Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2014
z 13 marca 2014 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


ANTYBIOTYKI:

Leczenie dżumy cholerą

– Nie mieści mi się w głowie, by, gdy ludzie umierają od zakażeń drobnoustrojów opornych na antybiotyki, wprowadzić w Polsce furaginę bez recepty. O nadużywaniu takich leków i efektach tego mówi prof. Waleria Hryniewicz, kierownik Zakładu Epidemiologii i Mikrobiologii Klinicznej w Narodowym Instytucie Leków, od lat także kierownik programu „Europejski Dzień Wiedzy o Antybiotykach” i przewodniczącą Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków.



Krzysztof Boczek: Polski lekarz mieszkający w Nowej Zelandii zapytany, co bardzo różni pracę medyka w Nowej Zelandii od pracy w Polsce, powiedział: używanie antybiotyków. Stanowczo za dużo ich przepisują lekarze w naszym kraju. Pani się z tym zgadza?

Waleria Hryniewicz: Tak, absolutnie. Jeśli spojrzymy na ogólne spożycie antybiotyków w POZ to nie jesteśmy w tym „najlepsi” w Europie – daleko nam do takich krajów jak Grecja, Francja, czy Luksemburg. Zajmujemy miejsca pod koniec pierwszej dziesiątki państw, które najczęściej przepisują antybiotyki. Ale jeszcze dalej mamy do krajów, które najmniej ordynują takich leków, tj. skandynawskich czy Holandii. Przepisujemy za dużo antybiotyków i niestety bardzo chętnie te o szerokim spektrum działania, w sytuacjach, gdy można zaordynować o wąskim. Przykład: zapalenie gardła. Najpierw trzeba by ustalić, czy jest ono bakteryjne. Takie stosunkowo rzadko występują, a u osób powyżej 45. roku życia prawie w ogóle. Ale lekarze błędnie przepisują na zapalenie gardła antybiotyki, lecząc nimi głównie wirusowe zakażenia. Jeśli już mamy do czynienia z bakteryjnym zapaleniem gardła, to powinniśmy podać lek o bardzo wąskim spektrum działania, np. penicylinę lub cefalosporynę I generacji. Takie są zalecenia Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków (NPOA). Tymczasem lekarze podają leki o szerszym spektrum działania, np. amoksycylinę z kwasem klawulanowym albo cefuroksym. To jest zupełnie nieuzasadnione. W dodatku medycy lubią podawać lek, który zawiera inhibitory beta-laktamaz, tymczasem czynnik sprawczy tego zakażenia ich nie wytwarza. W ten sposób lekarze narażają pacjenta na działania niepożądane inhibitorów oraz powodują, że szczepy oporne bakterii łatwiej powstają i szybciej się rozprzestrzeniają.

K.B.: 70–80 proc. recept na antybiotyki przepisują lekarze POZ. O ile powinno ich być mniej, gdyby ordynacje dotyczyły tylko uzasadnionych przypadków?

W.H.: Nie potrafię tego powiedzieć, ale z całą pewnością nadużycia są. Zwłaszcza w przypadku leczenia górnych dróg oddechowych, kiedy to stan chorobowy wytworzyły wirusy. Zajmujemy się właśnie analizą innych, ciekawych danych z NFZ. Szokująco duże są różnice w przepisywaniu antybiotyków w różnych województwach. Chcemy dowiedzieć się, z czego one wynikają.

K.B.: Dlaczego lekarze zbyt często przepisują antybiotyki ogólnie albo te niewłaściwe?

