Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 43–50/2019
z 13 czerwca 2019 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Oskarżani i oskarżający

Małgorzata Solecka

To tylko jeden z kilkudziesięciu kreatywnych transparentów, z jakimi 1 czerwca na ulice Warszawy wyszli lekarze. Przede wszystkim młodzi, średnia wieku demonstrantów (według różnych szacunków było ich od dwóch do nawet dziesięciu tysięcy) wynosiła niewiele ponad trzydzieści lat. Dużą grupę stanowili studenci i stażyści, których do przybycia na manifestację zachęcał osobiście przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Jan Czarnecki, który w drugiej połowie maja ruszył „w Polskę”, by w dużych miastach akademickich spotykać się ze środowiskami młodych lekarzy i tymi, którzy dopiero studiują medycynę i przygotowują się do zawodu lekarza. By wyjaśnić im, że to również o ich przyszłość toczy się gra.

Zdecydowana większość haseł – wymalowanych, wykrzyczanych – dotyczyła nakładów na ochronę zdrowia. Manifestujący szli za ogromnym bannerem „6,8 proc. PKB na zdrowie!”, przypominającym o zasadniczym postulacie rezydentów, którzy jesienią 2017 roku rozpoczęli walkę o poprawę sytuacji – swojej, lekarzy specjalistów i – last but not least – pacjentów. Dziś, gdy rząd chwali się realizowaną „z naddatkiem”, jak podkreśla minister zdrowia Łukasz Szumowski, ustawą 6 proc. PKB na zdrowie, lekarze przypominają, że nakłady powinny i muszą rosnąć szybciej. Zwłaszcza, że na skutek przyjętej metodologii liczenia, wskaźniki zapisane w ustawie wcale nie gwarantują, że Polska kiedykolwiek osiągnie poziom 6 proc. PKB wydatków publicznych na zdrowie [więcej o kontrowersjach wokół nakładów na zdrowie piszemy na stronie 16].

Medycy mają też za złe to, co ministerstwo robi (i czego nie robi) z projektem ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Przez ostatni rok rozbudzono wielkie nadzieje: kilkumiesięczne prace zespołu kierowanego przed dr. Jarosława Bilińskiego zakończyły się przygotowaniem obszernego dokumentu, w zasadzie gotowej nowelizacji ustawy. Projekt został przez środowisko przyjęty bardzo dobrze, również dlatego, że obok spraw systemowych (przede wszystkim regulacji opisujących na nowo proces kształcenia podyplomowego i doskonalenia zawodowego) zawierał istotne dla lekarzy zapisy dotyczące ich wynagrodzeń. Które to zapisy (tu nie ma mowy o żadnym zaskoczeniu, o takim scenariuszu w ciągu ostatniego roku „Służba Zdrowia” pisała wielokrotnie) zostały przez Ministerstwo Zdrowia całkowicie usunięte. Ustawa, o której dr Biliński, wręczając w styczniu projekt ministrowi zdrowia mówił, że „musi kosztować” ma być praktycznie bezkosztowa – bo w perspektywie dziesięciu lat wydatki na nią mają nieco tylko przekroczyć sto milionów złotych.

Ale wszystko wskazuje, że to nie omawiane od wielu miesięcy kwestie finansowania ochrony zdrowia oraz kontrowersje wokół projektu ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty zdecydowały o sporej – zwłaszcza w odniesieniu do oczekiwań organizatorów z OZZL i PR OZZL – frekwencji. I radykalizacji nastrojów wśród demonstrantów. Część z nich na „spacer” spod siedziby Ministerstwa Zdrowia pod Sejm RP stawiła się z walizkami oklejonymi krótką wiadomością tekstową: „Spakowani do wyjazdu”.

Lekarzy wzburzyły skutki nowelizacji Kodeksu karnego, jaką przeprowadziło – tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego – Ministerstwo Sprawiedliwości. Jednym ze zmienianych artykułów okazał się artykuł 155, odnoszący się do przypadków nieumyślnego spowodowania śmierci. Z tego artykułu, niekiedy, odpowiadają przed sądem lekarze, którym prokuratura chce udowodnić nieumyślne spowodowanie śmierci pacjenta na skutek popełnienia błędu medycznego.

Nowelizację rząd zaakceptował w trybie pilnym, na fali społecznego oburzenia po filmie braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu” o przypadkach pedofilii w Kościele katolickim. Jednak przy okazji zaostrzenia kar za przestępstwa seksualne, w tym przestępstwa przeciw nieletnim, Ministerstwo Sprawiedliwości zaostrzyło kary w szeregu innych artykułów, zupełnie niezwiązanych z tematem pedofilii. A sama nowelizacja, choć przyjęta przez rząd nagle, była przygotowywana już od dłuższego czasu: projekt od stycznia dwukrotnie był kierowany do uzgodnień międzyresortowych i konsultacji publicznych. – Praca nad legislacją (…) trwała ponad półtora roku. To nie jest w związku z tym praca nadmiernie rychliwa, jest to praca przemyślana, która była poddawana gruntownej ocenie przez różne środowiska, także krytyczne wobec tych zmian – zapewniał podczas debaty w senacie minister Zbigniew Ziobro.

Już w styczniowej wersji projektu Ministerstwo Sprawiedliwości zaproponowało podniesienie kar za taki występek: z obecnych trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności do minimalnego wymiaru kary rok, maksymalnego – dziesięć lat, z dodatkowym zastrzeżeniem, że jeśli na skutek nieumyślnego działania śmierć poniosą dwie i więcej osób, minimalna kara musi wynieść dwa lata (maksymalny wymiar kary to piętnaście lat). W tej wersji, datowanej na 25 stycznia, znajduje się szczegółowe uzasadnienie dokonywanych w artykule 155 zmian, w tym jeden z przykładów nieumyślnego spowodowania śmierci, czyli typowy błąd medyczny („przy przestępstwie z art. 155 k.k. sprawca, chociaż nie ma zamiaru, to jednak powoduje śmierć człowieka na skutek niezachowania wcześniej wspomnianych reguł ostrożności wymaganych w danych okolicznościach, np. pielęgniarka, podając przez pomyłkę pacjentowi zbyt dużą dawkę leku”).

Nowelizacja przeszła przez sejm i senat, jednak „izba refleksji” wniosła szereg poprawek (jednak nie do artykułu 155), więc ustawą ponownie, w połowie czerwca, będą się zajmować posłowie. Tymczasem dzień po eurowyborach wybuchła bomba: lekarze zorientowali się, że jeśli nowy Kodeks karny wejdzie w życie, części z nich może grozić bezwzględne więzienie. Bo po pierwsze, tak podniesiono dolną granicę kary za nieumyślne spowodowanie śmierci, że sądy musiałyby wymierzać oskarżonym lekarzom, których winę prokuraturze udałoby się dowieść, wyłącznie minimalne kary – by móc skazać ich na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu (co w tej chwili jest praktyką w sprawach o błąd medyczny, skutkujący śmiercią pacjenta). Po drugie zaś w szczególnej specjalizacji, jaką jest ginekologia i położnictwo, gdy w grę wchodzi możliwość przełożenia się jednej decyzji lekarza na zgon dwóch osób, lekarz w ogóle nie miałby szans na „zawiasy”.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że od dwóch, trzech lat ministrowie zdrowia – najpierw Konstanty Radziwiłł, teraz Łukasz Szumowski – deklarują, że optymalnym kierunkiem zmian w zakresie spraw o błędy medyczne byłoby odejście od ich karania. Za przykład stawiane są kraje skandynawskie, szczególnie Dania, w których w ogóle zrezygnowano z penalizacji błędów medycznych, stawiając na system odszkodowań dla pacjentów i ulepszania rozwiązań organizacyjnych, systemowych, tak by błędy eliminować – i tym samym zwiększać bezpieczeństwo pacjenta. Co prawda w ostatnich tygodniach minister Łukasz Szumowski otwarcie przyznał, że w Polsce, przynajmniej na razie, nie ma szans na implementację rozwiązań no-fault, ze względu na brak akceptacji społecznej, jednak wydawało się, że resort zdrowia przynajmniej będzie trzymał rękę na pulsie w zakresie ewentualnych zmian, wprowadzanych w prawie karnym.

Nie trzymał. Gdy w styczniu Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało projekt zmian w Kodeksie karnym do konsultacji publicznych i uzgodnień wewnątrzrządowych, Ministerstwo Zdrowia 11 lutego w swoich uwagach odniosło się jedynie… do braku spójności w przepisach, związanych z dopalaczami. W ramach drugich, kwietniowych, konsultacji resort zdrowia w ogóle nie zgłosił uwag.

Tymczasem nawet pobieżna lektura uzasadnienia projektu, ale przede wszystkim uwag, jakie nadesłali prawnicy, biorący udział w konsultacjach, powinna włączyć alarm urzędnikom Ministerstwa Zdrowia odpowiedzialnym za monitoring tego typu aktów prawnych. Bo wspólnym mianownikiem zmian w Kodeksie karnym było właśnie zaostrzenie kar, przede wszystkim przez podniesienie minimalnego wymiaru kary.

Po ostrej reakcji środowiska lekarskiego – stanowczych protestach Konwentu Prezesów Okręgowych Rad Lekarskich i Naczelnej Rady Lekarskiej – ministerstwa Zdrowia i Sprawiedliwości poinformowały, że jeszcze przed wejściem w życie nowego Kodeksu karnego zostanie przygotowana nowelizacja artykułu 155, tak by oddzielić „lekarzy od zwykłych przestępców”.

Bo, według zgodnych zapewnień obu resortów, podwyższenie kar za nieumyślne spowodowanie śmierci nie miało dotknąć pracowników medycznych, ale bandytów. Nikt nie wyjaśnia, dlaczego więc w uzasadnieniu konieczności zmian w artykule 155 nie ma przykładów bandytów, są natomiast: pielęgniarka, myląca się przy dawkowaniu leku i ojciec, który nie zabezpieczył broni palnej, z której jego dziecko śmiertelnie postrzeliło kolegę. „W świadomości społecznej powinno istnieć ugruntowane przekonanie, które należy wyrabiać także odpowiednim ukształtowaniem sankcji grożących za naruszenie konkretnych zakazów karnych, że niezachowanie przez człowieka przeciętnego obowiązku ostrożności w sytuacji, w której na podstawie normalnej zdolności przewidywania i obowiązku dbałości o życie ludzkie można wymagać od niego, aby nie dopuścił do nastąpienia skutku w postaci śmierci człowieka, powinno i będzie skutkować wobec niego sankcją karną tym surowszą, im rozleglejszy charakter będą miały te skutki” – głosi fragment dokumentu, odnoszący się do zmian w artykule 155.




O tym, jak lekarze odebrali nowelizację artykułu 155 Kodeksu karnego, rozmawiamy z Łukaszem Jankowskim, prezesem Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie, członkiem Naczelnej Rady Lekarskiej.

Małgorzata Solecka: Gdy lekarze zorientowali się, co dla nich oznacza nowelizacja Kodeksu karnego, pierwszą reakcją było…

Łukasz Jankowski: …niedowierzanie. Nie jesteśmy prawnikami, początkowo wydawało się nam wręcz, że być może prawnicy nadinterpretują zapisy. Nie mieściło nam się w głowie, że ktoś mógłby wpaść na pomysł, by grozić lekarzom więzieniem za nieumyślny błąd medyczny skutkujący śmiercią pacjenta. Potem nadszedł szok, a na końcu oburzenie, potęgowane przez poczucie bezsilności i upokorzenia.

W kraju brakuje lekarzy. Warunki pracy są złe. Co chwilę słyszymy w mediach o błędach medycznych, wynikających z niedomagań systemu. I w tym momencie Ministerstwo Sprawiedliwości wprowadza przepis dodatkowo pogarszający warunki pracy i zwiększający presję na lekarzy, rujnujący relację lekarz–pacjent i zniechęcający lekarzy do jakiegokolwiek ryzyka, nawet ryzyka w dobrze pojętym interesie pacjenta.

Zadawaliśmy sobie wszyscy pytanie o cel tych rozwiązań. Ja osobiście zrozumiałem, że rządzący są zdolni absolutnie do wszystkiego, że zdrowy rozsądek już dawno zastąpiły polityczne kalkulacje, a merytoryka znaczy tyle co nic. Poczuliśmy się też – jako lekarze – zwyczajnie zagrożeni. Każdy z nas popełnia błędy, medycyna to nie matematyka. Nawet przy najlepszych chęciach i wiedzy nie wszystko da się przewidzieć, a wizja więzienia za nieudaną próbę pomocy choremu nie zachęca do wykonywania zawodu.

Z drugiej strony można powiedzieć, że tyle wprowadzano już szkodliwych, szkalujących środowisko rozwiązań prawnych, że część lekarzy przyzwyczaiła się do takiego traktowania. Nawet jeśli ten konkretny zapis zostanie zmieniony, samo podjęcie takiej próby przez Ministerstwo Sprawiedliwości to sygnał dla środowiska: rządzący są zdolni do wszystkiego, w tym do zastraszania nas na przekór logice, na przekór dobru pacjentów. Uniemożliwia się nam wykonywanie zawodu przez wprowadzenie stałego uczucia niepewności.

M.S.: Jakie działania zostały podjęte, by wyjaśnić sytuację i zablokować niebezpieczne dla zawodów medycznych zmiany?

Ł.J.: W OIL w Warszawie zareagowaliśmy natychmiast, stanowczo wypowiadając się w przestrzeni publicznej o zagrożeniach i szkodliwości wprowadzanych rozwiązań nie tylko dla lekarzy, ale przede wszystkim dla pacjentów. Odbyliśmy też kilka rozmów z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia, wydaliśmy apel prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej.

Szybko zareagował też Konwent Prezesów Izb Lekarskich, wydając ostre stanowisko. Szeroko dyskutowano o problemie również na Naczelnej Radzie Lekarskiej. O problemie związanym ze zmianami w art.155 k.k. mówiliśmy również podczas manifestacji w Warszawie.

M.S.: A reakcja Ministerstwa Zdrowia?

Ł.J.: Kiedy zwróciliśmy uwagę na problem, Ministerstwo Zdrowia ograniczyło się do wysłania prośby o wyjaśnienie sytuacji do Ministerstwa Sprawiedliwości. Reakcja ministerstwa była w mojej ocenie zbyt słaba. Zabrakło mocnego głosu w obronie lekarzy, zabrakło zwrócenia uwagi, że wprowadzane zapisy przez zastraszenie lekarzy zrujnują relację lekarz–pacjent. Że zapis zagraża ciągłości udzielania świadczeń w SOR-ach. Takich głosów nie słyszeliśmy nawet w rozmowach kuluarowych. Myślę, że gdyby nie nacisk medialny, Ministerstwo Zdrowia w ogóle nie stanęłoby w obronie lekarzy. To smutny wniosek.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot