Nasza publikacja, w której opisaliśmy nieprawidłowości w realizacji Informacyjnego Systemu Statystyki Medycznej, wzbudziła duże zainteresowanie. Odebraliśmy wiele telefonów, w tym od osób związanych z Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia, dzięki którym dotarliśmy do nowych faktów. Po ich zweryfikowaniu postanowiliśmy zaprezentować je czytelnikom. Znane są już również wyniki kolejnych kontroli ze strony Urzędu Zamówień Publicznych, które nie pozostawiają suchej nitki na CSIOZ i jego dyrektorze Leszku Sikorskim. Zdobyte przez nas informacje potwierdzają, że CSIOZ nie jest przygotowane kompetencyjnie do prowadzenia tak wielkich projektów informatycznych, a skala błędów, które przy tym się pojawiają, jest porażająca. Poniżej – kolejne przykłady.
Informacyjny System Wspomagania Ratownictwa Medycznego
System został zamówiony przez CSIOZ prawie 4 lata temu za niemal 1 mln zł i sfinansowany ze środków unijnych. Kontrole Urzędu Zamówień Publicznych oraz Ministerstwa Zdrowia przeprowadzone w 2007 r. były bardzo korzystne dla CSIOZ. W protokole MZ z września 2007 r., do którego udało nam się dotrzeć, stwierdza się np.: „W trakcie trwania kontroli we wszystkich postępowaniach objętych kontrolą nie stwierdzono nieprawidłowości w zakresie opisania wymagań technicznych. Potencjalni wykonawcy byli traktowani równo, zostały również zachowane zasady uczciwej konkurencji. Należy stwierdzić, iż Centrum planując ogłoszenie przetargów dokonało niezbędnych konsultacji z przedstawicielem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Wykonana została również ocena celowości nabywania praw autorskich zamawianych aplikacji, która nie wskazuje na nieuzasadnione wydatkowanie środków publicznych”.
Niestety, na tym dobre informacje się kończą. System miał swój debiut w 2008 r. w ramach pilotażu na terenie Wielkopolski, ale od tamtego czasu leży na przysłowiowej półce i nigdy nie został wdrożony. Nie tylko w skali kraju, ale również województwa, gdzie przeprowadzono pilotażowe wdrożenie.
Sprawą zainteresowało się w 2010 r. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, które zarządzało środkami unijnymi na ten projekt. Dyrektor Leszek Sikorski w piśmie skierowanym do MNiSW z marca 2010 r., do którego dotarła „SZ”, tłumaczył się, że na przeszkodzie wdrożenia stanął brak uchwalenia ustawy… o niektórych zawodach medycznych oraz brak finansowania utrzymania systemu ze strony Ministerstwa Zdrowia. Bardziej ogólnie z tej sytuacji CSIOZ tłumaczyło się w 2010 r. kontrolerom z Ministerstwa Zdrowia. Stwierdzało jedynie: „Rozpoczęte prace nad wdrożeniem systemu musiały być okresowo zawieszone ze względu na wstrzymanie prac legislacyjnych, z którymi związany był system ISWRM”. Redakcja „SZ” pragnie w tym miejscu przypomnieć, że ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym obowiązuje już od października 2006 r., tak więc zasłanianie się brakiem podstaw legislacyjnych, a tym bardziej nieistniejącą ustawą o niektórych zawodach medycznych, jest co najmniej nieporozumieniem. Tym bardziej że, jak udało nam się ustalić, jeszcze w 2007 r. CSIOZ starało się powstrzymywać konkurencyjne prace podejmowane z inicjatywy wojewodów, argumentując to bliskim wdrożeniem systemu ISWRM, który będzie udostępniony regionom nieodpłatnie. Wątpliwości budzi wyjaśnienie CSIOZ złożone MNiSW dotyczące rzekomego „braku finansowania utrzymania systemu ze strony Ministerstwa Zdrowia”. Zaintrygowało to nas na tyle, że postanowiliśmy rzecz tę zweryfikować. Okazuje się, że Ministerstwo Zdrowia nic o tym nie wiedziało, więcej, rzecznik MZ Piotr Olechno w piśmie skierowanym do naszej redakcji zaprzeczył temu stwierdzeniu: „w 2009 r. na wniosek CSIOZ został zwiększony budżet tej jednostki o kwotę 2 177 tys. zł, z przeznaczeniem tych środków na utrzymanie systemów informatycznych”. Ponadto, jak stwierdził, „w 2010 i w 2011 r. Ministerstwo nie otrzymało wystąpienia CSIOZ o zwiększenie budżetu jednostki na System Wspomagania Jednostek Ratownictwa Medycznego”. A cała sprawa jest poważna, gdyż nieutrzymanie tych systemów, które zostały sfinansowane ze środków, oznacza konieczność zwrotu środków. Jak dowiedziała się nasza redakcja, problemem od niedawna interesuje się również Ministerstwo Rozwoju Regionalnego.
Centralny Rejestr Chorych z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym
Umowę na wykonanie systemu CSIOZ zawarł z poznańską firmą E-surf sp. z o.o. 10 stycznia 2008 r. w trybie „z wolnej ręki”. Los systemu jest podobny do losu Informacyjnego Systemu Wspomagania Ratownictwa Medycznego. Chociaż, jak twierdzi E-surf w oświadczeniu przesłanym naszej redakcji, system jakoby funkcjonuje od 2009 r. i zarejestrowano w nim do chwili obecnej około 200 pacjentów z terenu wielkopolski. Ale niewiele o nim wiedzą najbardziej zainteresowani. W listopadzie 2010 r. w Krakowie podczas wystawy „Patrzeć z nadzieją”, zorganizowanej przez Stowarzyszenie Rodziców Dzieci z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym, padło stwierdzenie: „W końcu brak jest Centralnego Rejestru Chorych z Mózgowym Porażeniem Dziecięcym (CRCMPD), systemu, który umożliwiłby określenie dokładnej liczby osób chorych na MPD i pozwoliłby również monitorować historię choroby pacjentów”.
Niegospodarność przy realizacji tego systemu potwierdzili urzędnicy Ministerstwa Zdrowia. W wystąpieniu pokontrolnym z 24 sierpnia 2010 r., do którego udało nam się dotrzeć, stwierdza się m.in: „Z powyższego wynika, iż system CRCMPD powstał z inicjatywy Dyrektora CSIOZ. Powyższe działanie świadczy o niegospodarności i braku celowości uzasadniającej powstanie ww. systemu, co w konsekwencji naraziło CSIOZ na dodatkowe koszty poniesione ze środków własnych CSIOZ. (…) Dyrektor CSIOZ nie przedstawił dokumentacji potwierdzającej ich wykorzystanie, nie potrafił przedstawić realnych kosztów utrzymania w przypadku takich systemów, jak (…) CRCMPD”.
Niedawno zakończyła się też kontrola Urzędu Zamówień Publicznych, która zakwestionowała prawidłowość samego przetargu, a zwłaszcza zastosowany tryb „z wolnej ręki”, stwierdzając, że nie było do tego żadnych podstaw prawnych, a system mogło wykonać wiele firm. Odwołanie Leszka Sikorskiego nie zostało uwzględnione przez Krajową Izbę Odwoławczą, która 31 marca br. podtrzymała wszystkie zarzuty prezesa UZP. W całej sprawie pojawił się zaś jeszcze wątek rzekomego fałszowania dokumentacji przetargowej. Osoby związane z CSIOZ poinformowały naszą redakcję, że negocjacje z firmą E-surf odbywały się na przysłowiową „gębę”, a dokumenty przetargowe (protokoły, zaproszenie do negocjacji) zostały wytworzone później, tuż przed kontrolą z Ministerstwa Zdrowia oraz UZP. Redakcja otrzymała te dokumenty i rzeczywiście mogą one budzić wątpliwości. Wynika z nich niezwykły pośpiech i zadziwiająca determinacja w dążeniu do zawarcia umowy. Okazuje się, że CSIOZ zaprosiło E-surf do negocjacji w trybie „z wolnej ręki” już 2 stycznia 2008 r. a negocjacje zakończyło następnego dnia. Ponadto na protokołach z negocjacji widnieje tylko podpis pracownika CSIOZ, brak na nich podpisu drugiej strony. Z informacji posiadanych przez naszą redakcję wynika, że negocjacje między CSIOZ a E-surf sp. z o.o. rozpoczęły się nie 2 stycznia 2008 r., ale już w listopadzie 2007 r. Przyznała to w mailu skierowanym do redakcji sama E-surf, którą poprosiliśmy o potwierdzenie lub zaprzeczenie naszym informacjom. Poprosiliśmy o przesłanie dokumentów potwierdzających ten fakt. Niestety, do chwili wysłania „SZ” do druku nie otrzymaliśmy ich. Jeden z pracowników CSIOZ, pragnący zachować anonimowość, twierdzi, że cała sprawa wynikła z niewiedzy dyrektora dotyczącej wartości progów przetargowych. Dyrektor Leszek Sikorski zawierając umowę sądził, że zawiera ją pod tzw. „progiem”, aby nie być zmuszonym do stosowania przepisów ustawy o zamówieniach publicznych. Nie zauważył jednak, że od 1 stycznia 2008 r. zmienił się kurs euro, który spowodował obniżenie progu, a tym samym zawarta umowa powinna być objęta przepisami PZP.
Znamienne w tym kontekście są ustalenia kontrolerów Urzędu Zamówień Publicznych. W protokole z kontroli stwierdzili: pomimo wezwania z 27 grudnia 2010 r. (znak UZP/DKD/WP/19634/10) do dostarczenia kopii dokumentacji dotyczącej przedmiotowego postępowania, w tym w szczególności bezpośrednio wskazanego protokołu postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, Zamawiający nie przekazał do kontroli żądanych dokumentów, tj. kopii protokołu postępowania o udzielenie zamówienia, ani też kopii załączników do protokołu, w postaci oświadczeń na druku ZP-11 osób wykonujących czynności w postępowaniu o udzielenie zamówienia o braku lub istnieniu okoliczności, o których mowa w art. 17 ust. 1 ustawy Pzp. W uchwale Krajowej Izby Odwoławczej z 31 marca 2011 r. czytamy natomiast: „W ocenie Izby Zamawiający nie udowodnił w sposób wystarczający, iż sporządził pisemną dokumentację postępowania odpowiadającą wymogom prawa”.
CSIOZ tłumaczyło się w tym wypadku, co można przeczytać w ustaleniach z kontroli UZP, iż sporządziło dokumentację, ale zaginęła ona w związku ze zmianą siedziby Zamawiającego. Stanowisko CSIOZ pozostawiamy bez komentarza.
Ukarają dyrektora?
18 kwietnia prezes UZP skierował do Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych przy Ministrze Zdrowia kolejne (już czwarte z kolei) zawiadomienie o naruszeniu przez Dyrektora CSIOZ Leszka Sikorskiego dyscypliny finansów publicznych. Poprzednie 3 dotyczyły Informacyjnego Systemu Statystyki Medycznej. Sprawy podobno toczą się w Ministerstwie Zdrowia, ale istnieje prawdopodobieństwo ich umorzenia z powodu… przedawnienia. Sprawa ewentualnej odpowiedzialności dyrektora Leszka Sikorskiego może przybrać równiez inny obrót. Jednym z wątków badanych przez Prokuraturę Warszawa Śródmieście Północ jest kwestia fałszowania dokumentów organizacyjnych, w tym Regulaminu Kontroli Finansowo-Księgowej CSIOZ. Pracownicy CSIOZ, którzy chcą zachować anonimowość, mówią, że zarządzenie w tej sprawie dyrektor Leszek Sikorski antydatował o 9 miesięcy, by przedstawić go kontrolerom z Ministerstwa Zdrowia, jako dokumentu od dawna obowiązujący w CSIOZ.
Będziemy zwracać Unii?
W chwili zamykania numeru otrzymaliśmy informację z MSWiA dotyczącą stanu rozliczeń funduszy unijnych, które otrzymało CSIOZ na realizację projektów „platform”. Okazuje się, że różnica pomiędzy wydatkami objętymi wnioskami o płatność a wydatkami uznanymi przez MSWiA za kwalifikowane wynosi już ponad 7 mln zł, z czego 3,3 mln CSIOZ będzie mogło jeszcze uratować, jeśli przedstawi MSWiA dodatkowe wyjaśnienia oraz uzupełnienia. Pozostałe środki są już raczej nie do odzyskania.