Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 93–100/2010
z 13 grudnia 2010 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Macierzyństwo za pieniądze

Martyna Tomczyk

Macierzyństwo od stuleci uważane jest za nadrzędną cechę kobiecości i istotę związku małżeńskiego. Pomimo zadziwiającego postępu społecznego, jaki dokonał się w ostatnich dziesięcioleciach, rola młodej kobiety nie uległa jednak znaczącym modyfikacjom – kobieta powinna się zakochać, wyjść za mąż i przede wszystkim urodzić dziecko.

Świadoma, medycznie nieuzasadniona bezdzietność spotykana jest więc dość rzadko, a gdy ma miejsce – poddawana jest zazwyczaj krytyce. Z kolei niezamierzona bezdzietność, spowodowana względami medycznymi, stanowi dla kobiety poważne obciążenie psychiczne. Współczesne techniki wspomagania rozrodu nie są doskonałe i zdarza się, że nie przynoszą oczekiwanych rezultatów lub nie mogą być zastosowane. Wtedy jedyną metodą na posiadanie „własnego potomstwa” może się okazać macierzyństwo zastępcze.

Nie tylko w XXI wieku

Macierzyństwo zastępcze jest definiowane jako sytuacja, w której kobieta (tzw. surogatka lub matka zastępcza), wykorzystując swoje możliwości prokreacyjne, podejmuje decyzję o urodzeniu dziecka dla innej kobiety. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami między kobietami, surogatka zrzeka się praw do urodzonego dziecka na rzecz kobiety „zamawiającej ciążę”. Choć w literaturze często używa się terminu „macierzyństwo zastępcze”, to jednak z etycznego i semantycznego punktu widzenia trafniej byłoby mówić o „matce zastępczej”, a nie o „macierzyństwie zastępczym”. Dość ciekawe wyrażenie istnieje w języku włoskim – „utero in affitto”, czyli macica do wynajęcia.

Matki zastępcze wydają się odkryciem naszych czasów, tymczasem istniały już w starożytności. Jeden z najstarszych kodeksów świata, „Kodeks Hammurabiego” zakładał, że bezpłodna żona mogła dać swojemu mężowi niewolnicę w celach prokreacyjnych, a urodzone z tego związku dziecko było uznawane za jej własne. Niewolnica mogła się zrzec praw do dziecka – jako rekompensatę otrzymywała wolność osobistą. Mogła także nie zrezygnować ze swoich praw do dziecka, ale wtedy pozostawała niewolnicą.

Sytuację macierzyństwa zastępczego przywołuje także Biblia: wobec faktu, że Sara nie mogła dać swojemu mężowi Abrahamowi potomka, poprosiła go, by współżył z jej egipską niewolnicą Hagar i aby to ona urodziła dla nich dziecko. Biblijna historia skończyła się jednak bardzo smutno, a jej skutki odczuwamy do dziś.

Medyczne uzasadnienie

Procedura matek zastępczych jest zazwyczaj stosowana, gdy wszystkie inne techniki wspomaganej prokreacji wielokrotnie zawiodły. Zdarzają się też przypadki, że kobieta nie może w ogóle skorzystać z osiągnięć medycyny reprodukcyjnej. Spowodowane to jest zespołem Mayera-Rokitansky’ego Küstera-Hausera (łac. uterus bipartitus solidus rudimentarius cum vagina solida) – rzadkim zespołem wad genetycznych u kobiet (1/4000–4500 urodzeń), charakteryzującym się agenezją pochwy i macicy, a więc pierwotnym brakiem miesiączki i bezpłodnością przy prawidłowym rozwoju drugorzędnych cech płciowych. Kobieta dotknięta tym schorzeniem nigdy nie będzie mogła mieć dzieci – rozwiązaniem jest wówczas adopcja lub macierzyństwo zastępcze.

Wśród motywów korzystania z macierzyństwa zastępczego wskazuje się oprócz bezpłodności także np. wygodę kobiety, która nie chce nosić własnego dziecka, karierę, w której ciąża mogłaby przeszkadzać, obawy o wygląd zewnętrzny, któremu ciąża mogłaby zaszkodzić.

