Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 52–66/2015
z 9 lipca 2015 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Izby lekarskie: przyjaciel czy wróg?

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Niedopracowane ustawy, kłopoty z dokumentami, kolejkami, receptami, specjalizacjami. Sporo wyzwań, z którymi trzeba się mierzyć na co dzień. W nieprzyjaznym otoczeniu najłatwiej działać, gdy się zewrze szyki. Tymczasem lekarski samorząd dla wielu, zamiast sprzymierzeńcem, okazuje się przeciwnikiem.

W upolitycznionym środowisku trudno o obiektywizm. Zamiast faktów liczy się czyjaś racja i interes, jednak co do większości utrudnień w wykonywaniu zawodów, związanych z ochroną zdrowia ich przedstawiciele są zgodni. Nie ma współpracy pomiędzy urzędami a lekarzami i sprawnie funkcjonującego systemu.

Aby lobbować i starać się o zmiany, trzeba mieć wsparcie instytucji, powołano więc 25 lat temu Naczelną Izbę Lekarską. Tymczasem wielu lekarzy tego samorządu nie chce. Według internetowej ankiety na portalu Medycyna Praktyczna, ponad 90 proc. z 2 tysięcy lekarzy ocenia negatywnie pomoc prawną oferowaną im przez izby. Nie widzi troski o wizerunek w mediach, starań o reformę systemu i wzrost wydatków na ochronę zdrowia. 96 proc. ankietowanych ocenia negatywnie pomoc lekarzom w staraniach o godne warunki pracy. Wrześniowy bunt wywołany decyzją o podwyżce obowiązkowej składki był wyraźnym przejawem braku akceptacji środowiska.

W czym pomaga samorząd?
Analizując komunikację na stronach internetowych oraz w branżowej prasie, nie można oprzeć się wrażeniu, że NIL i OIL działają prężnie. Sporo jest inicjatyw dla młodych lekarzy, łatwo dotrzeć do informacji o kursach, tak ważnych w zawodach wymagających ustawicznego kształcenia. Jak mówi prof. Katarzyna Ziora ze Śląskiej Izby Lekarskiej, pełniąca w niej funkcję Rzecznika Praw Lekarza: – Szkolenia są nie tylko specjalistyczne, ale też z zakresu prawa, komunikacji, asertywności, etyki, orzecznictwa itd. Odbywają się co najmniej dwa razy w tygodniu i są sponsorowane przede wszystkim przez ŚIL ze składek. Mamy też wsparcie prawne – Biuro Radców Prawnych pracuje codziennie od 9:00 do 16:00. Jest bardzo pomocne także dla mnie jako rzecznika – bardzo szybko uzyskuję opinie prawne dla lekarzy. Współpracujemy z Okręgową Radą Adwokacką – każdy członek naszej Izby ma prawo do jednej bezpłatnej porady w wybranym przez siebie biurze. Lekarze z tego korzystają. Stworzono też internetową całodobową pomoc prawną. Na stronie ŚIL w zakładce „Prawo i Zdrowie” lekarz może w każdej chwili uzyskać informacje dotyczące przepisów.

Śląska Izba Lekarska dba o przepływ informacji. Dział Informacyjno-Prasowy regularnie wysyła maile do członków izby. Prowadzony jest też monitoring mediów – zewnętrzna firma zbiera materiały, które ukazały się w polskiej prasie na temat lekarzy, ochrony zdrowia w Polsce i na świecie. Informacje te również trafiają do lekarzy.

Profesor Ziora podkreśla dbałość o politykę informacyjną: – Przygotowujemy wraz z Izbą Lekarską w Krakowie broszurę, będącą zbiorem wszystkich obowiązujących aktualnie w Polsce aktów prawnych, dotyczących praw lekarza. Nasza Izba sfinansuje wydanie tego w formie książeczki i dostarczy każdemu lekarzowi w Polsce. Niektóre przepisy prawne w formie skróconej chcemy rozwieszać w poradniach i szpitalach obok Karty Praw Pacjenta.

Śląska Izba oferuje też pomoc socjalną. To „becikowe”, nagrody pieniężne dla emerytowanych lekarzy, w planach jest Karta Dużej Rodziny Lekarskiej. Dwa razy w roku nagradza też finansowo lekarzy, którzy zdali egzamin specjalizacyjny, przy okazji uroczystego wręczenia dyplomów. Pomocą dla lekarzy jest też powołana niedawno instytucja Rzecznika Praw Lekarza. To ktoś w rodzaju adwokata, który ma pomóc im w gąszczu przepisów.

