Tak można podsumować kilkumiesięczny trud SLD nad wypracowaniem programu poprawy reformy zdrowia. Idea, by wszyscy mieli jednakowy dostęp do usług zdrowotnych, jest godna pochwały i chyba nie spotka się ze złym przyjęciem wśród większości wyborców. A o to przecież chodzi przed wyborami, prawda? Tylko jak to osiągnąć? O tym ani słowa. Jedyny szczegół, jaki ekspert SLD P. Krasucki zdradza na 10 dni przed oficjalnym ogłoszeniem lewicowego programu naprawy zdrowia, to zamiana 16 kas chorych na 16 wojewódzkich funduszy ochrony zdrowia. Czym to się będzie różnić od kas? Ano wojewódzkie fundusze, jako organy rządowe, łatwiej będzie obsadzać ludźmi z własnej nominacji partyjnej...
W tym samym czasie, gdy SLD biedzi się nad skonstruowaniem swego programu korekty reformy zdrowia, Sejm przegłosował poprawki do ustawy o puz. Nie wiadomo, jaki będzie ostateczny kształt tej nowelizacji, ale w sprawie wysokości składki przeszła propozycja posłów SLD, by przez 6 najbliższych lat podnosić ją o 0,25% rocznie, aż osiągnie 9% przychodów brutto wszystkich płatników podatku od dochodów osobistych. Po co ta poprawka, jeśli SLD chce zlikwidować pobór składek i dotować wojewódzkie fundusze? Nie wie lewica, co czyni lewica? Nie rozumiem. Nie rozumiem zamierzeń SLD, bo są one niezrozumiałe. Dla wszystkich.
Wszystkich zatem zachęcam, by w najbliższych wyborach głosowali na lewicę. Zapewni nam ona równy i bezpłatny dostęp do leczenia.
A jak? – to już jej słodka tajemnica.
Elżbieta Cichocka (GW)