Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 34–42/2019
z 16 maja 2019 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


PChN groźna jak tsunami

Ewa Szarkowska

– W Polsce potrzebna jest koordynowana opieka nad pacjentem z przewlekłą chorobą nerek. Tylko koordynacja opieki nefrologicznej uratuje życie milionów Polaków i zahamuje wzrost kosztów leczenia – przekonują autorzy raportu pod redakcją prof. Ryszarda Gellerta, krajowego konsultanta w dziedzinie nefrologii.

WHO wymienia choroby nerek wśród przewlekłych chorób niezakaźnych, które są główną przyczyną przedwczesnych zgonów na świecie. Na podstawie nielicznych badań przesiewowych i światowych statystyk szacuje się, że w Polsce na przewlekłą chorobę nerek cierpi ponad 4 mln osób. To druga co do częstości – po nadciśnieniu tętniczym – przewlekła choroba w Polsce. Z badania PolNef wynika, że ponad 18 proc. populacji ma czynność nerek poniżej normy, a 11 proc. dorosłej populacji utraciło ponad połowę czynnego miąższu nerek (eGFR<60 ml/min/1,73 m²). Jest to zatem – jak podkreśla krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii prof. dr hab. n. med. Ryszard Gellert – choroba występująca w Polsce częściej niż cukrzyca (5,8 proc.), problemy ze zdrowiem psychicznym (14,9 proc, w tym depresja), astma, choroby płuc czy nowotwory. Niestety, ok. 90 proc. osób z PChN nawet się tego nie domyśla.


Zabójca cichy…

Przewlekła choroba nerek ma te same czynniki ryzyka co udar mózgu – nadciśnienie tętnicze, cukrzycę, otyłość i dyslipidemię. Niewydolność nerek rozwija się podstępnie, nie dając niemal żadnych objawów aż do chwili, kiedy nerki są już bardzo zniszczone. – To nie jest błaha choroba, bo nierozpoznana sprzyja innym chorobom i wielokrotnie zwiększa ryzyko przedwczesnego zgonu z powodów sercowo-naczyniowych (zawał, udar, niewydolność serca) oraz prawdopodobieństwo choroby nowotworowej – przekonuje prof. Gellert.

Nefrolog zwraca uwagę, że choroby nerek zwykle postrzega się w przebiegu innych schorzeń, mimo iż często to one są przyczyną choroby. W powszechnej świadomości nikt z nas nie umiera z powodu nerek. Umieramy na zawał, udar, niewydolność serca czy nowotwór, ponieważ to są choroby, które mają widoczne, wręcz burzliwe objawy. Choroby nerek nie bolą, więc zabijają cicho, podszywając się po te choroby.

– Oceniam, że co roku z powodu niewykrycia tej choroby umiera przedwcześnie ok. 80 tys. osób, co skraca średnią długość życia w Polsce o ponad dwa lata – mówi prof. Gellert.


… i bardzo kosztowny

Z najnowszego raportu na temat sytuacji zdrowotnej ludności Polski, przygotowanego przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny wynika, że choroby układu moczowo-płciowego są czwartą co do częstości przyczyną hospitalizacji w Polsce (7,6 proc.) – po chorobach układu krążenia, nowotworach złośliwych oraz urazach i zatruciach. Leczenia szpitalnego z ich powodu najczęściej wymagają osoby w wieku 35–55 lat, a więc w połowie wieku produkcyjnego. – W latach 2015–2017 były one przyczyną 404–411 dni absencji chorobowej na 1000 ubezpieczonych rocznie, a więc prawie tylu, ile wynosi absencja z powodu chorób nowotworowych (514–532 dni rocznie) – wylicza prof. Gellert.