W.H.: Bardzo wiele jest tego powodów. Antybiotykoterapii poświęca się stosunkowo mało miejsca w czasie studiów, a prawie w ogóle w trakcie studiów podyplomowych. Brak też uzupełniania zmieniającej się wiedzy na ten temat. Inna kwestia – wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni, że będziemy mieli coraz nowsze, skuteczniejsze leki. Tymczasem w przypadku antybiotyków to nie jest prawdą. Dodatkowo lekarz ma bardzo mało czasu na dokładne wykonanie prawidłowego wywiadu, nie mówiąc już o zbadaniu pacjenta. Robi to w pośpiechu i często nie potrafi odróżnić zakażenia wirusowego od bakteryjnego. Mamy też stosunkowo niewielką dostępność do diagnostyki mikrobiologicznej, zwłaszcza szybkiej. Na wyniki klasycznych badań czeka się zbyt długo. Jest więc wiele elementów, dla których lekarze zbyt łatwo przepisują antybiotyki.

K.B.: A czy to może być także efekt lobbingu firm farmaceutycznych?

W.H.: Są niedopuszczalne działania promocyjne koncernów. Najbardziej dla mnie niezrozumiałym i nagannym ich efektem jest wprowadzenie furaginy bez recepty. Nie mieści mi się w głowie, by w obecnej sytuacji – kiedy ludzie umierają od zakażeń drobnoustrojów opornych na antybiotyki – to nieprawdopodobne działanie miało miejsce.

K.B.: Jaki procent lekarzy przepisujących antybiotyki wykonuje antybiogramy?

W.H.: Jest na ten temat duża praca oparta na badaniu ankietowym pediatrów, lekarzy rodzinnych i laryngologów dziecięcych. Wynik jest bardzo optymistyczny bowiem około ¾ ankietowanych deklarowało zlecanie badania mikrobiologicznego. Jest wśród lekarzy grupa – głównie młodzi ludzie – która zaczyna korzystać z rekomendacji Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków. Ci bardziej zwracają uwagę na to, co przepisują.

K.B.: Badali państwo, jak często to pacjenci naciskają na lekarzy, by ci zaordynowali im antybiotyki?

W.H.: W naszym badaniu wyszło, że dotyczy to 33 proc. respondentów. Zdaje się, że pacjenci coraz mniej naciskają, a lekarze coraz bardziej dają odpór tym presjom. W ostatnim europejskim badaniu Eurobarometr dotyczącym oporności na antybiotyki wypadliśmy całkiem dobrze – znacznie lepiej niż w badaniu poprzednim. To efekt różnych działań edukacyjnych, wielopoziomowych, wszechstronnych, dla różnych grup zawodowych, społecznych, jakie prowadzimy w ramach Europejskiego Dnia Wiedzy o Antybiotykach.

K.B.: Co, oprócz tego Europejskiego Dnia Wiedzy państwo robią, by zwiększyć tę wiedzę u medyków?

W.H.: Opracowaliśmy cały rekomendacji opartych o EBM (Evidence Based Medicine) zaakceptowanych przez ministra zdrowia. Są dostępne za darmo na naszej stronie (www.antybiotyki.edu.pl – red.). Głównie dla lekarzy POZ – postępowanie diagnostyczne w zakażeniu górnych dróg oddechowych. Także wytyczne dla innych specjalistów: intensywnej terapii, ortopedii, w zakażeniach skóry, tkanki podskórnej, tworzenia szpitalnej polityki antybiotykowej... Teraz przygotowujemy kolejne rekomendacje: w zapaleniu trzustki, otrzewnej, zakażeniu dróg moczowych.

K.B.: Czy Naczelna Izba Lekarska także z Państwem współpracuje w zakresie poszerzania tej wiedzy?

W.H.: Izba? Z nami nie współpracuje. Był raz wywiad, a ostatnio zaproponowano umieszczenie artykułu, ale jedynie dostępnego online, już nie w druku. To są działania niewystarczające.

K.B.: To czego by Pani oczekiwała?