W październiku 2009 r. Światowa Organizacja Zdrowia uznała macierzyństwo zastępcze za jedną z technik wspomaganego rozrodu. Należy jednak zaznaczyć, że macierzyństwo zastępcze nie jest odrębną techniką, lecz jedynie kombinacją różnych, dostępnych metod sztucznej prokreacji. Wyróżnia się kilka sytuacji:


Bez względu na rodzaj kombinacji, rola matki zastępczej polega zawsze na urodzeniu dziecka bez intencji jego wychowania i zrzeczeniu się do niego praw na rzecz pary zamawiającej ciążę.

Konsekwencje psychologiczne

Z psychologicznego punktu widzenia, macierzyństwo zastępcze nie jest obojętne ani dla surogatki, ani dla dziecka. Nie bez powodu wymagane jest, aby kandydatka na surogatkę miała już własne dzieci i była w stabilnym stanie psychicznym, a podczas ciąży i w okresie połogu pozostawała pod opieką psychologa.

Światowa Federacja Ginekologów i Położników (International Federation of Gynecology and Obstetrics) uznała, że macierzyństwo zastępcze może w sposób destrukcyjny wpłynąć na relacje rodzinne. – Matka zastępcza musi powiedzieć o swojej decyzji mężowi oraz swoim dzieciom. Największe dylematy czekają ją jednak po porodzie – kiedy wraca do domu bez dziecka. Co wówczas ma powiedzieć najbliższym? Czy dla pieniędzy warto narażać własne dzieci na przeżywanie utraty rodzeństwa? Jak wyjaśnić swoim dzieciom, że dziecko było urodzone dla kogoś innego? – zastanawia się dr nauk med. Marta Czarnecka-Iwańczuk z Zakładu Psychologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

Z definicji macierzyństwa zastępczego jasno wynika, że surogatka nie powinna tworzyć więzi z dzieckiem ani się do niego przyzwyczajać. Surogatki zazwyczaj twierdzą, że żadna więź między nimi a dzieckiem się nie tworzy, gdyż, przekonują, to nie jest przecież ich dziecko. Nierzadko nazywają siebie „inkubatorem” czy „schroniskiem na 9 miesięcy”.

Zdarza się także, że surogatki są odpowiednio przygotowywane do swojej „pracy”: nie powinny głaskać brzucha, rozmawiać z dzieckiem, nie powinny wsłuchiwać się w bicie jego serca, ani patrzeć na monitor podczas badań USG. Dobrze, gdyby myślały źle o nienarodzonym dziecku, jeszcze lepiej – jakby go po prostu nienawidziły. Po porodzie najlepiej, by odwróciły głowę i nie chciały oglądać dziecka. Powinny też protestować, kiedy położna chce im dać dziecko do karmienia.

Naiwnie wierzy się, że takie zachowania uniemożliwi wytworzenie więzi między surogatką a dzieckiem. Na skutek zmian hormonalnych w czasie ciąży powstaje mimo wszystko uczucie pomiędzy matką a dzieckiem. Potwierdzają to badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii. Surogatki twierdzą jednak, że nawet jeśli taka więź się wytworzy, to zawsze jest to bardzo pozytywne doświadczenie.

– Więź pomiędzy matką biologiczną a dzieckiem tworzy się przez całą długość ciąży i nasila się wraz z kolejnymi tygodniami oraz doświadczaniem przejawów życia wewnątrzmacicznego, np. ruchów, oglądaniem potomka w trakcie badania USG. Badania pokazują, że zależy ona także od stopnia akceptacji ciąży, wsparcia, jakie otrzymuje kobieta, jej statusu socjoekonomicznego czy wykształcenia i przekłada się na relacje już po narodzeniu. Trudno jest „odseparować się emocjonalnie” od kogoś, kogo się czuje i za kogo się odpowiada. Oczywiście, są także sytuacje, w których mimo upływu ciąży nie dochodzi do pogłębiania więzi, ale ma to miejsce, kiedy dziecko jest nie tyle nieplanowane, co niechciane. W przypadku macierzyństwa zastępczego trudno jednak stwierdzić, że ciąża surogatki jest niechciana – wyjaśnia dr Czarnecka-Iwańczuk.

