Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 43–50/2020
z 18 czerwca 2020 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Lot nad covidowym lękiem

Ewa Biernacka

Pielęgniarka z Yorku, Maria Filip, pracująca w National Health System – instytucji będącej ikoną, symbolem brytyjskiej opieki zdrowotnej – przyznaje na łamach „Wysokich Obcasów”, że tak ciężko chorych osób, jak te z COVID-19, dotąd nie widziała. Oczywiście – „śmierć jest etapem życia, to, że ludzie umierają, jest naturalną koleją rzeczy”, ale uczestniczenie w tym nigdy nie jest beznamiętnym przeżyciem.



Normalnie „osoba, która umiera, dostaje od nas tzw. godną śmierć, wolną od cierpienia, w otoczeniu najbliższych. Jak ich [w czasie pandemii] nie ma, to my siadamy i trzymamy ich za rękę, mówimy do nich”. Pani Maria opiekę nad odchodzącymi z tego świata uważa za „wielki przywilej bycia z ludźmi w najintymniejszych momentach (…) Kiedy wszystko z nich opada, maski, które nosimy, ciuchy, w które się ubieramy, które mają coś reprezentować, jakiś status, przywilej”. „Wszyscy zostają przebrani w szpitalne koszule i wszyscy wyglądają tak samo. I wszyscy są strasznie chorzy. I bardzo się boją”.

Tych kilka zdań prosto i przejmująco streszcza sytuację chorych i opiekujących się nimi – prawdę o ludziach w sytuacji zagrożenia i lęku, na OIOM-ach z pacjentami z COVID-19 – dotyczącego, co ciekawe i wyjątkowe – obu stron. Leczonych i leczących.

Że ciężko chorych na COVID-19 nie dotyczy znany podział na etapy adaptacji wobec realnej perspektywy śmierci według Elisabeth Kübler-Ross, sądzi dr Tomasz Dzierżanowski, specjalista w dziedzinie medycyny paliatywnej, adiunkt w Pracowni Medycyny Paliatywnej Katedry Onkologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, dyrektor medyczny Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej. Nie są bowiem chorzy nieuleczalnie, a trajektoria ich choroby nie jest rozciągnięta w czasie.

W przypadku pacjenta umieszczonego w warunkach intensywnego nadzoru (nie musi to być intensywna terapia) atrybuty te nie występują. Do końca celem jest wyleczenie COVID-19 – uważa – a sytuacja chorych na OIOM-ie jest i zarazem nie jest bardzo negatywnym przeżyciem. Jest, bo człowiek jest wtłoczony w aparaturę, w jakąś kosmiczną scenerię. Nie jest, bo ma świadomość, że ktoś nad nim roztacza opiekę, i to z wykorzystaniem środków, o których istnieniu nie miał pojęcia. Sama obecność personelu medycznego zmniejsza lęk. Istotnym problemem jest anonimowość opiekunów zakrytych maskami, która pogłębia dystans: człowiek na arenie choroby vs inni – twierdzi znawca specyfiki leczenia paliatywnego.

Śmierć pozostaje zagadką i sytuacją graniczną, zawsze rodzi lęk. W szpitalach jednoimiennych ratujących chorych z COVID-19, jak wszędzie, rządzą prawdy uniwersalne – ludzie boją się śmierci, a najbardziej się boją umierania w samotności. Niemal każdy (podobno są wyjątki) oczekujący śmierci szuka drugiego człowieka.

