Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 43–50/2016
z 2 czerwca 2016 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Opłaca się inwestować w kardiologię

Paweł Buszman

W Polsce mamy potencjał do zmniejszenia o połowę liczby zgonów z powodu chorób układu krążenia. Wymaga to nakładów, ale – jeśli się uda – zaowocuje wzrostem PKB o 5 procent.

Nakłady na ochronę zdrowia w Polsce są niewystarczające i jedne z najniższych w krajach UE i OECD. Dotyczy to zarówno wartości bezwzględnych (ok 3,5 tys. dol. na osobę to średni wydatek w krajach OECD, w Polsce zaś tylko ok. 1,5 tys. dol. – przy czym są to wartości skorygowane siłą nabywczą pieniądza), jak i procentowego wydatku z wartości PKB (łączne wydatki na zdrowie w Polsce to ok. 6,4 proc. PKB, a średnia w krajach OECD to ok. 9,8 proc. PKB). Szczególnie zwraca uwagę niski nakład środków publicznych na ochronę zdrowia w naszym kraju – tylko około 4 proc. oraz prawie całkowity brak wydatków na prywatne ubezpieczenia zdrowotne.

Z uwagi na ten skromny budżet pojawia się pytanie: na co te pieniądze wydać, aby uzyskać optymalny wynik kosztowo-efektywny. Oczywiście rozliczne grupy medyczne, dostawców sprzętu i leków będą chciały w mniejszym lub większym stopniu zagwarantować swoje interesy, wtedy jednak mogą decydować nie przesłanki merytoryczne, demograficzne i socjoekonomiczne, ale zupełnie inne. Jaka więc medycyna powinna być w Polsce dostępna? Co powinno być najważniejsze? Czy jest to nowoczesna medycyna naprawcza i ratująca życie i zdrowie chorych (zabiegi sercowo-naczyniowe, okulistyka, ortopedia), która pozwala na szybki powrót do pełnej aktywności życiowej i zawodowej, charakteryzująca się dużą efektywnością w ograniczeniu wydatków socjalnych i podwyższaniu produktywności społeczeństwa oraz wydajności pracy, zmniejszająca liczbę osób niepełnosprawnych i przewlekle chorych? Czy powszechnie dostępna dla każdego farmakoterapia chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca, hipercholesterolemia i nadciśnienie, która skutecznie zapobiega występowaniu groźnych powikłań tych chorób? Czy też droga medycyna podtrzymująca życie najciężej chorych i opóźniająca o kilka miesięcy zgon pacjenta z ciężką niewydolnością serca czy końcową fazą choroby nowotworowej? Czy wreszcie opieka paliatywna u schyłku życia, kosztowo nieefektywna, ale niezbędna do tego, by wykazać współczucie, solidarność społeczną i humanitaryzm, by każdy z nas czuł się bezpiecznie, również pod koniec życia? No i nie zapomnijmy o profilaktyce chorób cywilizacyjnych, pewnie najskuteczniejszej metodzie ze wszystkich powyższych w zmniejszaniu zapadalności i umieralności. Jako lekarza i jako zarządzającego podmiotem medycznym, nurtuje mnie pytanie: co powoduje niechęć do zwiększenia wydatków na ochronę zdrowia wśród polityków i wśród obywateli, skoro wiadomo, że zwiększone wydatki na ochronę zdrowia wprost korelują z wydłużeniem życia i życia w zdrowiu, a stąd już blisko do bezpośredniego przełożenia na wzrost zamożności społeczeństwa i wzrost produktu krajowego brutto. Dlaczego wolimy promować i zwiększać wydatki na konsumpcję, często niezdrową i związaną z transferem środków do producentów zagranicznych, zamiast inwestować w zdrowie Polaków i infrastrukturę szpitalną? A przecież medycyna i wszystko to, co z nią powiązane, to główna gałąź gospodarki krajów wysokorozwiniętych. Zaniedbania w tym zakresie, podobnie jak i w przypadku edukacji, są bardzo dotkliwe dla krajów rozwijających się, często uniemożliwiają dokonanie kolejnego skoku cywilizacyjnego i wejście do grupy krajów najbogatszych. Zapewne jest to jedną z przyczyn utraty popularności i władzy przez poprzednią ekipę rządzącą naszym krajem.


Epidemiologia chorób układu krążenia w Polsce

Choroby układu krążenia są główną przyczyną zgonów w Polsce, zarówno wśród kobiet (50 proc.), jak i mężczyzn (46 proc.). Mamy jeden z największych wskaźników zapadalności na zawał serca, udar mózgu, chorobę niedokrwienną kończyn dolnych i amputacji kończyn. Jest to spowodowane dużą zapadalnością na choroby układu krążenia i miażdżycę, wynikającą z niekorzystnej konstelacji tradycyjnych czynników ryzyka (nadciśnienie, cukrzyca i nadwaga), ale też powiązaną z uwarunkowaniami środowiskowymi – dużym zanieczyszczeniem i zapyleniem powietrza. Ten ostatni czynnik ryzyka, którego znaczenie poznano całkiem niedawno (publikacje na ten temat ukazały się w okresie ostatnich 10 lat) jest groźną przyczyną występowania przyspieszonej miażdżycy, zawału serca i udarów u osób w wieku produkcyjnym. Źródłem tego zanieczyszczenia jest emisja z palenisk domowych i rur wydechowych starych samochodów. Stanowisko American Heart Association z 2010 roku jednoznacznie pokazuje patogenezę i skutki zdrowotne narażenia na drobny pył zawieszony, a w raporcie WHO z 2015 roku oceniono, że 7 mln ludzi na świecie umiera z powodu zanieczyszczenia powietrza, w tym 70 proc. z powodu choroby wieńcowej i udaru mózgu. Szacuje się, że w Polsce umiera z tego powodu ok. 48 tys. ludzi rocznie, a koszt dla społeczeństwa i gospodarki kraju to równowartość ponad 100 mld dolarów rocznie.


Optymalizacja wycen procedur kardiologicznych

Wyceny procedur kardiologicznych (przezskórne zabiegi wieńcowe i w wadach strukturalnych, elektroterapia, elektrofizjologia) są najniższe ze wszystkich krajów UE. Podobnie mamy najniżej wycenione procedury inwazyjnego leczenia zawału serca, choć nasze wyniki należą do najlepszych (raport OECD wskazuje, że mamy jedną z najniższych śmiertelności w zawale serca). Nie jest prawdą, że wyceny procedur w kardiologii nie zmieniły się od 10 lat. W ciągu ostatnich lat były one już kilkakrotnie korygowane w dół (zarówno procedury wieńcowe, jak i elektroterapia i elektrofizjologia), głównie z uwagi na obniżenie cen wyrobów medycznych. Niestety, pomimo wielokrotnych wniosków Asocjacji Interwencji Sercowo-Naczyniowych (AISN) Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (PTK) kierowanych do NFZ i MZ przez ostatnie 5 lat, nie dokonano zmian w definicji koszyka usług kardiologicznych (grup JGP), które pozwoliłyby na wprowadzenie nowoczesnych i sprawdzonych kosztowo-efektywnie procedur. I nie chodzi tu o procedury innowacyjne czy eksperymentalne, a tylko o te, które w innych krajach UE (w tym w Europie Środkowej) obowiązują od wielu lat. Nie trzeba być wyjątkowo doświadczonym specjalistą w zakresie HTA lub menedżerem szpitala, aby szybko oszacować, że 40-, 60-procentowe obniżenie wycen kosztochłonnych i wysokospecjalistycznych procedur kardiologicznych jest niemożliwe bez dramatycznego obniżenia jakości tych usług, ograniczenia dostępu lub wprowadzenia wysokich dopłat. Ale może taki jest zamiar regulatora? Szczegółowe dysputy nad tym, gdzie popełniono błędy tworząc nowe wyceny pozostawiam księgowym, a zbadanie intencji regulatora – rządzącym politykom. Zwracam jednak uwagę na to, że zanim będziemy porównywać wyceny, sprawdźmy czy proponowane nowe taryfy oparte są na technologiach medycznych odpowiadającym bieżącym standardom. W moim odczuciu AOTMiT wycenił produkt na poziomie technologicznym sprzed 20 lat.


Dlaczego warto inwestować w kardiologię?

W przypadku, gdyby nie doszło do korekty proponowanej nowej taryfikacji, z kardiologii szpitalnej „wyparuje“ 1 mld zł. Jakie będą tego konsekwencje demograficzne i makroekonomiczne? Na pewno będzie to oznaczać tragedię dla wielu chorych na serce, zagrożonych wystąpieniem niewydolności serca i zgonu. Jeśli cofniemy technologię medyczną i wydatki na kardiologię o 20 lat, to możemy spodziewać się wzrostu śmiertelności z powodu chorób serca o ok. 25 proc., co będzie oznaczać ponad 50 tys. dodatkowych zgonów rocznie. Czy AOTMiT przed opublikowaniem nowych taryf, których konsekwencją będzie obniżenie (a nie wzrost!) wydatków na leczenie chorób serca, wzięło pod uwagę wpływ tego typu oszczędności na demografię i wskaźniki socjoekonomiczne? A przecież z prostych wyliczeń jednoznacznie wynika, że opłaca się wydać pieniądze na leczenie chorób serca i naczyń. Na podstawie licznych analiz ekonomicznych wiadomo, że spadek o 10 proc. umieralności z powodu chorób układu krążenia u osób w wieku produkcyjnym, zwiększa PKB o 1 proc. [D. Bloom, D. Canning and J. Sevilla, The effect of health on economic growth: theory and evidence. Panel data for 104 countries (1960–1990), 2004]. Podobnie wydłużenie długości życia mieszkańców kraju o jeden rok zwiększa PKB o 4 proc. [M. Suhrcke and D. Urban, The role of cardiovascular disease in economic growth. Worldwide set of Countries (1960–2000), 2005]. Medycyna sercowo-naczyniowa wykazuje się bardzo dużą skutecznością w obniżeniu śmiertelności i wydłużeniu okresu przeżycia. Dlatego w zamożnych krajach OECD, pomimo starzejącego się społeczeństwa, śmiertelność z powodu chorób układu krążenia ciągle spada. W Polsce obserwujemy stały spadek umieralności z powodu choroby wieńcowej i zawału serca, co świadczy o tym, ze środki przeznaczone na kardiologię inwazyjną są dobrze alokowane. Potwierdzają to też statystyki z rejestru ostrych zespołów wieńcowych PL-ACS: chorzy leczeni za pomocą interwencji wieńcowych w ostrej fazie mają dużo lepsze przeżycie roczne niż ci leczeni zachowawczo. Wyniki odległe leczenia inwazyjnego zawału serca w Polsce są porównywalne do tych w Niemczech i Szwecji. Mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby znalazły się dodatkowe środki na opiekę poszpitalną (rehabilitacja, AOS). Opieka skoordynowana nie może być jednak opłacona ze środków kardiologii inwazyjnej, bo poprawa opieki poszpitalnej nie zrekompensuje strat związanych z spadkiem jakości procedury kardiologicznej. Kontynuując sukcesy kardiologii, możemy w dalszym ciągu obniżyć śmiertelność z powodu chorób układu krążenia, ale tylko przez wzrost nakładów na ich profilaktykę, diagnostykę i skoordynowane leczenie do procentowego poziomu typowego dla krajów UE. Mamy potencjał do obniżenia zgonów z powodu chorób układu krążenia o 50 proc., do poziomu ok. 200 zgonów na 100 tys. mieszkańców, a to oznacza wzrost PKB o 5 proc. (1 proc. wzrostu PKB na każde 10 proc. zmniejszenia śmiertelności), czyli ponad 100 mld zł. Aby to uzyskać w ciągu kolejnych 5 lat, musimy dodatkowo wydać 1,5–3 mld zł rocznie na profilaktykę i leczenie chorób układu krążenia, ale ta „inwestycja” w zdrowie będzie bardzo opłacalna.





Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

W jakich specjalizacjach brakuje lekarzy? Do jakiego lekarza najtrudniej się dostać?

Problem z dostaniem się do lekarza to dla pacjentów codzienność. Największe kolejki notuje się do specjalistów przyjmujących w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, ale w wielu województwach również na prywatne wizyty trzeba czekać kilka tygodni. Sprawdź, jakich specjalizacji poszukują pracodawcy!

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Aborcja: Czego jeszcze brakuje, by lekarze przestali się bać?

Lekarze nie powinni się bać, że za wykonanie aborcji może grozić im odpowiedzialność karna, a pacjentkom trzeba zapewnić realny dostęp do świadczeń. Wytyczne ministra zdrowia oraz Prokuratora Generalnego to krok w dobrym kierunku, ale nadal potrzebna jest przede wszystkim regulacja rangi ustawowej – głosi przyjęte na początku września stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Lecytyna sojowa – wszechstronne właściwości i zastosowanie w zdrowiu

Lecytyna sojowa to substancja o szerokim spektrum działania, która od lat znajduje zastosowanie zarówno w medycynie, jak i przemyśle spożywczym. Ten niezwykły związek należący do grupy fosfolipidów pełni kluczową rolę w funkcjonowaniu organizmu, będąc podstawowym budulcem błon komórkowych.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Wczesny hormonozależny rak piersi – szanse rosną

Wczesny hormonozależny rak piersi u ponad 30% pacjentów daje wznowę nawet po bardzo wielu latach. Na szczęście w kwietniu 2022 roku pojawiły się nowe leki, a więc i nowe możliwości leczenia tego typu nowotworu. Leki te ograniczają ryzyko nawrotu choroby.




bot