Zdarza się więc, że po porodzie, pomimo podpisania umowy, surogatka pragnie zachować dziecko. – Mając na uwadze aspekt emocjonalny tych wszystkich wydarzeń, nie można uznać, że macierzyństwo zastępcze jest wolne od kosztów emocjonalnych. Wywiera wpływ na surogatkę, jej rodzinę, ale także na oczekującą na potomka parę i oczywiście na dziecko – reasumuje dr Czarnecka-Iwańczuk.

Kiedy prawo jest na „tak”

Procedura macierzyństwa zastępczego została uregulowana prawnie w wielu krajach – zarówno tych bogatszych, jak i biedniejszych, na Wschodzie i na Zachodzie. Macierzyństwo zastępcze jest legalne m.in. w USA (niektóre stany), Kanadzie, Anglii, Holandii, Grecji, na Ukrainie, w Białorusi, Rosji i Izraelu, a także w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej, np. w Argentynie czy Brazylii.

W Stanach Zjednoczonych podczas podpisywania umowy o dziecko obie strony mają zapewnioną pomoc prawną – są dokładnie informowane o swoich obowiązkach i prawach wynikających z umowy oraz o ryzyku prawnym i medycznym związanym z procedurą macierzyństwa zastępczego. Prawo przewiduje tzw. rozsądną zapłatę, obejmującą koszty związane z okresem prenatalnym, porodem i połogiem.

Podobnie jest w Wielkiej Brytanii – mówi się tam o tzw. rozsądnym odszkodowaniu, które pokrywa wydatki związane z ciążą. Władze dostrzegają jednak pewne niedociągnięcia ustawy – bardzo trudno jest przecież kontrolować kwestie finansowe pomiędzy kontrahentami. Prawo Wielkiej Brytanii zakazuje pobierania opłat za pośrednictwo pomiędzy surogatką a parą zamawiającą ciążę. Zabrania się także reklamowania procedury macierzyństwa zastępczego.

Do krajów, w których macierzyństwo zastępcze zostało zalegalizowane, należy także Izrael. Aby umowa pomiędzy surogatką a parą bezdzietną została zaakceptowana przez rząd lub powołaną w tym celu komisję, surogatka oraz rodzice społeczni muszą mieć obywatelstwo izraelskie i być wyznawcami judaizmu (umowa o ciążę nie może być zawierana pomiędzy osobami o różnych narodowościach i wyznaniach).

Macierzyństwo zastępcze zostało także zalegalizowane na Ukrainie. W porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi czy Izraelem ceny za zamówienie ciąży są tam znacznie niższe, ale cena nie obejmuje komplikacji medycznych związanych z ciążą i porodem.

Gdy prawo mówi „nie”

W niektórych krajach macierzyństwo zastępcze jest prawnie zakazane (np. we Francji i Niemczech). We Francji pierwsze próby zakazu tej procedury miały miejsce w 1989 r. Francuski Sąd Kasacyjny wypowiedział się wtedy po razy pierwszy za rozwiązaniem stowarzyszenia, pośredniczącego między bezpłodną parą a surogatką. Następnie, w 1991 r. oficjalnie wypowiedział się przeciw macierzyństwu zastępczemu, a 3 lata później została wprowadzona ustawa zakazująca tej metody. Za nieprzestrzeganie zakazu grożą sankcje ustalone przez francuski Kodeks karny: 3 lata więzienia oraz 45 000 euro grzywny. Ustawa zakazuje także pośrednictwa pomiędzy matką zastępczą a parą zamawiającą ciążę oraz wszystkich działań, które mogłyby ułatwić procedurę macierzyństwa zastępczego (grozi za to od 6 miesięcy do roku więzienia oraz 7500–15 000 euro grzywny). Niemniej pomimo że macierzyństwo zastępcze jest nielegalne, to według francuskiego Stowarzyszenia MAIA, 300–400 par Francuzów korzysta rocznie z tej metody, głównie w krajach, gdzie jest ona dozwolona, np. na Ukrainie lub w USA. Związane to jest jednak z licznymi konsekwencjami prawnymi.

Gdy prawo milczy

Przepisy w wielu krajach nie wypowiadają się bezpośrednio w sprawie procedury macierzyństwa zastępczego. Tak jest np. w Kamerunie, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Ghanie, Kenii, Nigrze, Ugandzie, w 9 stanach w USA, Kolumbii, Kambodży, Rumunii, Czechach oraz w Polsce.

Polska podpisała, ale nie ratyfikowała Konwencji Bioetycznej z 1997 r. – nie ma zatem żadnych uregulowań prawnych, dotyczących technik wspomaganej prokreacji. Nie istnieje także definicja prawna macierzyństwa zastępczego.

– W świetle prawa polskiego umowy zawierane pomiędzy stronami mogą być uznane za nieważne, ale nie są nieważne ex lege, bo polskie prawo milczy na ich temat. Jeśli przez umowę o zastępcze macierzyństwo rozumiemy porozumienie stron dotyczące wykorzystania przez kobietę (tzw. matkę zastępczą) zdolności prokreacyjnych w celu urodzenia dziecka, do którego zrzeknie się praw rodzicielskich na rzecz strony zamawiającej jej usługę prokreacyjną, to wówczas umowa ta powinna zostać uznana za nieważną z uwagi na sprzeczność z prawem (art. 58 § 1 k.c.). Sprzeczność z prawem umów o zastępcze macierzyństwo wynika też z budzącego kontrowersje przedmiotu umowy. Na gruncie prawa polskiego wyłączone z obrotu prawnego są takie dobra, jak dziecko (nie może być przedmiotem umowy), stan cywilny osoby czy prawa rodzicielskie (są kształtowane ustawowo bądź na drodze sądowej, nie mogą być kształtowane w wyniku umowy cywilnoprawnej).

– Prawna możliwość dysponowania swoimi zdolnościami prokreacyjnymi (usługa prokreacyjna) pozostaje więc kwestią sporną. Można ją uznać za nadużycie prawa podmiotowego (art. 5 k.c.), a umowę uznać za nieważną ze względu na sprzeczność z zasadami współżycia społecznego (art. 58 § 2 k.c.) bądź za prawo wynikające z ochrony wolności (art. 31 ust. 1 Konstytucji) i zasady ochrony prywatności (art. 47 Konstytucji) – wyjaśnia dr Marta Soniewicka z Katedry Filozofii Prawa i Etyki Prawniczej UJ w Krakowie.

Jako że nie ma bezpośrednich uregulowań prawnych macierzyństwa zastępczego, prawo nie określa roli matki społecznej. – Matką, z punktu widzenia prawa polskiego, jest kobieta, która urodziła dziecko (619 k.r.io.). W związku z tym strona zamawiająca, nawet gdy jest nią dawczyni materiału genetycznego dziecka, nie ma żadnych praw do dziecka i żadnych podstaw materialnoprawnych do roszczenia o wydanie dziecka po urodzeniu. Zgodnie z obowiązującym prawem, matka zastępcza ponosi wszelkie konsekwencje bycia matką z punktu widzenia prawa – zaznacza dr Soniewicka.

– Ewentualne konstruowanie roszczeń powinno się odbywać na podstawie prawa cywilnego. Dyskusja o ich zasadności może jednak być podjęta dopiero po przesądzeniu, czy umowy tego typu mogą zostać uznane za ważne. Jeżeli odpowiadamy negatywnie na to pytanie, to strony nieważnej umowy nie korzystają z ochrony prawnej i nie mogą takich roszczeń dochodzić – tłumaczy dr Wojciech Górowski z Katedry Prawa Karnego Wydziału Prawa i Administracji UJ w Krakowie.

Warto zaznaczyć, że nawet jeśli w umowie zostanie sprecyzowana cena usługi, to osoby podpisujące umowę nie mogą być oskarżone o handel dziećmi. – W czerwcu br. weszła w życie ustawa nowelizująca kodeks karny, która wprowadziła ustawową definicję handlu ludźmi. Jednym z elementów tej definicji jest określenie celu, w jakim działają osoby, które trudnią się takim procederem. Nie sposób w k.k. dopatrzeć się takiego celu, który odpowiadałby praktyce zastępczego macierzyństwa. Jednocześnie trudno też uznać, że takie osoby popełniają inne przestępstwo, w szczególności opisane w art. 211a § 1 k.k., tj. organizowanie adopcji wbrew przepisom ustawy – kontynuuje dr Górowski.

– Uznanie macierzyństwa zastępczego za osobne przestępstwo (wprowadzenie nowego przestępstwa do k.k.) może nastąpić tylko wówczas, gdy będzie to zgodne z konstytucyjną zasadą proporcjonalności i dokona się ważenia dóbr, które mają być chronione. Chciałbym podkreślić, że prawo karne stanowi środek ostateczny. Nie można karać obywateli (skazywać za przestępstwa) w sytuacji, gdy dane zjawisko nie jest opisane w systemie prawa i ludzie, którzy podejmują tego typu działalność nie znają swoich praw ani nie umieją przewidzieć reakcji organów państwowych. Dodatkowo, gdy chodzi o zjawisko niejednoznaczne z punktu widzenia ocen etycznych i moralnych – reasumuje dr Górowski.

– Ze względu na dobro dziecka oraz chronioną prawnie jasność i stabilność stosunków filiacyjnych powinno się zakazać zabiegów medycznych, umożliwiających zastępcze macierzyństwo (zwłaszcza w odmianie, która pozwala na oddzielenie ról matki genetycznej od matki nosicielki) oraz zakazać odpłatnego pośrednictwa w zawieraniu umów o zastępcze macierzyństwo – podkreśla dr Soniewicka.

Co nie jest zakazane, jest dozwolone

Brak uregulowań prawnych w sprawie matek zastępczych w naszym kraju nie oznacza, że zjawisko to nie istnieje. Nie ma jednak statystyk dotyczących tej procedury. Macierzyństwo zastępcze, choć oficjalnie nie jest zabronione, wciąż jednak pozostaje tematem tabu.

W kręgach prawnych i bioetycznych prowadzone są debaty, analizuje się ten problem na każdej płaszczyźnie, a dochodowy biznes i turystyka reprodukcyjna stają się coraz bardziej powszechne. Pojawiają się nawet prywatne biura pośredniczące w wynajmie macicy. Biuro pobiera zazwyczaj prowizję za pośrednictwo, a także podpisuje z matką zastępczą weksel na dużą kwotę pieniędzy (ma to zabezpieczyć firmę przed sytuacją, w której matka zastępcza rozmyśliłaby się po porodzie i chciała zachować dziecko). Pierwsze takie biuro w Polsce założyła w lipcu 2008 r. w podwarszawskim Piasecznie Elżbieta Szymańska, krawcowa. Centrum Pośrednictwa „Elisabeth” Matki Zastępcze kontaktuje bezdzietne pary małżeńskie z kobietami, które wyrażają chęć urodzenia im dziecka. Firma posiada stronę internetową, która wygląda nieco ubogo – zaledwie krótka prezentacja firmy oraz dane kontaktowe. Oferuje także pracę – poszukuje surogatek. Jedynym wymogiem jest aktualne badanie lekarskie. Biuro nie stawia natomiast żadnych wymogów parze zlecającej ciążę – oznacza to, że każdy może złożyć zamówienie.

Czytając krótką notkę o działalności tej firmy można odnieść wrażenie, że uprzedza ona ewentualne zarzuty: „Zajmujemy się tylko i wyłącznie pomocą kojarzenia par małżeńskich z surogatkami. Pieniądze, które są przeznaczone dla surogatki, są dobrowolnie przyznane na utrzymanie się matki zastępczej wraz z noszonym przez nią dzieckiem. Nie pobieramy żadnych opłat za wynajęcie brzucha, lecz za pośrednictwo i prowadzenie ciąży”. Na czym jednak polega pośrednictwo? Na doprowadzeniu do podpisania umów? A prowadzenie ciąży?

Niestety, na to pytanie nie ma odpowiedzi – właścicielka biura co prawda chętnie zgodziła się odpowiedzieć na wszystkie nasze pytania, ale za kwotę 1500 zł.