Mimo to, lekarze kwestionują działalność samorządu i nie ufają działaczom. Można uznać, że polskie społeczeństwo po prostu lubi narzekać i nie ma ochoty się angażować, a można postarać się zidentyfikować prawdziwe przyczyny i szukać rozwiązań. Warto je znaleźć, bo w sytuacji malejącego zaufania do lekarzy i trudnej sytuacji finansowej polskiej ochrony zdrowia, rodzącej frustrację i lekarzy, i pacjentów środowisko lekarskie powinno być zintegrowane, a nie rozproszone i skłócone. Samorząd ma też ogromny potencjał, jeśli chodzi o budowanie wizerunku. Indywidualnie – ani lekarze, ani zarządzający placówkami nie mają na to ani czasu, ani pieniędzy, ani kompetencji.

Komunikacja, identyfikacja, motywacja
Samorząd to wizytówka. Nieakceptowany przez środowisko nie będzie o nim dobrze świadczył, nawet jeśli ma dobrą „ofertę” dla swoich członków. Do zbudowania akceptacji, identyfikacji i motywacji członków potrzeba umiejętności zarządzania oraz PR-u wewnętrznego. Kiedyś uważano, że dla integracji środowiska pracowników wystarczy zorganizowanie imprezy. Często jej rola nie polegała zresztą na integracji, bo prezes siedział przy oddzielnym stole, lecz na dostarczeniu „chleba i igrzysk”. W bardziej rozbudowanych korporacjach – a taką jest przecież samorząd lekarski – sposobów na integrację jest więcej. Z powodzeniem praktykuje się organizację zawodów sportowych, konkursów i imprez kulturalnych dla lekarzy. Dla motywacji ważne jest także docenianie osiągnięć i tutaj dobrym pomysłem wydaje się uroczyste wręczanie dyplomów i nagrody pieniężnej praktykowane w ŚIL. Sprawdzają się też stare rozwiązania – dobrym czynnikiem motywującym jest publikowanie podziękowania pacjentów w „Gazecie Lekarskiej”.

Organizacja szkoleń i pomoc prawna to są konkrety. PR jednak nie polega na znoszeniu jajek, lecz na głośnym obwieszczaniu tego faktu. Owszem, istnieją strony internetowe, biuletyny i czasopisma, organizuje się zjazdy, ale na ile spełniają one swoją rolę?

Czy na pewno dobrze się komunikujemy?
Branża związana z komunikacją, podobnie jak prawnicy i ubezpieczyciele, już od dawna widzi potrzeby branży związanej z ochroną zdrowia. Jak grzyby po deszczu wyrastają kolejne agencje PR, gotowe pomagać w budowie wizerunku placówek medycznych i ich personelu. Młodzi freelancerzy, cyfrowi tubylcy, zastanawiają się jak wykorzystać Instagram czy Facebooka do budowy wizerunku lekarza. Samorząd lekarski też chciałby poprawić wizerunek lekarza w mediach. Zrodził się więc plan utworzenia Funduszu Wizerunkowego Samorządu Lekarskiego. Planowano powołanie specjalnego zespołu ds. ochrony wizerunku środowiska lekarskiego, zajmującego się kampanią wizerunkową i wypracowywaniem stanowiska samorządu lekarskiego w pilnych sprawach istotnych dla środowiska. Lekarze się jednak nie zgodzili. To również świadczy o braku akceptacji działań samorządu. Zanim więc zaczniemy walczyć o wizerunek na zewnątrz, warto zadbać o wizerunek wewnątrz organizacji.

Komunikacja wewnętrzna
– Polityka informacyjna samorządu lekarskiego mogłaby być jeszcze lepsza, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że wszyscy lekarze otrzymują co miesiąc „Gazetę Lekarską” – mówił w ubiegłym roku Medexpressowi sekretarz NRL Konstanty Radziwiłł. Niestety trudno oczekiwać, że lekarz, który nie akceptuje samorządu, będzie czytał wydawane przez niego czasopismo. O efektywność komunikacji powinien starać się nadawca, nie odbiorca – to ważna zasada.

Zdaniem prof. Ziory również coroczne zjazdy nie są dobrą formą komunikacji, bo odbywają się zbyt rzadko. Niektóre izby zadbały o możliwość komunikacji młodych lekarzy – blogi, Facebook, to ich naturalne środowisko. Potrafią tam działać, upowszechniać informacje. To też dobre miejsce do zbierania feedbacku, stąd obecność ankiet i formularzy w Internecie.

Dlaczego lekarze nie chcą należeć do samorządu?
– W całym polskim społeczeństwie, jeszcze od czasów PRL panuje nieufność wobec organizacji branżowych i wszystkich organizacji, które nas reprezentują i dbają o nasze interesy – mówi dr Łukasz Srokowski, socjolog specjalizujący się w badaniach organizacji branżowych, trener biznesu. Ludzie programowo nie ufają elitom. Skończyły się czasy, w których władza decyduje sama. Ludzie potrzebują poczucia władzy i kontroli. To ogólny trend. Potrzebna jest nie tylko współpraca, ale i współdecydowanie. Dlatego, dla lepszego porozumienia najlepiej wprowadzić konsultacje, możliwość decydowania o części budżetu. Na tej idei oparta jest koncepcja budżetu partycypacyjnego, z powodzeniem stosowana w miastach.

Trendy się dziś zmieniają, głównie za sprawą Internetu, w którym wyraźnie rośnie rola poszczególnej jednostki. Każdy może się publicznie wypowiedzieć, więc każdy chce mieć wpływ. Samorząd powinien zadbać o to, by jego członkowie zyskali poczucie wpływu na podejmowane decyzje. Czasami nie jest to kwestia wdrażania kosztownych rozwiązań, lecz zweryfikowania dotychczasowych narzędzi i sposobu komunikacji. Przykładem takiej praktyki jest pomysł ŚIL: w związku z podwyższeniem składki członkowskiej oraz dobrą sytuacją finansową, zdecydowano przeznaczyć te dodatkowe 20 złotych miesięcznie na wspieranie indywidualnych form doskonalenia zawodowego członków ŚIL. Zainteresowani sami wskazują cel – to właśnie odmiana budżetu partycypacyjnego.

Potrzebna transparentność
Trwa debata na temat przejrzystości działań lekarzy, w kontekście współpracy z prywatnymi firmami. Może i w przypadku izb przydałaby się podobna polityka?

– Lekarze, członkowie Izb Lekarskich potrzebują poznać konkretne, namacalne korzyści, wynikające z przynależności do samorządu – mówi dr Srokowski. – Są szczególną grupą społeczną, o dużej świadomości, dlatego należałoby wykazać, na co są przeznaczane ich pieniądze z obowiązkowych składek. Co zyskują?

Nie można jednak robić tego za pomocą długich sprawozdań na stronach internetowych czy w „Gazecie Lekarskiej”. Trzeba znaleźć formułę odpowiadającą dzisiejszym trendom – w formie grafiki czy infografiki lub krótkich tekstów.

Zastanawiając się nad wizerunkiem lekarza, nie można zapominać o wizerunku Izb Lekarskich. Zyskując akceptację środowiska, działamy na rzecz jego integracji. Efektywna komunikacja, umiejętne wykorzystanie technik i dzielenie się dobrymi praktykami są kluczem do budowania zrozumienia i wypracowywania dobrych relacji zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz każdej organizacji – także samorządu lekarskiego.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Ukraińcy zwyciężają też w… szpitalach

Placówki zdrowia w Ukrainie przez 10 miesięcy wojny były atakowane ponad 700 razy. Wiele z nich zniszczono doszczętnie. Mimo to oraz faktu, że codziennie przybywają setki nowych rannych, poza linią frontu służba zdrowia daje sobie radę zaskakująco dobrze.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Gdy rozum śpi, budzi się bestia

Likantropia (z gr. lýkos – wilk i ánthropos – człowiek) to wiara w zdolność
przekształcania się ludzi w zwierzęta, zwłaszcza w wilki. Etymologię tego
terminu wywodzi się też od króla Arkadii – Likaona, który, jak opisuje
Owidiusz w Metamorfozach, został przemieniony w wilka, gdyż ośmielił się
podać Zeusowi ludzkie mięso – ciało własnego syna.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Chorzy na nienawiść

To, co tak łagodnie nazywamy hejtem, to zniewagi, groźby i zniesławianie. Mowa nienawiści powinna być jednoznacznie piętnowana, usuwana z przestrzeni publicznej, a sprawcy świadomi kary. Walka o dobre imię medyków to nie jest zadanie młodych lekarzy.

Dwuinstancyjność orzecznictwa lekarskiego ZUS

Ubezpieczonemu, który nie zgadza się z treścią orzeczenia lekarza orzecznika, przysługuje prawo wniesienia
sprzeciwu do komisji lekarskiej ZUS.

Czas pracy osób niepełnosprawnych w szpitalu

Czy niepełnosprawna pielęgniarka lub lekarz mogą pracować w systemie równoważnego czasu pracy i pełnić dyżury medyczne w porze nocnej?

Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.




bot