Znamy pogląd psychiatry Elisabeth Kübler-Ross, badaczki ostatnich chwil życia, inicjatorki opieki paliatywnej – iż śmierć jest częścią życia, podobnie jak narodziny – egzystencjalnym faktem na krańcu istnienia. Nie umieranie jest trudne, ale życie. Te tezy w czasach badaczki otworzyły przed medycyną radykalnie inny punkt widzenia: problemem stały się towarzyszące umieraniu izolacja i osamotnienie. Z tej perspektywy, zawsze aktualnej, ciężko chory w szpitalu jednoimiennym szuka nie kogoś bliskiego – bo to niemożliwe – tylko lekarza czy pielęgniarki. Dzięki nim nie konfrontuje się z pustką – z niczym – ale ma naprzeciwko rozumiejącego człowieka. Nawet jeśli oboje nie widzą w śmierci sensu, są w tym razem. Jak widziałaby śmierć podczas pandemii SARS-CoV-2 twórczyni współczesnej tanatologii? Czy sądziłaby, że chory na COVID-19 jest gotów – niezależnie od tego, ile ma lat, zaakceptować bez buntu fakt, że jego czas się kończy? Czy w zbiorowej katastrofie naturalnej indywidualna egzystencjalna trwoga i śmierć nie należą – jak na wojnie – do tych setek i tysięcy anonimowych „ofiar koronawirusa podczas ostatniej doby”, zawsze absurdalnych ofiar wojny – tym razem wojny epidemiologicznej z niewidocznym wrogiem? Biologia zwycięża, a wirusolog odnotowuje każdą taką śmierć jako ślepą uliczkę w transmisji wirusa.

OIOM zasadniczo jest przystosowany do opieki nad ciężko chorymi. Ci z COVID-19 tacy właśnie są. To, co stanowi problem dla lekarzy, to ciągłe poczucie zagrożenia – lęk o życie – także własne – mówi prof. Irena Walecka, kierownik Izolatorium w szpitalu MSWiA w Warszawie. Lekarze budzą się w nocy, bo śni im się senny koszmar w sztafażu OIOM-u, albo wyrywa ich ze snu przemożne wrażenie, że chodzi po nich wirus. Ktoś inny rankiem z ulgą uświadamia sobie, że to sobota, że nie dołączy za chwilę do szpitalnego Matrixu, że ten dzień będzie inny niż każdy dzień covidowy. A są one, choć w scenerii dreszczowca science fiction – podobne do siebie jak dwie krople wody. Dominują procedury: w odpowiedniej kolejności ubieranie się w strój kosmity, w przewidzianej kolejności rozbieranie się z niego, a pomyłka, niezręczność, dotknięcie maski mogą kosztować życie. Praca w nim – zrytualizowane czynności, utrudnione ruchy – do tego gorąco, parujące gogle, teatr gestu zakaźnika. Strój odgradza, chroni od wirusów, zarazem fizycznie przypomina o własnym ciele, oddechu, skórze. Napięcie i stres oblepiają bez kontaktu z powietrzem. Każdy człowiek boi się zakażenia – lekarze i pielęgniarki także. Nawet jeśli są perfekcyjnie zabezpieczeni – opowiada prof. Irena Walecka, chwaląc przygotowanie do przyjmowania pacjentów zakaźnych w największym w Polsce szpitalu covidowym MSWiA – gdy przyjechał pierwszy pacjent, mieli wszystko, co trzeba.

Profesor Walecka przypomina znaną prawdę, że każdy jest z chorobą i śmiercią sam. Rodzina i lekarze pomagają, towarzyszą, dzielą lęk i cierpienie, ale nie przeżyją tego w naszym imieniu. W szpitalu covidowym do chorego przychodzi tajemniczy kosmiczny stwór, z rodziną ma kontakt wyłącznie przez telefon. Bardzo źle to znoszą starzy ludzie. W poczuciu kompletnej izolacji są przerażeni. Wiedzą, że z racji wieku i chorób (otyłość, cukrzyca, choroby zakrzepowo-zatorowej, choroby układu krążenia) są w grupie najwyższego ryzyka, z największą szansą na opuszczenie tego świata. Nie tylko pozbawieni wsparcia bliskich, ale też „czegokolwiek własnego”, nawet własnej szczoteczki do zębów, dodatkowo przeżywają deprywację bezpieczeństwa bez swoich ulubionych przedmiotów. Hospitalizacja, stal, chrom, kable i niebieskie światła sali intensywnej terapii, kosmiczne widoki i odgłosy pracujących urządzeń. Czuła opieka i chłodna narracja okoliczności. Normalnie choremu, a w ostatnich chwilach umierającemu, towarzyszy rodzina, tu nie ma takiej możliwości, nawet po śmierci – bliscy nie mogą się ze zmarłymi pożegnać. Na początku włoskiej pandemii, w marcu, widzieliśmy obraz karawany wojskowych ciężarówek transportujących urny, sunących nocą na cmentarz. Podobny z Nowego Jorku. A teraz chłoniemy apokaliptyczny widok z Brazylii – ekscytujący jak najlepsza grafika – regularnego układu setek tysięcy pochówków w czerwonej ziemi – niby miasta widzianego z kosmosu.