W.H.: Kursów na temat antybiotykoterapii na wszystkich specjalizacjach, zaś po niej wymóg ciągłego nauczania w tym zakresie – zmienność drobnoustrojów wymusza notoryczne zdobywanie wiedzy. Wielu lekarzy, decydentów zdrowia uważa, że oporność na antybiotyki to problem marginalny. Dlaczego? Ponieważ mamy bardzo słabe, niedoskonałe dane nt. śmiertelności, jaką powoduje antybiotykooporność. Pacjenci zazwyczaj umierają na OIOM-ach, a tam śmierć może być przypisana np. niewydolności wielonarządowej, albo „chorobom układu oddechowego”. To nieprecyzyjne dane. Chociaż na poziomie Europy już pojawiły się konkrety – dwa lata temu ECDC opublikowało, że wskutek zakażeń, których już nie można leczyć żadnym antybiotykiem, umiera rocznie 25 tys. obywateli Unii.

K.B.: W materiałach skierowanych do społeczeństwa wymieniają Państwo wiele problemów zdrowotnych, w których nie powinno się stosować antybiotyków (grypy, kaszel, przeziębienia itd.). Czy to znaczy, że ludzie sami siebie często leczą w takich przypadłościach antybiotykami?

W.H.: Pacjenci, jeśli czują się dobrze, to po 4–5 dniach kuracji antybiotykami przerywają ją i rzadko który zaniesie resztę tych leków do apteki, do utylizacji. Bo szkoda, bo może się jeszcze przydać. A kiedy ma podobne objawy albo tak mu się wydaje, to bierze ponownie te pozostałe antybiotyki. To niebezpieczne zjawisko obserwowane jest na całym świecie, także u nas. Polacy mogą też przywozić antybiotyki z zagranicy – na Wschodzie można te leki dostać bez recepty. Niebezpieczeństwo samoleczenia stwarza także furagina dostępna już u nas bez recepty.

K.B.: Czego by sobie Pani życzyła jeśli chodzi o zmniejszenie problemu antybiotykooporności?

W.H.: Pierwsze – by problem oporności był wzięty poważnie przez wszystkich decydentów tworzących politykę refundacyjną, rejestracyjną leków....

K.B.: Czyli głównie NFZ i Ministerstwo Zdrowia...

W.H.: Chylę czoło, bo Fundusz już przy kontraktowaniu usług zaczął zwracać uwagę na problem zakażeń, chociaż to ciągle zbyt mało. Drugie życzenie – inwestowanie w diagnostykę mikrobiologiczną, typu point of care, czyli w to, co lekarz może w gabineciew ykonać. Trzecie – poszukiwanie nowych leków i nowych strategii.

K.B.: A poszerzanie tej wiedzy u lekarzy?

W.H.: Edukacja, edukacja, edukacja – to na wszystkich poziomach. I zawsze.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

W jakich specjalizacjach brakuje lekarzy? Do jakiego lekarza najtrudniej się dostać?

Problem z dostaniem się do lekarza to dla pacjentów codzienność. Największe kolejki notuje się do specjalistów przyjmujących w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, ale w wielu województwach również na prywatne wizyty trzeba czekać kilka tygodni. Sprawdź, jakich specjalizacji poszukują pracodawcy!

Aborcja: Czego jeszcze brakuje, by lekarze przestali się bać?

Lekarze nie powinni się bać, że za wykonanie aborcji może grozić im odpowiedzialność karna, a pacjentkom trzeba zapewnić realny dostęp do świadczeń. Wytyczne ministra zdrowia oraz Prokuratora Generalnego to krok w dobrym kierunku, ale nadal potrzebna jest przede wszystkim regulacja rangi ustawowej – głosi przyjęte na początku września stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Lecytyna sojowa – wszechstronne właściwości i zastosowanie w zdrowiu

Lecytyna sojowa to substancja o szerokim spektrum działania, która od lat znajduje zastosowanie zarówno w medycynie, jak i przemyśle spożywczym. Ten niezwykły związek należący do grupy fosfolipidów pełni kluczową rolę w funkcjonowaniu organizmu, będąc podstawowym budulcem błon komórkowych.




bot