Gruntowne porządki à la Łapiński w kasach chorych mamy już za sobą. Nowi ludzie z koalicji SLD-UP i PSL zajęli w radach stanowiska poprzedników: bezpartyjnych lub sympatyków ugrupowań obecnie opozycyjnych. Rady odwołały bezzwłocznie "niesłusznych politycznie" dyrektorów i nawet całe zarządy niektórych kas. Co ciekawe, pracę straciło kierownictwo tych kas, które mogły się poszczycić ewidentnymi sukcesami: zarządzane przez nie instytucje nie miały deficytu, zachowywały płynność finansową, a placówki służby zdrowia z obszaru ich działania – jakoś jeszcze wiążą koniec z końcem. W innych działach gospodarki takie zarządy dostałyby premię, ale w kasach chorych – działać dłużej nie mogły. I słusznie. Kara spadła na nie za to, że podważały tezę, iż kasy z niczym sobie nie radzą, a zatem – należy je zlikwidować. Nowi w nich ludzie udowodnią dziś już wszystko, czego życzy sobie pan minister. Będzie to tym łatwiejsze, że spływ składki zdrowotnej jest znacznie niższy niż na bieżący rok planowano (za 6 miesięcy br. – o ponad 480 mln zł). Może się okazać, że już niebawem wszystkim kasom zabraknie kasy. Więc może i lepiej, że ich nie będzie?
Nowe rady i zarządy kas gwarantują ministrowi możliwość sterowania tymi instytucjami. I tylko dziwi, że kapitan nie wydał dotąd podległym mu sternikom komendy zmiany kursu. Ci zaś – bez oficjalnych map i kompasów – nadal dryfują jak dotąd. Czy to zgodne, czy może sprzeczne z intencjami głównodowodzącego?
Na razie – upolitycznienie kas oraz wielu stanowisk w całym systemie opieki zdrowotnej to jedyny widoczny efekt rocznych bez mała rządów M. Łapińskiego. Oprócz – oczywiście – odsunięcia w czasie terminu wejścia w życie wielu ważnych, gotowych od dawna ustaw.
Wrzesień się kończy, o ujednoliceniu kontraktów w kasach na przyszły rok nikt nie słyszał, choć jednolite zasady kontraktowania usług na rok 2003 już dawno mogły być gotowe. O jednolitych w skali kraju przyszłorocznych stawkach kontraktów też nie ma co marzyć, a spodziewać się można raczej tylko ich cięć (nie musi to jednak dotyczyć wszystkich). Pozostaje nadzieja, że tajemnicze odwołanie b. prezesa UNUZ-u przyspieszy merytoryczne prace tego urzędu nad rzetelną analizą i oceną systemu A.D. 2001. Bo chyba pilniejsze sprawy personalne zostały już załatwione?
W Dolnośląskiej RKCh, inaczej niż w Śląskiej, Małopolskiej czy Podkarpackiej nie było czystek personalnych – minister Łapiński dokonał jedynie "kosmetycznych" zmian w składzie rady. Powołano tylko dwóch nowych jej członków. W nowej radzie jest 3 przedstawicieli SLD, po jednym Unii Wolności, Unii Pracy, PSL oraz jedna osoba bezpartyjna.
Utrzymała swoje stanowisko dyrektor DRKCH Barbara Misińska. Minister Łapiński, który przyjechał do Wrocławia, żeby osobiście wręczyć nominacje członkom nowej rady, mówił m.in. o dobrej współpracy dyrektor Misińskiej z resortem zdrowia stwierdzając, iż Zarząd DRKCH dobrze sobie radzi z występującymi w dolnośląskiej służbie zdrowia problemami. Minister, ku zdziwieniu środowiska medycznego, wysoko ocenił program restrukturyzacji służby zdrowia opracowany przez wicemarszałka Czesława Drąga, zakładający likwidację 4,5 tys. łóżek oraz zwolnienie ok. 6 tys. pracowników szpitali. Minister stwierdził, że wprowadzenie w życie tego programu poprawi sytuację dolnośląskiej służby zdrowia.
Zupełnie odmiennego zdania są pracownicy dolnośląskich szpitali, związki zawodowe, Dolnośląska Izba Lekarska, czemu dali wyraz, protestując przed Urzędem Wojewódzkim (w przeddzień przybycia ministra do Wrocławia) przeciwko "Programowi Drąga" i domagając się odwołania wicemarszałka. W proteście uczestniczyli przedstawiciele wszystkich środowisk służby zdrowia z terenu Dolnego Śląska.
Kłopoty finansowe DRKCh związane są z mniejszymi wpływami do budżetu, niż to zakładał plan finansowy na 2002 r. Przychody kasy za pierwsze półrocze wyniosły 913 mln zł, czyli o ponad 39,5 mln zł mniej niż w planie finansowym. Jak wyjaśnia dyrektor Misińska, spowodowane to jest kłopotami ZUS w ściągalności składek (za pierwsze półrocze ściągalność kształtuje się na poziomie 93%). W związku z tym DRKCH będzie musiała dokonać zmiany w planie finansowym na 2002 r., ograniczając wydatki, zwłaszcza w dziedzinie rehabilitacji i specjalistyki ambulatoryjnej oraz lecznictwa stomatologicznego.
- Jeśli chodzi o rehabilitację ambulatoryjną, to musimy dostosować dynamikę tych świadczeń do planu finansowego kasy. W pierwszym półroczu br. wykonano tych świadczeń na sumę 14 mln zł i według planu – do końca roku na świadczenia rehabilitacyjne pozostało 7 mln zł. Przez ostatnie 5 miesięcy br. ta kwota musi wystarczyć dla wszystkich placówek rehabilitacyjnych na Dolnym Śląsku. Nie spowoduje to ograniczenia świadczeń rehabilitacyjnych, lecz może wydłużyć czas oczekiwania pacjentów na zabiegi rehabilitacyjne – informowała podczas konferencji prasowej Barbara Misińska.
W lecznictwie stomatologicznym zapowiedziano natomiast spadek wartości punktu z 7 do 6 groszy. Zarząd DRKCH zapewnia, że nie będzie znaczących ograniczeń w specjalistce ambulatoryjnej, w każdym razie nie powinni ich odczuć pacjenci. Ryszard Ryk, przewodniczący Rady DRKCH stwierdził, iż nadal będą czynione wysiłki celem ustalenia rzeczywistej liczby ubezpieczonych w DRKCH, gdyż obecnie ta liczba jest zaniżona, co wpływa na przychody dolnośląskiej kasy.
Ewa Krupczyńska, Aleksandra Gielewska