Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 51–68/2012
z 9 lipca 2012 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Krótki kurs leczenia zębów

Jacek Binkowski

Właścicielka kliniki stomatologicznej w Sandomierzu kazała swojej byłej pomocy domowej przyjmować samodzielnie pacjentów. Samozwańcza dentystka, choć była z wykształcenia technikiem przetwórstwa owocowo-warzywnego, przyjęła ponad 150 pacjentów.

Gdyby dr Anna W. nie zyskała renomy i nie zaczęło przybywać jej pacjentów, pewnie jej była sprzątaczka dalej myłaby okna i podawała narzędzia dentystyczne. Właścicielka gabinetów stomatologicznych potrzebowała jednak taniej siły roboczej, bo zaczęło brakować jej czasu.

I stopniowo, dzień po dniu, przyuczała pomocnicę do zawodu. Najpierw pani Marzenka wykonywała proste zabiegi pod okiem przełożonej. Ale coraz częściej robiła to samodzielnie i coraz częściej zabiegi były bardziej skomplikowane. Kiedy do przychodni przyszli policjanci, Marzena G. już miała swój osobisty notes, w którym zapisywała na wizyty swoich pacjentów.

I robiła już prawie wszystko: lakierowała, wybielała i piaskowała zęby, wykonywała znieczulające zastrzyki i zdjęcia rentgenowskie, cementowała śruby i mosty oraz rekonstruowała korony. Niejeden pacjent trafił też do niej na fotel w sprawie leczenia kanałowego. Nic jednak nie wskazuje na to, że próbowała także usuwać zęby.

Doktor idzie w zaparte

Kiedy śledczy dostali informacje o fałszywej dentystce, wysłali zapytanie do Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej. Odpowiedź była jednoznaczna. Marzena G. nigdy nie figurowała ani w tym rejestrze, ani w Centralnym Rejestrze Lekarzy. Z zawodu była technikiem przetwórstwa owocowo-warzywnego.

Na policję zaczęli zgłaszać się kolejni świadkowie. Nie było wątpliwości: Marzena G. leczyła im zęby. Niekiedy pod nadzorem dr Anny W., często jednak samodzielnie.

Właścicielka gabinetu stomatologicznego podczas pierwszego przesłuchania szła w zaparte. Nie widziała nic złego w tym, że zatrudniona przez nią pomoc dentystyczna wykonywała wszelkiego rodzaju „zabiegi higieniczne”. Pytana jakie, wymieniła jednym ciągiem: skaling, piaskowanie, polerowanie wypełnień, fluoryzacja, wybielanie lampowe…

– A wiedziała pani, jakie Marzena G. ma kwalifikacje? – chcieli upewnić się śledczy.

– Tak, wiedziałam, że ma wykształcenie tylko zawodowe. Ale mogła uzupełnić swoją wiedzę poprzez szkolenia. Zlecałam jej więc drobne zabiegi stomatologiczne.

– Jakie?

– Przygotowywała dla mnie narzędzia do leczenia kanałowego. A także robiła zdjęcia rtg po wypełnieniu kanałów. Pozwalałam jej też zakładać opatrunki.

Dr Anna W. była jednak przekonana, że nigdy nie zlecała Marzenie G. czynności związanych z leczeniem, które od początku wykonuje lekarz.

– A mówiła pani swoim pacjentom, że dalej zajmie się nimi pani Marzena?

– Tylko czasami informowałam, że koleżanka wykona jakąś czynność, która umożliwi mi dalsze leczenie.

– A co koleżanka robiła podczas pani nieobecności?

– Tylko usługi higieniczne. Czasami prosiłam ją też o usunięcie pacjentowi opatrunku, uzupełnienie ubytku materiałem tymczasowym, czyli fleczerem. Zdarzało się, że kiedy pacjent miał tzw. miękką próchnicę, to kazałam pani Marzenie usunąć rozmiękłą masę zęba i założyć tlenek, żeby zahamować postęp próchnicy.

Według dentystki, Marzena G. nie dostawała za to dodatkowych pieniędzy, bo wszystko robiła w ramach standardowej umowy o pracę. Anna W. zaprzeczyła też stanowczo, by jej pomoc dentystyczna leczyła pacjentom zęby w jej gabinecie.

Komu ile do kieszeni

Zupełnie inną wersję przedstawiła tuż po zatrzymaniu przez policję Marzena G.

Opowiedziała, że na początku pomagała Annie W. w pracach domowych oraz pilnowała jej dzieci. Później sprzątała także jej gabinet dentystyczny, między innymi myła tam okna. Po jakimś czasie Anna W. miała jej zaproponować „pomoc przy pacjentach”. A to dlatego, że było ich coraz więcej. Wszystko wskazuje na to, że właścicielka gabinetu nie zdecydowała się przyjąć do pracy wykwalifikowanego stomatologa, bo Marzena G. robiła to za znacznie mniejsze pieniądze. Na przykład za leczenie kanałowe zęba brała od pacjentów 120–150 zł, ale od swojej chlebodawczyni dostawała za to tylko 12–15 zł.

– A czy to leczenie kanałowe odbywało się pod nadzorem Anny W.? – chcieli ustalić śledczy.

– Tak, początkowo patrzyła, jak czyszczę te kanały, ale później kazała mi już leczyć samodzielnie i zapisywała do mnie pacjentów. Uznała, że na pewno dam sobie radę. I tak już pozostało.

– Sama pani zapisywała pacjentów?

– Na początku nie miałam własnego notesu, ale później już tak.

– Czy pacjenci zwracali się do pani: „Pani doktor”?

– Bardzo często tak mnie tytułowali, a ja nigdy nie wyprowadzałam ich z błędu.

– A wpisywała pani te wszystkie zabiegi do kart stomatologicznych pacjentów?

– Początkowo, gdy tylko pomagałam pani Annie doczyścić jeden kanał, to ona sama wpisywała w kartę to, co zrobiła.

– A kto się podpisywał?

– Wtedy pani doktor jako osoba wykonująca dany zabieg. Później, kiedy pani Anna W. zapisywała już pacjentów do mnie, to sama wpisywałam się do kart pacjentów.

– A jak się pani podpisywała?

– Składałam na jej polecenie jej podpis.

– A dlaczego pani to wszystko robiła, przez 2 lata?

– Zdawałam sobie sprawę, że to jest zabronione, ale robiłam to ze wzglądu ma moją trudną sytuację rodzinną. Sama wychowuję 13-letnią córkę i te pieniądze, które dostawałam od pani W., bardzo mi się przydawały.

Ukarany pazerny stomatolog

Przy następnych przesłuchaniach obie kobiety nie przyznawały się już do winy i odmówiły składania wyjaśnień. Dopiero w sądzie przyznały się do zarzucanych im przez prokuraturę czynów i dobrowolnie poddały się karze.

Sąd Rejonowy w Sandomierzu wymierzył im wyrok: rok więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Fałszywa dentystka ma zapłacić grzywnę w wysokości 3 tys. zł, a doktor Anna W. – 10 tysięcy zł.

Zdaniem sądu, zachowanie oskarżonej Marzeny G. jednoznacznie wskazywało, że wykonywała ona czynności zastrzeżone wyłącznie dla lekarza dentysty, mimo że nie posiadała takich uprawnień.

– Czyniła to jednak za namową i przyzwoleniem, a więc wiedzą Anny W., która nie tylko uczyła ją wykonywać poszczególne zabiegi, ale umożliwiała jej de facto praktykę dentystyczną i samodzielne przyjmowanie pacjentów – uzasadniał wyrok sędzia Marcin Sobierajski.

W ten sposób obie kobiety stworzyły w świadomości pacjentów przeświadczenie, że są leczeni przez lekarza stomatologa, którym Marzena G. bez wątpienia nie była.

Sąd nie miał też wątpliwości co do motywów. „Ich działanie nastawione było na osiąganie korzyści majątkowych, gdyż służyło obsłużeniu jak największej liczby pacjentów”.

Wcześniej jednak dr Maria Panas, biegła z Uniwersyteckiej Kliniki Stomatologicznej w Krakowie, przeanalizowała przypadki 154 osób, którym zabiegi wykonywała Marzena G. W 153 przypadkach uznała, że „nie narażały one pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego rozstroju zdrowia”. Choć, jak napisała w swojej opinii biegła, „przeprowadzenie wszystkich wymienionych procedur medycznych przez osobę do tego nieuprawnioną, bez odpowiedniego wykształcenia medycznego, jest niedopuszczalne”.

Najbardziej zdumiewające jest to, że tylko w jednym (!) przypadku przytrafiły się powikłania, a pacjent fałszywej dentystki musiał przejść zabieg operacyjny.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot