Najpierw dwie informacje wprowadzające. Joseph Heller, niedawno zmarły pisarz amerykański, w 1961 r. wydał słynny "Paragraf 22", a dokładnie, w oryginale: "Catch-22". Ideą przewodnią tego bestselleru jest teza, że na każdego można znaleźć haczyk albo paragraf, czyli z angielska "catch". Akcja powieści toczy się w czasie wojny i władza wojskowa powołując się na nieistniejący paragraf 22 uzasadnia nim każdy, najbardziej absurdalny rozkaz robiąc wodę z mózgu zwykłym żołnierzom.
W dniu 11 czerwca br. pan premier Belka przesłał na ręce pana marszałka Oleksego projekt ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zapisy ustawy zmierzają do usunięcia wskazanych przez Trybunał Konstytucyjny nieprawidłowości i z tzw. braku laku muszą stanowić jedyną podstawę dalszych prac Sejmu i Senatu nad nowelą ustawy o NFZ, choćby dlatego, że od 1 stycznia 2005 r. musimy mieć jakąkolwiek, nawet niedoskonałą podstawę prawną finansowania usług zdrowotnych wytwarzanych przez placówki zdrowotne.
Ciekawskich odsyłam na stronę www.sluzbazdrowia.com.pl/pdf/u2976.pdf, gdzie można sobie przeczytać ponad 200- stronicowy projekt ustawy plus kolejne 200 stron załączników, a uwagi o dostrzeżonych wadach przesłać mailem do Ministerstwa Zdrowia lub gremiów opiniujących wymienionych w załącznikach.
Przyzwyczajajmy się do internetowej ścieżki konsultacji, bo to równie skuteczna metoda wyrażania opinii jak osobiste mówki podczas spotkań konsultacyjnych w Warszawie, a zapewne bardziej cieszy wszystkich mieszkańców stolicy.
Nie sądziłem, że teraz, w czasach pokoju, tuż po unijnej akcesji, w utrwalonym systemie polskiej demokracji – jakikolwiek zapis nowo tworzonej ustawy skojarzy się mi się z Hellerem i opisywanymi przez niego wojskowymi idiotyzmami w relacjach przełożonych z podwładnymi. Niestety, do projektu wspomnianej wyżej, poważnej i potrzebnej ustawy ktoś wpisał "Paragraf 168", dla niepoznaki nazwany artykułem 168. I ten ktoś napisał w nim, że "zakazane są porozumienia pomiędzy świadczeniodawcami, których celem jest ustalanie, bezpośrednio lub pośrednio, cen i innych warunków udzielania świadczeń zdrowotnych".
Uprzedzam zatem, że od 1 stycznia 2005 r. zgromadzenie siusiających obok siebie w przerwie negocjacji z płatnikiem w enefzetowym kibelku dwóch lub więcej świadczeniodawców, rozmawiających o tym jak im leci lub jakie ceny sprzedaży właśnie negocjują...będzie przestępstwem ściganym z mocy ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. W każdej chwili tacy świadczeniodawcy-kryminaliści, udający bezwstydnie niewinną mikcję, mogą zostać nakryci przez Ministra Zdrowia, który zgodnie z dalszymi zapisami "Paragrafu 168" wezwie ich "do zaprzestania działań skutkujących ustalaniem bezpośrednio lub pośrednio cen i innych warunków udzielania świadczeń zdrowotnych". I nie będzie tu chodziło o zaprzestanie mikcji, ale o zaprzestanie dogadywania nad pisuarami cen i ustalania wspólnej taktyki dalszych negocjacji.
To zresztą nie koniec wyliczanki tego, czego nie będzie wolno świadczeniodawcom. W kolejnym punkcie "Paragrafu 168" zapisano, że nie wolno świadczeniodawcom porozumiewać się w celu podziału rynku zbytu usług zdrowotnych. Jeżeli jakiś dyrektor spzozu albo – nazwijmy go po imieniu – wredny, knujący na boku "porozumieniec" zaproponuje drugiemu "porozumieńcowi", żeby zamknął np. okulistykę i oddał temu pierwszemu rynek, a w zamian ten drugi porozumieniec dostanie rynek laryngologiczny tego pierwszego – to będzie to nielegalne. I nie ma znaczenia, czy będzie to luźna rozmowa przy mikcji czy poważne, tajne, czyli nieznane enefzetowi i Ministrowi Zdrowia negocjacje w gabinecie któregoś z porozumieńców.
Stworzone przez "Paragraf 168" prawne kajdanki projektu ustawy upoważniają Ministra Zdrowia do wszczęcia postępowania wyjaśniającego, potem – wezwania do zaprzestania porozumienia, a jak to nie daje rezultatu, to może wypisać mandat knującym zmowę porozumieńcom od 1000 do 10 000 zł, w zależności od stopnia szkodliwości czynu dla systemu opieki zdrowotnej. Jeżeli zaś porozumieńcy będą dalej knuć czy podskakiwać, to Minister Zdrowia może dodatkowo nakazać prezesowi lub dyrektorowi oddziału NFZ rozwiązanie z nimi umowy i niezawieranie umów przez co najmniej następny rok.
Kolejny, zawarty w "Paragrafie 168" zakaz gnębienia "nieporozumieńców" przez "porozumieńców", to reakcja na szeroko w mediach opisywane naciski Porozumienia Zielonogórskiego na lekarzy rodzinnych wyłamujących się z grudniowo-styczniowej akcji protestacyjnej w POZ.
Projektodawca nowej ustawy o NFZ wyraźnie chce dać po łapach Porozumieniu Zielonogórskiemu. To widać, to słychać, to czuć. No, ale my, inni świadczeniodawcy, też się porozumiewamy, a już szczególnie często przed i w trakcie konkursu ofert. Ba, nawet się spotykamy i ustalamy taktykę, przedziały cen, świadczymy sobie nawzajem różne usługi, przejmujemy część zadań na czas remontu u kolegi, a nawet – naciskamy na siebie nawzajem, żeby iść jednym frontem. Mamy telefony, niejednokrotnie komórkowe, i struny głosowe, to się porozumiewamy. A teraz – już nam nie będzie wolno. Nie będziemy się mogli gromadzić, a każda nasza konferencja szkoleniowa może zostać uznana za wrogie porozumienie.
Szczęście, że "Paragraf 168" nie wprowadza godziny policyjnej dla świadczeniodawców, więc będzie można wieczorkiem przy grillu albo przy innej niemedycznej okazji pogadać na świeżym powietrzu, przy puszczonym na maksa magnetofonie, o taktyce negocjacji z NFZ. Ale, oczywiście, żadnych zdjęć, żadnych zdjęć!