U naszych wschodnich sąsiadów, w Charkowie na Ukrainie, działa „La Vita Felice – Międzynarodowe Centrum dla Matki Zastępczej”. Sytuacja wygląda tam inaczej niż w Polsce, gdyż macierzyństwo zastępcze jest procedurą w pełni legalną. Obywatele krajów, gdzie procedura macierzyństwa zastępczego jest zabroniona lub nieuregulowana prawnie, mogą przyjechać na Ukrainę i tu zrealizować marzenie o „własnym dziecku”.

Firma posiada także stronę internetową, nadzwyczaj bogatą w informacje. Co więcej, w celu dotarcia do jak największego grona klientów, zawartość strony jest automatycznie tłumaczona na kilka języków (angielski, niemiecki, francuski, włoski, hiszpański, rosyjski, czeski i polski). Bariera językowa nie istnieje także podczas bezpośredniego kontaktu – w centrum zatrudnieni są tłumacze. Jest wykaz (spis) wszystkich usług, a ich ceny podane są w euro. Pozostaje tylko pytanie: czy życie dziecka poczętego tą metodą rzeczywiście będzie „felice”?

Między Dobrem z Złem

Najnowsze osiągnięcia medycyny umożliwiają sztuczną prokreację, a ustalenia prawne mogą okazać się przydatne w określeniu więzi rodzicielskiej. Jednak okoliczności prokreacji i macierzyństwa powinny być rozpatrywane przede wszystkim pod względem etycznym.

Prokreacja i macierzyństwo należą bowiem do najcudowniejszej, najświętszej i najbardziej godnej rzeczywistości – dotyczą przecież niewinnej i bezbronnej istoty, jaką jest dziecko. Czy można mówić o poszanowaniu godności i świętości w przypadku macierzyństwa zastępczego? Czy godność idzie w parze z umową o dziecko i gratyfikacją pieniężną? Czy dziecko to naprawdę towar, który można zamówić, a warunki zamówienia sprecyzować w kontrakcie? Płacić kartą kredytową, przelewem czy czekiem? A może za poczęcie dziecka najlepiej zapłacić gotówką? I co się stanie, jeżeli zamówione i urodzone dziecko nie spełni warunków umowy? Zostanie sierotą, mimo że ma 2–3 mamy?

W debatach bioetycznych na temat matek zastępczych często pojawia się zarzut „oddzielenia procesu prokreacji od odpowiedzialności rodzicielskiej”. Należy jednak zaznaczyć, że sama definicja macierzyństwa zastępczego zakłada przecież, że surogatka zrzeka się odpowiedzialności za urodzone dziecko. Według specjalistów, chodzi tu oczywiście o prawa rodzicielskie, a nie odpowiedzialność moralną. Ale jak surogatka może otoczyć urodzone dziecko odpowiedzialnością moralną, skoro cała sytuacja wydaje się z gruntu niemoralna?

– Macierzyństwo zastępcze należy do problemów bioetycznych, budzących duże, moralne wątpliwości. Zarówno argumenty przeciwników, jak i zwolenników są bardzo poważne. Niemniej nie ma tu argumentów, które rozstrzygnęłyby definitywnie kwestię moralną. Stanowi to mocną przesłankę do tego, aby prawnie nie zakazywać macierzyństwa zastępczego. Decyzję należy pozostawić wolnemu wyborowi i sumieniu obywateli. Warto jednak zaznaczyć, że brak zakazu nie oznacza dowolności legislacyjnej ani braku jakichkolwiek uregulowań – podkreśla dr hab. n. hum. prof. nadzw. Kazimierz Szewczyk, kierownik Zakładu Bioetyki Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

W debatach etycznych w różnych krajach dużo uwagi poświęca się surogatkom i ich problemom psychologicznym, związanym z noszeniem nieswojego dziecka, a potem oddaniem go rodzicom społecznym; podkreśla się utylitarne wykorzystanie ciała i płodności surogatki. Dużo mówi się także o relacji między matką zastępczą a rodzicami społecznymi. Eksponuje marzenia rodziców o „własnym dziecku”. Czasem wspomina się o trudnej sytuacji finansowej surogatki i szansie na zarobek dzięki wykorzystaniu jej możliwości prokreacyjnych. Z kolei matki społeczne często akcentują szlachetność i „chęć pomocy” surogatek.

