Chociaż wykonana na zlecenie ministerstwa gospodarki analiza dowiodła, że przystąpienie naszego kraju do systemu jednolitej ochrony patentowej jest niekorzystne, polski rząd opowiedział się za jego przyjęciem. Wszystkie organizacje gospodarcze ostrzegają, że dla polskiej gospodarki jest to groźniejsze niż ACTA.
System pozwalający na jednoczesną rejestrację patentu we wszystkich krajach UE pozornie wydaje się korzystny. Niesie jednak ze sobą wiele zagrożeń.
Komu służy jednolity patent
Wdrożenie jednolitego patentu było priorytetem polskiej prezydencji w UE. Rząd przekonywał, że jego przyjęcie przyczyni się do zwiększenia innowacyjności polskiej gospodarki, ponieważ obniży koszty uzyskania patentu na terenie całej UE. Tymczasem ekspertyza międzynarodowej firmy Delloitte wykonana na zlecenie resortu gospodarki wykazała, że wdrożenie w Polsce systemu oznacza dla nas wyższe o 53 mld zł koszty spraw sądowych, zakupu licencji i sprawdzania tzw. czystości patentowej w okresie 20 lat. Przez kolejną dekadę koszty te wzrosłyby do 79,4 mld zł.
Zgodnie z nowym systemem, patenty europejskie będą publikowane w jednym z 3 języków: angielskim, francuskim bądź niemieckim. Faworyzuje to firmy działające na tych obszarach językowych kosztem państw, których językiem urzędowym jest inny niż te właśnie. Dlatego do systemu nie weszły Hiszpania i Włochy.
Wszelkie spory między właścicielami patentów będzie rozwiązywać Jednolity Sąd Patentowy w Niemczech, co dla polskich przedsiębiorców oznacza zwielokrotnione koszty związane z prowadzeniem postępowań za granicą, w obcym języku, przy udziale zagranicznych pełnomocników.
Zagrożeniem dla przedsiębiorców są też przepisy dotyczące zabezpieczenia roszczeń, wiążące się np. z zajęciem mienia czy blokadą rachunków bankowych. Nowe regulacje nie zawierają bowiem rozwiązań należycie chroniących przed nadużywaniem patentów i wykorzystywaniem ich do walki z konkurencją. Z tego powodu przeciwko przystąpieniu do systemu opowiedziały się PKPP Lewiatan, Krajowa Izba Gospodarcza, Pracodawcy RP, Business Centre Club, najwybitniejsi profesorowie prawa (w liście otwartym do rządu) oraz prof. Michał Kleiber, prezes PAN. Przygotowana przez Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową analiza wykazała, że wdrożenie systemu oznaczać będzie tylko dla NFZ w ciągu 4 lat straty w wysokości od 1 do 2 mld zł z tytułu opóźnienia wejścia na rynek krajowych generyków wskutek przystąpienia Polski do jednolitej ochrony patentowej.
Utajniona analiza
Na zaplanowane 5 grudnia br. posiedzenie sejmowej Komisji Innowacyjności wiceminister gospodarki Grażyna Henclewska przybyła bez analizy Delloitte. Trafiła ona jednak do rąk posłów nieoficjalnie. Komisja odbyła się dzień później. Henclewska odczytała notatkę, w której starała się wykazać, że stosunek strat do korzyści jest w analizie niejednoznaczny. Jednak Delloitte stawia sprawę jasno: „nawet w sytuacji, gdy Polska nie wdroży patentu jednolitego i nie ratyfikuje Umowy o Jednolitym Sądzie Patentowym, polscy przedsiębiorcy będą mogli korzystać z patentu europejskiego o jednolitym skutku”, dlatego „bardziej korzystną opcją jest Opcja 0 (brak wdrożenia w Polsce patentu jednolitego oraz brak przystąpienia do umowy o Jednolitym Sądzie Patentowym), niezależnie od perspektywy czasowej ani od scenariusza rozwoju innowacyjności polskich przedsiębiorstw.”
– Z analizy tej wynika jasno, że regulacje są korzystne dla Niemiec, Anglii i Francji, a niekorzystne dla Polski. Te stracone miliardy będą kulą u nogi polskiej gospodarki, a nie impulsem innowacyjności. Tymczasem nieprzystąpienie dziś do tego systemu nie zamyka nam drogi w przyszłości – mówił poseł PiS Marek Suski. Wiceprzewodniczący Komisji, Grzegorz Napieralski z SLD, podkreślił, że analiza nie ma politycznych podtekstów. – Skoro wszystkie środowiska biznesowo-gospodarcze, bez względu na sympatie polityczne, opowiedziały się przeciwko przystąpieniu Polski do tego systemu, a zamówiona za duże publiczne pieniądze analiza rekomenduje odstąpienie, Komisja też powinna jasno zarekomendować premierowi jednoznaczne stanowisko – przekonywał. Prezes PZPPF, Cezary Śledziewski przypomniał, że raport IBnGR wskazuje, iż koszty przystąpienia do systemu dla polskiego przemysłu farmaceutycznego wyniosą od 188 mln zł do 376 mln zł w ciągu 5 lat. Komisja wystosowała do premiera dezyderat apelujący o „wycofanie się przez Polskę ze wzmocnionej współpracy w dziedzinie ochrony patentowej i Jednolitego Sądu Patentowego”.
Wbrew argumentom
Tymczasem wiceminister gospodarki Andrzej Dycha 10 grudnia br. w Brukseli opowiedział się, zgodnie z instrukcją rządu, za przystąpieniem Polski do systemu jednolitej ochrony patentowej. Zlekceważył tym samym krytyczne oceny wszystkich środowisk ostrzegających, że system daje profity jedynie zagranicznym gigantom, a polską gospodarkę zrujnuje.
11 grudnia Parlament Europejski przyjął pakiet przepisów, który umożliwi wdrożenie jednolitego patentu w 25 państwach UE, w tym w Polsce. Przeciwko patentowi wypowiadali się polscy europosłowie z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów oraz frakcji Europa Wolności i Demokracji. Poseł PiS Konrad Szymański przekonywał, że większość obywateli i firm będzie zmuszona do hurtowego przyjmowania patentów wytworzonych poza ich własną jurysdykcją w językach, które nie są językami urzędowymi na ich terytorium.
Jednolitego patentu broni europoseł z Europejskiej Partii Ludowej, Tadeusz Zwiefka (PO). „Łatwo dostępny, jednolity patent sprawi, że polskie małe i średnie przedsiębiorstwa będą mogły otrzymać ochronę w prawie całej UE, ponosząc o wiele niższy koszt” – przekonywał w oświadczeniu.
Porozumienie, ustanawiające sąd patentowy, wejdzie w życie 1 stycznia 2014 r. po tym, jak ratyfikuje je co najmniej 13 państw stron porozumienia. Wiceminister gospodarki przekonuje, że polski parlament będzie mógł je odrzucić. Część prawników uważa jednak, że nie ma takiej możliwości, ponieważ wszystkie regulacje dotyczące systemu są pakietem i przyjęcie jednego oznacza konieczność przyjęcia całości. Dwa pozostałe projekty będą obowiązywać od 1 stycznia 2014 r., z chwilą wejścia w życie porozumienia międzynarodowego. Do systemu nie przystąpiły Hiszpania i Włochy, choć będą mogły to zrobić w dowolnym momencie.