Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 63–66/2002
z 15 sierpnia 2002 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


O narodowym funduszu pełnym paradoksów

Krzysztof Bukiel

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy nie akceptuje generalnie kierunku zmian w systemie opieki zdrowotnej, zaproponowanego w projekcie ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia, który jak wiadomo ma zastąpić dotychczasowe kasy chorych. Jest to bowiem pomysł przywrócenia budżetowego, zabezpieczeniowego sposobu finansowania opieki zdrowotnej i - w dużej mierze – administracyjnego rozdziału pieniędzy, pomimo pozorów zachowania systemu ubezpieczeniowo-rynkowego.



Oprócz wyrażenia dezaprobaty dla tego generalnego kierunku zmian warto się jednak zatrzymać nad niektórymi rozwiązaniami i zapisami tej oryginalnej ustawy. Oryginalnej, bo zawierającej – moim zdaniem – liczne paradoksy i absurdy.

1


Proponowana ustawa wprowadza (przywraca) de facto zabezpieczeniowy system finansowania opieki zdrowotnej w Polsce. System ubezpieczeniowy – najogólniej ujmując – to taki system, w którym prawo do refundowanych świadczeń mają tylko osoby opłacające składkę ubezpieczeniową lub za które taką składkę opłacono. W systemie zabezpieczeniowym prawo do świadczeń refundowanych nie wynika z opłacania składki, ale z samego faktu bycia obywatelem danego państwa, bo finansowanie odbywa się z podatków, przy czym system podatkowy jest tak skonstruowany, że każdy obywatel w taki czy inny sposób w nim partycypuje.

W ustawie proponowanej przez Ministra Zdrowia katalog osób, które płacą (pod przymusem) tzw. składkę na ubezpieczenie zdrowotne lub za które ktoś inny (w tym budżet państwa) płaci taką "składkę" na ubezpieczenie – obejmuje praktycznie wszystkich obywateli RP. Lista osób pozostających poza tym katalogiem jest tak nieliczna, że można przyjąć, iż jest to margines bez znaczenia dla bezpieczeństwa finansowego systemu. Zresztą w uzasadnieniu do projektu ustawy zapisano wprost, że intencją wprowadzanych zmian ma być objęcie prawem do bezpłatnego leczenia praktycznie każdego obywatela RP.

Składka na puz jest częścią podatku PIT. Z podatków pochodzą również te "składki", które są opłacane przez państwo – za bezrobotnych, rolników i niektóre inne osoby. Bezpośrednio z podatków mają być także opłacane świadczenia za osoby, które – formalnie – nie są ubezpieczone, jak bezdomni. Budżetowy charakter Narodowego Funduszu Zdrowia podkreśla fakt, że Fundusz ma być jeden, a obywatele nie będą mieli prawa zmiany płatnika za swoje świadczenia zdrowotne, chociażby tak ograniczonego jak dotychczas, w ramach wyboru między regionalną a branżową kasą chorych.

Pojawia się zatem pytanie – po co utrzymywać instytucję ubezpieczenia i składkę zdrowotną? Po co pozostawiać okrężną drogę wędrówki pieniędzy podatkowych przez ZUS, KRUS – teraz jeszcze wydłużoną przez centralę Narodowego Funduszu Zdrowia? Po co ten cały korowód z identyfikacją ubezpieczonych? Przecież nie będzie to miało żadnego znaczenia dla "ubezpieczonego", który tak czy inaczej pomoc medyczną musi uzyskać. Nie będzie to miało również żadnego wpływu na to, gdzie "pójdą" pieniądze konkretnej osoby. Wszystkie "składki" mają bowiem iść do "wspólnego worka", czyli centrali Funduszu, gdzie następnie będą rozdzielane między poszczególne oddziały (województwa), nie według liczby mieszkańców czy wielkości wpływów z danego województwa, ale de facto wg uznania ministra zdrowia – o czym poniżej. To jeden z paradoksów (a może absurdów) ustawy, o których wspomniałem na wstępie.

2


Nie ulega wątpliwości, że proponowany w ustawie sposób rozdziału pieniędzy przeznaczonych na świadczenia zdrowotne będzie – na powrót – uznaniowy. Odnosi się to przede wszystkim do ich rozdziału między poszczególne województwa (oddziały Funduszu). Podstawą mają tu być wojewódzkie plany zdrowotne (sporządzane przez sejmiki wojewódzkie), które z kolei pozwolą sporządzić Krajowy Plan Zabezpieczenia Świadczeń Zdrowotnych. Koncepcja takiego sposobu rozdziału środków jest raczej naiwna (jeśli przyjąć dobre intencje, a nie – cynizm jej pomysłodawców). Zakłada ona bowiem, że będzie można sprawiedliwie podzielić posiadane w skali kraju środki, a zarazem, że podział ten dokona się "wg potrzeb". Od razu budzi to podejrzenie, że "plany wojewódzkie" tworzone będą z pewną nadwyżką, aby wyciągnąć więcej niż inni ze wspólnego worka. Dostrzegają to niebezpieczeństwo sami autorzy projektu, bo ustanawiają "arbitra" w postaci Ministra Zdrowia zatwierdzającego ostatecznie Krajowy Plan Zabezpieczenia Świadczeń Zdrowotnych. W sumie zatem cała ta procedura sprowadzi się do arbitralnego rozdziału środków między województwa wg uznania Pana Ministra i innych wpływowych akurat osób. Pan Minister uzyska w ten sposób wpływ na podział największej puli pieniędzy w budżecie państwa, bez kontroli parlamentu. Przed reformą, gdy funkcjonowaliśmy w "zwykłym" systemie budżetowym, rozdział środków pomiędzy województwa był zapisany w ustawie budżetowej. Na jej kształt mieli wpływ posłowie, a była ona tworzona niejako na oczach wszystkich zainteresowanych. Teraz podział pieniędzy dokona się w gronie kilku osób. Zupełnie podobnie działają osławione już różne fundusze, które również dysponują pieniędzmi publicznymi, wyodrębnionymi wcześniej z budżetu centralnego. Właśnie dlatego, że zarządzały bez kontroli tak wielkimi pieniędzmi (chociaż nieporównywalnie mniejszymi niż wpłyną do NFZ) i dopuszczały się wielkich nadużyć – obecna koalicja zapowiedziała ich likwidację. W służbie zdrowia mielibyśmy natomiast proces zupełnie odwrotny. Czyż to nie kolejny paradoks?

3


Ustawa jest bardzo nierówna, jeżeli chodzi o uszczegółowienie sposobu organizacji świadczeń zdrowotnych. Bardzo szczegółowo opisano np. podstawową opiekę zdrowotną, wprowadzając, naszym zdaniem, wiele złych rozwiązań. Należy do nich ustawowy zapis, że poz ma być finansowana w sposób kapitacyjny. Nie ograniczono się przy tym do prostej kapitacji – jak obecnie. Planuje się wyposażenie lekarza poz również w środki przeznaczone na badania dodatkowe i porady specjalistyczne. Lekarze poz staną się zatem dysponentami znacznej części funduszu przeznaczonego na świadczenia zdrowotne. Popularność tej formy finansowania poz w wielu państwach wynika tylko i wyłącznie z faktu, że jest to forma tańsza niż płacenie za usługę. Jest to również sposób wygodniejszy dla płatnika, bo zrzuca na lekarza poz odpowiedzialność za to, aby określona przez płatnika kwota pieniędzy wystarczyła na wszystkie potrzebne świadczenia. Lekarz poz przejmuje zatem w systemie obowiązki ubezpieczyciela. Co więcej, musi się zachowywać jak komercyjna firma ubezpieczeniowa, która im mniej wyda na świadczenia, tym więcej będzie miała dla siebie. I tu kolejny paradoks. Ci sami socjaldemokraci, którzy nie dopuszczają myśli, żeby finansowaniem świadczeń zdrowotnych zajęły się firmy ubezpieczeniowe (bo one – zamiast o dobru chorego – będą myśleć o zysku dla siebie) postulują, aby na takich właśnie zasadach funkcjonowali lekarze.

W całym tym sposobie funkcjonowania poz, jaki przewidziano w ustawie o NFZ, jest tylko jeden pozytywny – moim zdaniem – element. Przewidziano bowiem możliwość ominięcia przez pacjenta – w drodze do specjalisty – lekarza poz, po uiszczeniu opłaty ryczałtowej. Z drugiej jednak strony, w sytuacji, gdy lekarz poz będzie dysponował pieniędzmi na porady specjalistyczne, czy nie skorzysta on z tej dodatkowej okazji, aby zaoszczędzić na pacjencie? Takie pułapki powstają zawsze, gdy chce się decyzjami urzędników (choćby i najuczciwszych) zastąpić normalny rynek. Dlatego – zdaniem OZZL – należy wprowadzić w Polsce normalny rynek świadczeń zdrowotnych.

Zupełnie inaczej niż poz potraktowano w projektowanej ustawie specjalistykę ambulatoryjną. Nie wiadomo, jak będą finansowani lekarze specjaliści, poza tym, że pieniądze na ich opłacenie będą w posiadaniu lekarzy poz (czy lekarz poz będzie jednak miał pieniądze na opłacenie specjalistów, do których nie obwiązują skierowania?).

Nie wiadomo również, według jakiej zasady będą opłacane szpitale, chociaż deklaruje się, że pacjent będzie miał prawo wolnego wyboru szpitala, podobnie jak prawo wyboru lekarza specjalisty.

4


Projekt ustawy przewiduje wzrost składki na PUZ do 9% w roku 2007 i kompensację całej tej kwoty traktowanej jako ulga podatkowa. Oczywiście, że lepsza jest składka 9 niż 7,75%, ale z pewnością proponowana wysokość jest nadal wyraźnie za mała w stosunku do potrzeb zdrowotnych polskiego społeczeństwa. Tym bardziej że ustawa nie przewiduje współpłacenia przez pacjentów. Autorzy projektu przyznają zresztą, że w ostatnich dwóch latach na kasy chorych nałożono dodatkowe obowiązki, nie tylko nie zwiększając ilości środków, ale nawet zmniejszając ją – chociażby przez zmniejszenie wysokości składki płaconej przez budżet za bezrobotnych i niektóre inne osoby. Można zatem powiedzieć, że proponowany wzrost składki będzie – w znacznej części – jedynie zrekompensowaniem wcześniejszych strat poniesionych przez puz.

5


Proponowana ustawa powtarza za swoją "poprzedniczką" kilka zapisów, które już wcześniej budziły sprzeciw lekarzy bądź pacjentów. Należą do nich:

– zakaz kontraktowania przez Fundusz (wcześniej – kasy chorych) świadczeń zdrowotnych z lekarzem, który pracuje u świadczeniodawcy mającego kontrakt z Funduszem (kasą chorych),
– obowiązek poniesienia kary pieniężnej przez pacjenta, który zmienia lekarza poz wcześniej niż przed upływem 6 miesięcy od dokonania poprzedniego wyboru,
– brak rzetelnej, sądowej drogi odwoławczej od wyniku tzw. konkursu ofert.

6


Niektóre zapisy w ustawie należy ocenić jako czysto propagandowe, które nie zmieniają charakteru systemu, wprowadzają jednak pozory pewnych rozwiązań. Należą do nich np.:

– zapis o funkcjonowaniu rad społecznych przy oddziałach NFZ. Kompetencje tych rad sprowadzają się do opiniowania pewnych decyzji Funduszu, a doświadczenie wskazuje, że takie opiniowanie – w sprawach zasadniczych – nie przynosi żadnego efektu,
– zapis o wprowadzeniu ryczałtowej odpłatności za leki dla emerytów powyżej 60. r.ż. Jego rzeczywista wartość weryfikowana jest już w kolejnym ustępie, który przywilej ten uzależnia od możliwości finansowych Funduszu.


Konkretne zapisy projektowanej ustawy weryfikują również wiele innych propagandowych haseł, wypowiadanych wielokrotnie przez Ministra Zdrowia lub jego współpracowników. Słyszeliśmy np. nieraz, że w obecnym systemie opieki zdrowotnej liczba świadczeń udzielanych ubezpieczonym jest limitowana środkami zapisanymi w planie rzeczowo-finansowym kas chorych. Pan Minister stwierdził nawet, że "Można mówić jedynie o minimalnym poziomie zabezpieczenia świadczeń zdrowotnych i podporządkowaniu ich raczej sytuacji ekonomicznej danej kasy niż rzeczywistym potrzebom ubezpieczonych." To niewątpliwie słuszne spostrzeżenie. Jednak gdy spojrzymy na konkretne zapisy ustawy o NFZ, widać wyraźnie, że pasuje ono również do systemu, który proponuje obecny rząd. Świadczą o tym m.in.:

– zasada zrównoważenia kosztów z przychodami przy ustalaniu Krajowego Planu Zabezpieczenia Świadczeń Zdrowotnych (art. 113 ust.2.),
– zasada dostosowania ceny świadczeń do możliwości finansowych Funduszu, a nie do ich rzeczywistych kosztów – art. 88 pkt 3.,
– dostosowanie zakresu deklarowanego obniżenia cen leków dla emerytów do warunków finansowych Funduszu – art. 62 ust. 2 pkt 1.


Z tych przykładów wynika, że również NFZ podporządkuje zakres świadczeń zdrowotnych raczej swoim możliwościom finansowym niż rzeczywistym potrzebom zdrowotnym obywateli. I nie ma się co dziwić. Zawsze tak będzie, gdy o poziomie finansowania świadczeń zdrowotnych decydować będą nie sami zainteresowani – ubezpieczeni i pacjenci, ale – w ich imieniu – urzędnicy i politycy. Słowem – pod tym względem proponowana ustawa nie wprowadza żadnej zmiany.

Minister Zdrowia uzasadniając koncepcję zastąpienia kas chorych jednym funduszem, podkreślał, że kasy źle gospodarują pieniędzmi ubezpieczonych. Jednym z dowodów takiego złego gospodarowania miało być lokowanie "wolnych środków" na kontach bankowych, a nie – przeznaczanie ich na zakup świadczeń zdrowotnych. Tymczasem w uzasadnieniu do powołania Narodowego Funduszu Zdrowia znajdujemy stwierdzenie, że jego powstanie stworzy możliwości "pomnażania okresowo wolnych środków pieniężnych będących w dyspozycji Funduszu". Również w innym miejscu uzasadnienia wspomina się o instrumentach finansowych, "w które Fundusz może inwestować wolne środki, tak aby były one najbardziej efektywnie pomnażane". Z powyższego wynika, że albo krytyka działań kas chorych w tym zakresie przez Pana Ministra była nieuzasadniona, albo proponowana ustawa nie ma na celu zlikwidowania krytykowanych tak głośno nieprawidłowości.

7


Rozwiązaniem, które trudno zaakceptować, jest przyjęcie przez Ministra Zdrowia funkcji – jednocześnie – głównego Zarządzającego funduszem (do ministra należą wszak najważniejsze decyzje dotyczące rozdziału środków, cen za świadczenia itp.) oraz głównego Nadzorcy systemu (minister ma przejąć funkcję UNUZ). To kolejny już absurd czy może paradoks proponowanej ustawy.

Projekt ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia przewiduje, że Fundusz zacznie działać od 1 stycznia 2003 r. Jeżeli jednak parlamentarzyści zechcą poważnie podejść do swoich obowiązków, a zwłaszcza – jeśli z przedstawionych propozycji zechcą stworzyć spójny i logiczny system – może minąć wiele miesięcy przyszłego roku, zanim ustawa będzie gotowa do wprowadzenia jej w życie.




Najpopularniejsze artykuły

Fenomenalne organoidy

Organoidy to samoorganizujące się wielokomórkowe struktury trójwymiarowe, które w warunkach in vitro odzwierciedlają budowę organów lub guzów nowotworowych in vivo. Żywe modele części lub całości narządów ludzkich w 3D, w skali od mikrometrów do milimetrów, wyhodowane z tzw. indukowanych pluripotentnych komórek macierzystych (ang. induced Pluripotent Stem Cells, iPSC) to nowe narzędzia badawcze w biologii i medycynie. Stanowią jedynie dostępny, niekontrowersyjny etycznie model wczesnego rozwoju organów człowieka o dużym potencjale do zastosowania klinicznego. Powstają w wielu laboratoriach na świecie, również w IMDiK PAN, gdzie badane są organoidy mózgu i nowotworowe. O twórcach i potencjale naukowym organoidów mówi prof. dr hab. n. med. Leonora Bużańska, kierownik Zakładu Bioinżynierii Komórek Macierzystych i dyrektor w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej w Warszawie im. Mirosława Mossakowskiego Polskiej Akademii Nauk (IMDiK PAN).

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

2024 rok: od A do Z

Czym ochrona zdrowia będzie żyć do końca roku? Kto i co wywrze na system ochrony zdrowia największy – pozytywny i negatywny – wpływ? Do pełnej prognozy potrzeba byłoby zapewne stu, jeśli nie więcej, haseł. Przedstawiamy więc wersję, z konieczności – i dla dobra Czytelnika – skróconą.

Demencja i choroba Alzheimera – jak się przygotować do opieki?

Demencja i choroba Alzheimera to schorzenia, które dotykają coraz większą liczbę seniorów, a opieka nad osobą cierpiącą na te choroby wymaga nie tylko ogromnej empatii, ale także odpowiednich przygotowań i wiedzy. Choroby te powodują zmiany w funkcjonowaniu mózgu, co przekłada się na stopniową utratę pamięci, umiejętności komunikacji, a także zdolności do samodzielnego funkcjonowania. Dla rodziny i bliskich opiekunów staje się to wielkim wyzwaniem, gdyż codzienność wymaga przystosowania się do zmieniających się potrzeb osoby z demencją. Jak skutecznie przygotować się do opieki nad seniorem i jakie działania podjąć, by zapewnić mu maksymalne wsparcie oraz godność?

Wygrać z sepsą

W Polsce wciąż nie ma powszechnej świadomości, co to jest sepsa. Brakuje jednolitych standardów jej diagnostyki i leczenia. Wiele do życzenia pozostawia dostęp do badań mikrobiologicznych, umożliwiających szybkie rozpoznnanie sespy i wdrożenie celowanej terapii. – Polska potrzebuje pilnie krajowego programu walki z sepsą. Jednym z jej kluczowych elementów powinien być elektroniczny rejestr, bo bez tego nie wiemy nawet, ile tak naprawdę osób w naszym kraju choruje i umiera na sepsę – alarmują specjaliści.

Jak cyfrowe bliźniaki wywrócą medycynę do góry nogami

Podobnie jak model pogody, który powstaje za pomocą komputerów o ogromnej mocy obliczeniowej, można generować prognozy zdrowotne dotyczące tego, jak organizm za-reaguje na chorobę lub leczenie, niezależnie od tego, czy jest to lek, implant, czy operacja. Ilość danych potrzebnych do stworzenia modelu zależy od tego, czy modelujemy funkcjonowanie całego ciała, wybranego organu czy podsystemu molekularnego. Jednym słowem – na jakie pytanie szukamy odpowiedzi.

Budowanie marki pracodawcy w ochronie zdrowia

Z Anną Macnar – dyrektorem generalnym HRM Institute, ekspertką w obszarze employer brandingu, kształtowania i optymalizacji środowiska pracy, budowania strategii i komunikacji marki oraz zarządzania talentami HR – rozmawia Katarzyna Cichosz.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Kongres Zdrowia Seniorów 2024

Zdrowy, sprawny – jak najdłużej – senior, to kwestia interesu społecznego, narodowego – mówili eksperci podczas I Kongresu Zdrowia Seniorów, który odbył się 1 lutego w Warszawie.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.




bot