Dziś już wiadomo, kto wygrał wybory. Uważam jednak, wbrew oczekiwaniom wielu moich kolegów z lewa i z prawa, że tak naprawdę nic się nie zmieni. Przed czterema laty miałem więcej nadziei, czego nie omieszkałem zdradzić w powyborczym felietonie. I co? I nic – było, jak zawsze. Odnoszę wrażenie, że nasi politycy, w tym zdrowotni, skażeni są nie tylko grzechem pierworodnym, ale i grzeszkami mniejszymi, tymi, które ważą o kondycji polskiego systemu opieki zdrowotnej.
Oto ich krótka lista, niczym 7 grzechów głównych:
1. Lenistwo – czyli zaniechanie systematycznej pracy nad koncepcją, wprowadzaniem i kontynuacją zmian; lepiej wykonywać ruchy pozorne niż narażać się na negatywny odbiór społeczny; lenistwo rośnie w postępie geometrycznym w miarę zbliżania się kolejnego terminu wyborczego.
2. Pycha – przekonanie o słuszności własnej koncepcji i absolutnym pobłądzeniu oponentów; zarażony nią nie dopuszcza do żadnej dyskusji i gdy tylko dojdzie do władzy, całkowicie zmienia kierunek na własny, umyślony, jedynie słuszny.
3. Chciwość – pazerne obsadzanie dostępnych stanowisk i funkcji przez popleczników lub bezwzględne kaperowanie (kupowanie) na własnych stronników osób zajmujących interesujące, ważne stanowiska, zwłaszcza tych, których nie da się łatwo wymienić.
4. Nieczystość – uleganie lobbingowi przemysłu farmaceutycznego, wielkich producentów, własnych partii albo ponadpartyjnych spółdzielni.
5. Tchórzostwo – odsuwanie od siebie odpowiedzialności za nietrafne decyzje i przesuwanie jej możliwie najdalej w dół drabiny decyzyjnej, poparte medialnym przekazem skierowanym do maluczkich, z których większość słabo orientuje się w niuansach polskiego systemu opieki zdrowotnej.
6. Nieuctwo – powierzchowne podejście do rozwiązywanych problemów, bez zagłębiania się w ich istotę, zwłaszcza jeśli wymaga to namysłu i rzetelnej wiedzy.
7. Gniew – wykluczenie możliwości popełnienia błędu przez siebie samego, a co za tym idzie ignorowanie (a jak się da, to i tępienie) oponentów; tupanie nóżką jako argument w dyskusji.
Tym razem, po ostatniej wyborczej niedzieli, po raz pierwszy mamy do czynienia z sytuacją, w której dotychczas rządzący mają szansę na kontynuację. I mają też czas na korekty własnych błędów i niedoróbek, a było ich niemało.
Być może, lista grzeszków ulegnie też redukcji, choć osobiście bardzo w to wątpię.