Sfera psychiczna w każdej chorobie jest ważna, dlatego zespoły czterogodzinne w szpitalu MSWiA wchodzą na oddział, żeby wykonać czynności diagnostyczno-lecznicze, ale też nie ma takiego pacjenta, przy którym pielęgniarka nie zatrzymałaby się, by porozmawiać, o czymś go poinformować, coś wyjaśnić, pocieszyć. W stanie lęku żyją też pacjenci w izolatkach czekający na wynik testu. Leżą pojedynczo na sali, mają pobrany wymaz i czekają. Lekarz do nich wchodzi, interweniuje w ataku paniki: Co ja zrobię, jeśli będę dodatni, co będzie, jeśli zaraziłem żonę, co się stanie, jeśli zaraziłem matkę!? Są wyrwani z życia, przywiezieni do szpitala, i w jednej chwili okazało się, że muszą w nim zostać.

Dla lekarzy ogromny stres, robią swoje, z najlepszą wiedzą, w trybie eksperymentalnym w sytuacjach krytycznych podają chorym osocze ozdrowieńców – tymczasem niekiedy nawet młody człowiek w całkiem dobrym stanie „pogarsza się” w ciągu kilku godzin, i po dwóch, trzech dniach umiera. Część przebiegów choroby jest dramatyczna, mimo użycia respiratora, EKMO (ExtraCorporeal Membrane Oxygenation), następuje nagłe załamanie i zgon. Część ludzi starych z różnymi chorobami żyłaby może wiele lat, a COVID-19 – niewidzialne fatum – zabiera ich.

– Personel leczący na OIOM-ach jest przyzwyczajony do opieki nad ludźmi na granicy życia i śmierci. Tym razem nie pacjent jest tu źródłem stresu, ale cała otoczka sytuacyjna – wszyscy lekarze, niezależnie od specjalizacji, stali się quasi-zakaźnikami – podkreśla prof. Walecka (dermatolog). Radzą sobie z przeciwzakaźnymi procedurami, mają do czynienia z nieznaną chorobą, z brakiem przewidywalnie działających leków, z piorunującym tempem wiremii, z nieprzewidywalnymi powikłaniami, z dopiero poznawanymi czynnikami ryzyka ciężkiego przebiegu, z nieznanym horyzontem czasowym tej sytuacji, z potencjalnym zakażeniem siebie i własnej rodziny.

Człowiek zawsze boi się nieznanego – a o przyszłości COVID-19 na razie nawet naukowcy wróżą z naukowych fusów – z opisów, hipotez i wniosków oderwanych, często pojedynczych case studies, roju nieskoordynowanych prac na całym świecie. Wirus mutuje. Do odporności populacyjnej, mimo kilku milionów zakażeń, droga daleka. Nadzieje rozbłyskują jak spadające gwiazdy, a wraz z każdą mamy życzenie, by skutecznie zadziałały: leki, przeciwciała, komórki macierzyste, remdesivir, bezprecedensowe tempo tworzenia szczepionki.

Ale niebo pandemii zasnuwa lęk, chłód statystyk „zgonów, ozdrowieńców i zakażonych”, szum skrzydeł nietoperzy-rezerwuarów wirusów, na które same są odporne, a których patogeny nauczyły się przekraczać granice gatunków i grożą nam następne pandemie.

COVID-19 nie należy do „czarnych zaraz”, odznacza się niewielką śmiertelnością. „Ujawnił wielki egzystencjalny lęk współczesnego wygodnego człowieka przed śmiercią, ale jest jedynie próbą generalną przed prawdziwą pandemią, jaka nas czeka – również z Chin” – antycypuje dr Dzierżanowski.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot