Jeszcze w tym miesiącu parlament ma znowelizować ustawę o finansowaniu świadczeń ze środków publicznych, zawierającą nowe kryteria podziału środków NFZ ujęte w algorytmie, według którego zostanie przygotowany budżet NFZ na 2010 r.
Tak deklarują liderzy Platformy Obywatelskiej oraz Ministerstwa Zdrowia. Decyzja prezydenta w sprawie tej nowelizacji, po protestach PiS, nie jest oczywista. Starcia dotyczą na razie podziału zaledwie około 160 mln zł, więc ani mniej zamożne regiony i powiaty nagle nie zyskają, ani bogatsze wiele nie stracą. Efekt zmian może być jeszcze mniejszy, gdyż minimalnie większe środki pozyskane przez niektóre oddziały NFZ i tak prawdopodobnie trafią na konta innych – jako zapłata zaległych rachunków za migracje pacjentów. Bez dopływu do systemu dodatkowych środków istota zmiany tkwi w zabraniu jednym i dodaniu drugim.
W pierwszym tygodniu września w ekspresowym tempie zostało zwołane posiedzenie Komisji Zdrowia. Choć zastrzeżeń było wiele, posłowie zagłosowali za przyjęciem nowelizacji ustawy. Zmiany, istotne w swej treści, w wymiarze finansowym będą kosmetyczne. Puli pieniędzy do podziału nie zmieniają.
– Prace zespołu roboczego opracowującego zmiany w dotychczasowym algorytmie rozpoczęły się na przełomie roku, a zakończyły na wiosnę – powiedział „SZ” wiceminister zdrowia Jakub Szulc. – Projekt nowelizacji, znoszący niesłuszny algorytm, powstawał tak długo, ponieważ czekaliśmy na sierpniowe analizy finansowe i dane ekonomiczne na poziomie globalnym. Nowy algorytm nie będzie uwzględniał kryterium dochodu na mieszkańca województwa, aby żadne z biedniejszych województw nie czuło się pokrzywdzone dokonanym podziałem środków.
Wiceminister Szulc podkreśla, że nowy algorytm będzie oparty na 2 kryteriach: ryzyka zdrowotnego w podziale na wiek i płeć oraz liczby wykonywanych świadczeń wysokospecjalistycznych. – Przygotowanie planu finansowego NFZ na 2010 r. dokonane będzie na podstawie nowego algorytmu. Dlatego minister zdrowia i szef resortu finansów nie podpisali projektu przyszłorocznego budżetu NFZ, przygotowanego na podstawie starego algorytmu.
Przewodniczący Komisji Zdrowia, Bolesław Piecha z PiS, przekonywał posłów, że igrać z planem Funduszu nie wolno. – Zawiera on zbyt wiele różnych, powiązanych danych, wpływających na finansowanie całej ochrony zdrowia. To wielki dokument i lepiej przyjąć go wcześniej, a potem tylko zmienić zapis o podziale środków – mówił Piecha. Przedstawiciele rządu zgodzili się z takim stanowiskiem.
Zmieniany obecnie algorytm powstał w 2007 r.; rząd Jarosława Kaczyńskiego, za sprawą Bolesława Piechy, ówcześnie wiceministra zdrowia, zmienił sposób obliczania ilości pieniędzy należnych poszczególnym wojewódzkim oddziałom NFZ na świadczenia zdrowotne. Tamta nowelizacja ustawy o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych wprowadziła zasadę korygowania środków przeznaczonych dla oddziału wojewódzkiego NFZ wskaźnikiem umożliwiającym różnicowanie kosztu jednostkowego świadczenia opieki zdrowotnej ze względu na średni dochód gospodarstwa domowego w przeliczeniu na osobę ubezpieczoną. Najbardziej straciły wówczas województwa: lubelskie, podkarpackie, podlaskie, świętokrzyskie i warmińsko-mazurskie (w tym ostatnim dochód gospodarstwa domowego jest najniższy w Polsce i wynosi jedynie 79% średniej krajowej). Więcej środków niż poprzednio dostały województwa, w których dochód na mieszkańca jest większy, czyli mazowieckie, dolnośląskie, śląskie, pomorskie. W przeliczeniu na złotówki były to duże kwoty. I tak np. budżet woj. podkarpackiego został zmniejszony o ok. 288 mln zł, lubelskiego o ok. 190 mln zł, a świętokrzyskiego o 147 mln. Ale choć niekorzystne działanie znowelizowanego w 2007 r. algorytmu było od razu odczuwalne, to zarazem obowiązująca w tym czasie „ustawa wedlowska” działała jak bufor, który osłabi skutki tej zmiany, wprowadzając do jednostek dodatkowe środki, odrębnie ewidencjonowane – na wynagrodzenia.
– Konstytucja RP gwarantuje obywatelom równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, niezależnie od ich sytuacji materialnej. Algorytm nie dawał gwarancji tej równości. Zasada przekazywania mniejszych środków na opiekę zdrowotną w województwach o mniejszym przeciętnym dochodzie gospodarstw domowych godzi w zasadę solidaryzmu społecznego i równego dostępu obywateli do świadczeń medycznych – mówi Karol Stpiczyński, przewodniczący Porozumienia na Rzecz Obrony Szpitali Polski Południowo-Wschodniej, powołanego 16 lipca br. w Janowie Lubelskim.
W proteście przeciw dzieleniu pieniędzy starym sposobem, Porozumienie zablokowało (30 lipca) placówki Funduszu w Lublinie, Rzeszowie i w Kielcach. 6 sierpnia minister Ewa Kopacz spotkała się z jego przedstawicielami w Warszawie. Protest wsparły też zarządy województw: świętokrzyskiego, podkarpackiego, warmińsko-mazurskiego, podlaskiego i lubelskiego oraz niektórzy posłowie. Można powiedzieć – odnieśli sukces.
– Wśród projektowanych zmian w ustawie o świadczeniach nie przewiduje się takiej nowelizacji prawa, by umożliwić centrali NFZ wykorzystanie środków zaoszczędzonych przez oddziały Funduszu poprzez ponowny ich rozdział – mówi SZ wiceminister Jakub Szulc. – Nie będą też zwiększone uprawnienia prezesa NFZ w zakresie dysponowania rezerwami migracyjnymi oddziałów. Często bowiem dochodzi do tego, że dyrektorzy oddziałów NFZ wykorzystują rezerwy na inne cele, nie płacąc za leczenie pacjentów z innych województw.
Cztery województwa stracą
Na posiedzeniu komisji trwały ostre dyskusje. Po raz pierwszy linia podziałów nie przebiegała według klucza partyjnego, ale regionalnego. Choć część województw na zmianach skorzysta, to w 4 zamożniejszych województwach w przyszłym roku plany finansowe oddziałów NFZ zostają zamrożone na tegorocznym poziomie. Podobnie ma być też w 2011 r.
Przy rosnących płacach, kosztach energii, wody, leków oznacza to, że Mazowsze, Śląsk, Dolny Śląsk oraz Pomorze Zachodnie stracą. To, że dotychczas trafiało do nich nieco więcej pieniędzy, było efektem wyższych zarobków mieszkańców oraz faktu, iż jest w nich wiele szpitali specjalistycznych. – Przesunięcie środków w skali około 160 mln zł oznacza, że biedne województwa zyskają niewiele, zwłaszcza w porównaniu z potrzebami, natomiast bogatsze nieco stracą – przyznaje Joanna Mucha z PO.
Czy słusznie?
– Leczenie grypy wszędzie kosztuje tyle samo – przekonywał o potrzebie zmiany algorytmu wiceminister Szulc. – Ale chleb, płace czy woda nie kosztują tyle samo w całym kraju, więc i koszty leczenia są różne – ripostował Bolesław Piecha. W odbijanie tej piłeczki ostro zaangażował się Andrzej Sośnierz, broniąc resztek ubezpieczeniowego charakteru składki zdrowotnej. Jego zdaniem PO naśladuje egalitarystyczny pomysł PiS sprzed kilku lat. Ale wprowadzenie go w życie skończy się załamaniem systemu ochrony zdrowia – obwieszcza.
– Kierując więcej pieniędzy do niektórych regionów, nie spowoduje się, że z dnia na dzień powstaną tam wysokospecjalistyczne szpitale. A nawet gdyby tak się stało, to byłby problem z ich utrzymaniem, zatrudnieniem specjalistycznej kadry oraz znalezieniem wystarczającej liczby pacjentów – mówili posłowie PiS.
Opozycja zwracała uwagę i na to, że ustawa zwiększa uprawnienia prezesa centrali Funduszu do samodzielnych decyzji w sprawie części środków ze składki. I to nie regulując jasno, kiedy może to nastąpić. – Cały wysiłek z lat 90., by decyzje oddzielić od osoby i wpływów politycznych, zostaje zaprzepaszczony – komentował Sośnierz.
Podstawą do ustalenia minimalnej wysokości środków na 2010 r. dla każdego oddziału NFZ ma być plan finansowy Funduszu nie z początku, ale z połowy bieżącego roku. A przecież najważniejsze zmiany w planie wprowadzono w sierpniu. Natomiast w kolejnych latach będzie brany pod uwagę plan z początku poprzedzającego roku.
Ustawa wprowadza też zapisy ułatwiające NFZ uzyskanie pożyczek. W przyszłym roku może się to okazać niezbędne. Na razie wiceminister Szulc oraz prezes Paszkiewicz liczą, że deficyt środków w budżecie NFZ pokryją z rozwiązywanych rezerw płatnika wynoszących ok. 2,7 mld zł.
Zaległe migracje
J. Szulc nie krył przed posłami, że bez zmiany algorytmu zamożniejsze województwa i tak by straciły część środków. – Te biedniejsze już teraz zalegają im z zapłatą ponad 100 mln zł za migracje, a do końca roku zjawisko to będzie się nasilać – uważa Szulc. W tym roku – w wyniku migracji „za leczeniem” do innego województwa – przemieści się kwota ponad 2 mld zł. W przyszłym – ma to być ok. 3 mld zł.
Posłowie z Komisji Zdrowia zgodzili się, żeby skrócić termin wejścia w życie nowelizacji ustawy do 7 dni od jej ogłoszenia (rząd chciał, by weszła w życie z dniem ogłoszenia). Z braku czasu na prace legislacyjne projekt, choć rządowy, firmowany jest przez PO, jako poselski. Dzięki temu nie musiał przechodzić konsultacji społecznych.