Rozważania na temat dobra dziecka, które zostaje powołane do życia za pomocą tej procedury, schodzą jakby na dalszy plan. Przyszli rodzice społeczni stawiają z pełną świadomością niewinną istotę w sytuacji skrajnie odbiegającej od normy, narażając ją tym samym na psychologiczne problemy w przyszłości. Dziecko zawsze będzie miało 3 lub więcej rodziców (gdy komórka jajowa lub/i nasienie pochodzą od anonimowych dawców). Jak wytłumaczą kilkuletniemu dziecku, że ma mamę genetyczną, mamę biologiczną oraz mamę społeczną? Z którą z nich dziecko powinno się identyfikować? Mama socjologiczna powinna powiedzieć dziecku, że podpisała umowę z mamą biologiczną i uiściła za to odpowiednią opłatę? Co w sytuacji, gdy dziecko zacznie szukać swojej mamy biologicznej (podobnie, jak robią to dzieci adoptowane)? Gdy surogatką jest kobieta powiązana więzami rodzinnymi z matką społeczną (np. siostra), sytuacja wydaje się jeszcze bardziej skomplikowana. Dziecko powinno nazywać surogatkę „ciocią” czy raczej „mamą”? A może powinno się zwracać do surogatki „mamo biologiczna”, a do mamy zlecającej ciążę „mamo społeczna”?

– W procedurach posiadania dziecka drogą sztucznej prokreacji in vitro i użycia surogatek do „wyhodowania” zamówionego czy zakupionego dziecka łamie się prawa człowieka w okresie prenatalnym. Dziecko nie jest przedmiotem posiadania, jak rzeczy materialne, które projektujemy, zamawiamy, płacimy za nie i je nabywamy. Kapitalistyczne rozumienie posiadania, zastosowane w relacjach ludzi – w przyjaźni, miłości małżeńskiej i rodzicielskiej – niszczy te relacje, ponieważ urzeczowia, uprzedmiotawia osoby w nich uczestniczące. Człowiek od okresu prenatalnego ma prawo do godnego swego początku, którym jest osobowy i cielesny akt jego poczęcia. I nie jest przedmiotem posiadania, ale darem natury i miłości jego rodziców. Ma prawo do tożsamości genetycznej, biologicznej, psychologicznej i w sumie osobowej. W kupowaniu gamet rozrodczych od obcych dawców łamie się prawo dziecka do tożsamości genetycznej, wynikłej z faktu rodzicielstwa, w przypadku surogatek – łamie się prawo do jego tożsamości biologicznej. Tzw. rodzice, którzy zamówili i zapłacili za wszystkie te procedury, nie są rodzicami, ale kupcami dziecka, gdyż rodzicami genetycznymi są dawcy gamet, a matką biologiczną jest matka zastępcza. Po zniesieniu handlu niewolnikami współczesna biotechnologia umożliwia handel dziećmi na zamówienie. W miejsce kolonizacji dorosłych, którzy zdążyli wywalczyć swoje prawa, szerzy się obecnie kolonizacja prenatalna, napędzana tak jak poprzednio, technokratyczną przemocą silnych względem słabych i bezbronnych. W przyporządkowaniu zamówionego dziecka tzw. matce społecznej powtarzają się niedawne ideologie kolektywistyczne, które odrywały dzieci od rodziców i rodziny, na rzecz kolektywu i szerzonej klasistycznej ideologii. Pozbawienie człowieka jego zakorzenienia w rodzicach i w rodzinie czyni go bowiem bezwolnym narzędziem manipulacji społecznej – komentuje ks. dr hab. Tadeusz Biesaga, prof. nadzw., kierownik Katedry Bioetyki Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

Polscy legislatorzy powinni jak najszybciej stworzyć odpowiednie prawo. Zakazać? Nie zakazać? Na pewno – wykazać się dużą mądrością i ostrożnością legislacyjną, gdyż macierzyństwo zastępcze nie jest wolne od zarzutów etycznych. I ten jego nieetyczny wymiar powinien być wzięty pod uwagę przy podejmowaniu decyzji prawnych. Bo dobro i poszanowanie godności dziecka wydają się ważniejsze niż względy społeczne, finansowe czy niepotwierdzony naukowo instynkt macierzyński.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot