Nieszczęśliwe zdarzenia, do których doszło w kilku szpitalach nie tylko na Śląsku, spowodowały duże poruszenie zarówno w mediach, jak i w społeczeństwie, ale oczywiście także wśród odpowiedzialnych za organizację systemu ochrony zdrowia w Polsce i wśród polityków. Dla mnie najbardziej smutne w tym wszystkim jest to, że nie jest to przypadek, lecz rezultat zmian związanych z wprowadzeniem tzw. sieci szpitali, a w szczególności finansowania ryczałtowego. I żeby nie było, że teraz się wymądrzam, to odsyłam do moich felietonów publikowanych na tych łamach na przełomie lat 2017 i 2018. Już wtedy ostrzegałem, że wprowadzenie finansowania ryczałtowego zdecydowanie zmniejszy rolę pacjenta w systemie ochrony zdrowia i przewidywałem, że mogą pojawić się trudności z przyjmowaniem pacjentów do szpitali. To już doprawdy jest nudne pisać, że coś się wydarzyło, czego można było uniknąć, ale niestety taką, jak na razie, mamy rzeczywistość.
Dla mnie zadziwiający jest opór i odporność części polityków na ostrzeżenia wynikające po prostu z doświadczenia. To jak funkcjonuje system opieki zdrowotnej, jakie w nim działają mechanizmy, jakie prawa – w tym prawa rynku – mają w nim zastosowanie, nie jest żadną wiedzą tajemną. Wystarczy tylko trochę wysiłku, aby się dowiedzieć, i trochę pokory i zrozumienia, że nie wystarczy wola polityczna, aby coś działało tak, jak ktoś tam chce, ale że są prawa i mechanizmy uniwersalne działające samorzutnie niezależnie od woli decydenta. Od lat dopominam się o to, aby sprawami ochrony zdrowia w Polsce kierowały wiedza i rozum, i niestety moje wezwanie ciągle pozostaje aktualne. Bo przecież od lat znane są zalety i wady różnych systemów finansowania. Nie ma systemów doskonałych, wszystkie mają jakieś zalety i wszystkie mają jakieś wady. Dlatego też wybór takiego lub innego modelu powinien być decyzją świadomą, podjętą po długiej rozwadze i ze świadomością konsekwencji. Dlatego też to, co się wydarzyło ostatnio na SOR-ach nie powinno być zaskoczeniem. Z tym należało się liczyć.
Teraz oczywiście ruszą w kraj kontrole, ruszą dochodzenia i oczywiście znajdą się winni, którzy zostaną przykładnie ukarani. Ale jeśli wnioski będą dotyczyły tylko bezpośrednich autorów tych zdarzeń, to dla mnie jest oczywiste, że wnioski te będą fałszywe. Będzie to miało cechy szukania kozła ofiarnego i zwalania winy na poszczególne osoby. Tymczasem generalnym wnioskiem powinno być zalecenie wycofania się z ryczałtowego modelu finansowania szpitali oraz zobowiązanie ministerstwa do zdystansowania się od bezpośredniego ingerowania w płace w ochronie zdrowia. Obecnie dyrektorzy szpitali zostali pozbawieni większości skutecznych narzędzi zarządzania swoimi placówkami, bo takim narzędziem są przede wszystkim płace, które pozwalają odpowiednio motywować pracowników, szczególnie tych najsprawniejszych.
Niektórzy mogą się obruszyć na powyższe sugestie, bo co ma system finansowania ryczałtowego z faktem nieudzielenia pomocy poważnie choremu pacjentowi. Przecież to zaniedbała konkretna osoba lub osoby i ona lub one są temu winni. Jeśli budujemy jakiś system i ma on swoje przewidywalne wady, to prędzej czy później wady te wystąpią i ich sprawcami bezpośrednimi będą rzeczywiście konkretne osoby, ale jeszcze raz podkreślam, to będzie rezultat, a nie przyczyna.
No, ale kto się teraz przyzna, że został popełniony błąd? Łatwiej będzie ukarać maluczkich