twierdzi Zuzanna Górska, studentka II roku kierunku lekarskiego i przyszła onkolog.

Preludium i pandemiczna fuga

Rozmowa z prof. dr. hab. n. biol. Krzysztofem Pyrciem, wirusologiem, kierownikiem Pracowni Wirusologii w Małopolskim Centrum Biotechnologii Uniwersytetu  Jagiellońskiego (MCB), liderem grupy badawczej Virogenetics, działającej w ramach MCB, należącej do europejskiego konsorcjum DURABLE, które od 2023 r. zrzesza światowej klasy instytuty badań podstawowych i translacyjnych, koordynowane przez Instytut Pasteura w Paryżu. 

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.




bot