Kończy się pierwsza tura "społecznych konsultacji" programu Narodowej Ochrony Zdrowia. Wypowiedzieli się przeciwnicy i zwolennicy nowej strategii. Nastąpiły też pewne kosmetyczne modyfikacje samego programu: w marcowej wersji ("po uwzględnieniu uwag resortów") nie ma już tyle poprzedniej nowomowy, inaczej rozłożono pewne akcenty, pokazano – poza kijem – jakąś rachityczną marchewkę: wsparcie inwestycji spzozów z budżetu państwa, co ma być możliwe (?) dzięki oszczędnościom w systemie. Usunięto przy okazji część najbardziej kontrowersyjnych szczegółów koncepcji, więc teraz jeszcze mniej wiadomo niż w lutym. Mamy je jednak poznać niebawem – w projektach ustaw, rozporządzeń i innych działaniach resortu.
Zakładane tempo wprowadzania zmian budzi poważne obawy co do merytorycznego poziomu takich poczynań.
– Istota strategii Ministerstwa Zdrowia nie ulegnie zmianie. Kasy chorych zostaną zlikwidowane, bo tak zapisano w programach partii tworzących koalicję i za takim rozwiązaniem opowiada się większość społeczeństwa – powtarza minister.
Hasło likwidacji kas chorych było i jest społecznie nośne. Kasy kojarzą się ciągle z bizantyjskim przepychem, wysokimi zarobkami, biurokratycznymi barierami w dostępie do świadczeń, a z drugiej strony – z arogancją władzy, z prowadzeniem siedemnastu polityk zdrowotnych, skomplikowanymi procedurami kontraktowania świadczeń. Samemu ministrowi zdrowia – z nienawistnym mu "liberalnym modelem, jak w Trzecim Świecie, gdzie brak pieniędzy oznacza śmierć" (cytat za wywiadem dla "Wprost" z 17 lutego br.). Minister nie przyjmuje do wiadomości, że model powszechnych obowiązkowych ubezpieczeń zdrowotnych i kas chorych jest równie socjaldemokratyczny jak model zabezpieczeniowy. Zwrócił na to uwagę Krzysztof Kuszewski w głośnej rozmowie z Jackiem Żakowskim (Radio Zet, 11 lutego), w której projekt ministra nazwał "degradacją idei" od kilkunastu lat stanowiących fundament nowego systemu ochrony zdrowia w Polsce i przypomniał, że nigdzie na świecie nie wprowadza się "zmian od ściany do ściany" z powodu doktrynalnego antyliberalizmu. – To jest zły pomysł i to trzeba mówić, bo za moment się obudzimy z wielkim zdziwieniem w zupełnie innym kraju: zarządzanym od góry do dołu – mówił słuchaczom Zet-ki Krzysztof Kuszewski.
Koalicja rządząca ma przewagę w parlamencie i dość sił, by przeforsować każdą zmianę w systemie ochrony zdrowia. Ma też alibi: społeczeństwo chce likwidacji kas. Ale czy ktoś zapytał, czy społeczeństwo chce – po likwidacji kas – nadal płacić składkę zdrowotną? Śmiem twierdzić, że w opinii publicznej likwidacja kas chorych oznacza powrót do finansowania wydatków zdrowotnych z powszechnych podatków. Scentralizowany fundusz, zabierający nam składkę, może nie zyskać społecznej i politycznej akceptacji. Już obecnie niektóre partie opowiadają się raczej za przejrzystym finansowaniem przyszłej scentralizowanej ochrony zdrowia ze środków budżetowych, pod kontrolą parlamentu.
Sytuacja finansowa państwa i społeczeństwa jest zła. Debata nad "reformą reformy" przebiega w atmosferze politycznego zacietrzewienia, budzi społeczny niepokój (choćby ostatnie propozycje zmian na listach leków refundowanych), destabilizuje system. Czy stać nas dzisiaj na kosztowną społecznie rewolucję?
Merytoryczna dyskusja z ministrem Mariuszem Łapińskim jest niemożliwa, czego dowodzą wszystkie publiczne wystąpienia pana ministra. Głosy fachowców są ignorowane, ich opinie deprecjonowane. Oni sami też. Minister nie toleruje różnicy zdań i poglądów; na wątpliwości, krytykę czy choćby odmienny punkt widzenia reaguje bezpośrednimi atakami personalnymi i polityczną agresją. Wskutek autorytarnego stylu sprawowania władzy przez szefa resortu "opozycja" jest niemal bez reszty spacyfikowana, a "obóz rządzący", chciał nie chciał, popiera "swojego" ministra. Jednomyślnie i bez zastrzeżeń za koncepcją NOZ opowiedział się też m.in. konwent rektorów akademii medycznych. Czy poparcie grona kilkunastu wybitnych profesorów medycyny, borykającego się z problemami uczelni i zadłużonych szpitali klinicznych, które liczą na finansowy zastrzyk z budżetu – może być dostatecznym argumentem na rzecz wprowadzenia proponowanych zmian?
Także organizowane na potrzeby ministra poparcie dla tej koncepcji (np. narada dyrektorów w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi 2 marca br.) nie ukryje prawdy, że jego pomysły są groźne dla stabilności całego systemu ochrony zdrowia. Pozorom działania "przy otwartej kurtynie" towarzyszą przecież zakulisowe zabiegi w celu usunięcia z Sejmowej Komisji Zdrowia posła Władysława Szkopa czy z grona konsultantów prezydenckich – Krzysztofa Kuszewskiego.
Podczas seminarium zorganizowanego przez Klub Parlamentarny SLD prof. Barbara Krupa-Wojciechowska z Akademii Medycznej w Gdańsku, która była jej rektorem od stanu wojennego przez 7 lat, mówiła: – Ja jestem beton, mój dziadek był w KPP. Mariusz wierzy, że popchnie system. Trzeba być troszkę na wariackich papierach, żeby to popchnąć – komplementowała ministra i apelowała o pomoc dla SLD, żeby jego reforma się udała.