Co roku w Polsce u co najmniej 6,5 tys. osób (170 osób/1 mln mieszkańców) dochodzi do utraty czynności nerek w stopniu wymagającym leczenia nerkozastępczego dializami lub przeszczepieniem nerki. Na koniec 2018 r. musiało korzystać z tej metody terapii ponad 32 tys. osób, a koszty ich leczenia tylko w tym jednym roku wyniosły prawie 2 mld zł. Od kilku lat liczba dializowanych rośnie o ok. 1,8 proc. rocznie, a liczba żyjących z czynnym przeszczepem nerki zwiększa się co rok o ok. 6 proc.


chorych może być dużo więcej

W marcu br. w przestrzeni publicznej pojawił się raport „Opieka koordynowana nad pacjentem z przewlekłą chorobą nerek”, w którego przygotowaniu brali udział lekarze nefrolodzy, przedstawiciele pacjentów, menedżerowie, organizatorzy ochrony zdrowia oraz firma doradcza EY. To pierwsze w Polsce kompleksowe opracowanie dotyczące chorych na nerki, który systematyzuje dane o nich i pokazuje drogi rozwoju polskiej nefrologii.

Autorzy publikacji zwracają uwagę, że z powodu braku rejestru chorych na nerki w Polsce nie mamy realnych danych w zakresie epidemiologii PChN. Dane raportowane do NFZ przez świadczeniodawców nie dają pełnego obrazu, gdyż obejmują jedynie pacjentów zdiagnozowanych. Nie uwzględniają tym samym chorych na PChN z niepotwierdzonym rozpoznaniem, którzy według szacunków mogą stanowić nawet 36–66 proc. wszystkich chorych. Nie można też wykluczyć, że dane – w zakresie rozpoznań ICD-10, jak i przeprowadzonych procedur ICD-9 raportowane przez świadczeniodawców – mogą nie być rzetelnie kodowane.


Dostęp do leczenia utrudniony

Przytoczone w raporcie dane wskazują, że chorzy z PChN mają nierówny dostęp do opieki nefrologicznej. W całym kraju działa kilkadziesiąt szpitalnych oddziałów nefrologicznych. Najwięcej łóżek nefrologicznych ma woj. śląskie, mazowieckie, łódzkie i małopolskie, najmniej opolskie, lubuskie i warmińsko-mazurskie. Specjalistycznych poradni nefrologicznych jest więcej, ale są one bardzo nierówno rozłożone na mapie kraju. Z danych NFZ wynika, że w drugim kwartale 2018 r. kontrakt z NFZ miało 251 takich placówek, najwięcej w woj. śląskim, mazowieckim i wielkopolskim, najmniej w woj. opolskim, lubuskim i warmińsko-mazurskim. Zróżnicowanie regionalne widoczne jest także w poziomie ich finansowania przez NFZ. W 2015 r. wartość kontraktu poradni nefrologicznych wynosiła od 0,40 zł (woj. opolskie) do 1,14 zł w woj. pomorskim na jednego mieszkańca rocznie. Dwa lata później – od 0,33 zł w woj. świętokrzyskim do 0,93 zł w woj. podkarpackim.

Nefrologów mamy w Polsce 1228. Z uwagi na ponad 4-milionową populację chorych na PChN, z czego ok. 20 tys. to pacjenci dializowani, taka liczba specjalistów w ocenie autorów raportu jest niewystarczająca. Szczególnie, że kadra nefrologów starzeje się, a w zakresie kształcenia specjalizacyjnego nie przewiduje się relatywnego zwiększenia liczby nowych lekarzy, którzy mogliby zastąpić nefrologów przechodzących na emeryturę.


Opieka rozproszona

Obecnie nie funkcjonują w Polsce zespoły ani specjalne ogólnopolskie programy przeznaczone do wczesnego wykrywania PChN bądź koordynacji opieki nad pacjentem już zdiagnozowanym. Opieka nad pacjentami nefrologicznymi – jak podkreślają eksperci – jest fragmentaryczna. System wymaga od chorych na nerki korzystania ze świadczeń realizowanych na wszystkich poziomach opieki (POZ, AOS i szpitale). Polski pacjent podczas wizyty u lekarza POZ nie jest rutynowo badany w kierunku wykluczenia PChN. Ogólnego badania moczu i oznaczenia kreatyniny we krwi nie zleca też lekarz medycyny pracy, gdyż nie należą do obowiązkowych badań okresowych pracowników. Główną rolę w wykrywaniu PChN odgrywają więc lekarze specjaliści – nie tylko nefrolodzy, ale też kardiolodzy, diabetolodzy i urolodzy, do których trafiają pacjenci wysokiego ryzyka zachorowania na przewlekłą chorobę nerek lub z poważnymi objawami PChN. Niestety, czas oczekiwana na wizytę u nefrologa w Polsce wynosi 5 miesięcy, ale np. w Warszawie ponad rok.

– Dziś, obrazowo mówiąc, pacjent z PChN, ciężką, przewlekłą i nieuleczalną chorobą, sam musi kierować swoim leczeniem pomiędzy lekarzem rodzinnym, poradnią nefrologiczną, transplantacyjną, stacją dializ i innymi specjalistami leczącymi choroby współistniejące czy szpitalem. To utrudnienie dla chorego i znacznie wyższe koszty dla systemu – mówi Iwona Mazur, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Osób Dializowanych.

Eksperci zwracają uwagę, że tak zorganizowany system sprawia, iż w praktyce nikt nie bierze odpowiedzialności za pacjenta chorego na nerki i wyniki jego leczenia, wydatki NFZ na leczenie wciąż rosną, a jakość opieki spada.


Potrzebny inny system

W wyniku dwuletniej pracy interdyscyplinarnego zespołu powstał model opieki koordynowanej nad pacjentem w zaawansowanym stadium przewlekłej choroby nerek. Głównym założeniem koncepcji jest poprawa jakości opieki i wyników leczenia oraz poprawa dostępności świadczeń niezbędnych do zmniejszenia liczby powikłań w zaawansowanych stadiach PChN poprzez reorganizację tej opieki i bardziej efektywne zarządzanie środkami publicznymi. Reorganizacja ma polegać na scaleniu dotychczasowego zakresu odpowiedzialności poradni nefrologicznych i stacji dializ w obszarze opieki nad pacjentem w zaawansowanym stadium PChN oraz uzupełnieniu jej o dodatkowy zakres konieczny do przekazania odpowiedzialności za wynik leczenia jednostce koordynującej leczenie.

– Powołanie jednostek koordynujących nie wymaga dodatkowych nakładów finansowych. Proponowany model zakłada wykorzystanie istniejącej sieci poradni – wyjaśnia Teresa Dryl-Rydzyńska, przewodnicząca Komitetu Zdrowia Krajowej Izby Gospodarczej i prezes NEFRON Sekcji Nefrologicznej Izby Gospodarczej Medycyna Polska.

Przyjęto, że jednostki koordynujące powinny odpowiadać w szczególności za zapewnienie wytworzenia dostępu naczyniowego lub otrzewnego do dializ, co powinno wpłynąć na spadek powikłań leczenia nerkozastępczego, za przygotowanie pacjenta do zgłoszenia do przeszczepienia, za regulacje gospodarki wapniowo-fosforanowej u pacjentów dializowanych, za leczenie niedokrwistości pacjentów przed dializami, za kierowanie chorego na badania, wystawianie zleceń transportu medycznego i wystawianie recept 75+, a także za zlecanie świadczeń uzupełniających, tj. koordynację opieki, opiekę dietetyczną i psychologiczną, zabiegi fizjoterapeutyczne i edukację pacjentów. W dłuższej perspektywie proponuje się potencjalne uzupełnienie docelowego modelu o porady innych specjalistów, tj. kardiologa czy też diabetologa.

Koncepcja opieki koordynowanej nad pacjentem w zaawansowanym stadium przewlekłej choroby nerek zakłada odejście od płacenia świadczeniodawcy za usługę medyczną na rzecz zapłaty za efekty podjętego leczenia. – Dziś NFZ płaci za procedurę, nie wie czy była wykonana świetnie, dobrze czy źle. W opiece koordynowanej szpitale czy poradnie prezentują swoje wyniki, odsetek przeżyć, powikłań, hospitalizacji – mówi Jakub Szulc, dyrektor zespołu ds. zdrowia EY.


Będą realne korzyści

Zaprojektowany model opieki koordynowanej składa się z trzech podstawowych modułów możliwych do wdrożenia etapami. Pierwszy moduł ma dwa warianty, z czego jeden, obejmujący pacjentów dializowanych i nie uwzględniający dodatkowych porad nefrologicznych, jest możliwy do wprowadzenia w obecnych warunkach systemowych, przy wykorzystaniu podobnego poziomu finansowania i dotychczasowych zasobach kadry medycznej. Według wyliczeń analityków EY przyniesie to spadek kosztów bezpośrednich o ok. 3 mln zł rocznie. Oszczędności będą wynikać przede wszystkim z ograniczenia dublujących się badań i konsultacji oraz ordynowanych leków, jak również spadku liczby hospitalizacji. Eksperci obliczyli, że dzięki tej kwocie co najmniej 50 tys. osób rocznie mogłoby pójść do nefrologa i wcześniej dowiedzieć się o chorobie. Obecnie połowa z ponad 20 tys. dializowanych nigdy nie była u tego specjalisty przed rozpoczęciem terapii ratującej życie.

Wdrożenie kolejnych modułów opieki koordynowanej będzie miało już wpływ na budżet płatnika, ale jak podkreślają eksperci w dalszym horyzoncie czasowym przyniesie oszczędności w zakresie leczenia nerkozastępczego i leczenia szpitalnego, obniży też koszty pośrednie PChN. Jakiego rzędu to będą oszczędności? Konkretną odpowiedź na to pytanie ma przynieść pilotaż. – Efekty wprowadzenia koordynacji będą mierzalne dopiero wtedy, gdy określone zostaną parametry jakościowe, tj. wystandaryzowane kryteria oceny wyników leczenia. Chodzi o to, by płacić za efekt leczenia, a nie za procedurę jak teraz. Od tego musimy zacząć – mówi Teresa Dryl-Rydzyńska i dodaje: – Odpowiem, używając przykładu wytworzenia dostępu naczyniowego. Każdy ośrodek chirurgii naczyniowej byłby monitorowany na okoliczność np. liczby i długości hospitalizacji z powodu powikłań związanych z dostępem naczyniowym. Pilotaż odpowie na pytania: gdzie, jak, przez kogo i za ile – w skali mikro. Zweryfikuje procesy i struktury oraz same modele. Dopiero wtedy będziemy mogli policzyć efekty finansowe w skali makro. Przykłady innych krajów i dyscyplin medycznych pokazują, że koordynacja wpływa na wyższą jakość leczenia, większą efektywność systemu ochrony zdrowia, ale co najważniejsze poprawia funkcjonowanie chorego, nie tylko w zakresie fizycznym, ale i psychicznym oraz społecznym. Ile może kosztować rok życia pacjenta dializowanego bez depresji albo bez amputacji nogi?

– Proponowana koordynacja organizacji opieki nefrologicznej ma zapewnić spowolnienie przewidywanego wzrostu wydatków NFZ na leczenie pacjentów nefrologicznych, opóźnienie wejścia pacjentów do leczenia nerkozastępczego i uchronienie części z nich przed taką koniecznością, poprawę wyników leczenia i wydłużenie średniej długości życia w Polsce o co najmniej rok w perspektywie kilku lat – podsumowuje prof. Ryszard Gellert.




Najpopularniejsze artykuły

Programy lekowe w chorobach z autoimmunizacji w praktyce klinicznej. Stan obecny i kierunki zmian – oglądaj na żywo

Tygrys maruder

Gdzie są powiatowe centra zdrowia? Co z lepszą dostępnością do lekarzy geriatrów? A z obietnicą, że pacjent dostanie zwrot kosztów z NFZ, jeśli nie zostanie przyjęty w poradni AOS w ciągu 60 dni? Posłowie PiS skrzętnie wykorzystali „100 dni rządu”, by zasypać Ministerstwo Zdrowia mniej lub bardziej absurdalnymi interpelacjami dotyczącymi stanu realizacji obietnic, złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Niepomni, że ich ministrowie i prominentni posłowie w swoim czasie podkreślali, że na realizację obietnic (w zdrowiu na pewno) potrzeba kadencji lub dwóch.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

VIII Kongres Patient Empowerment

Zdrowie jest najważniejsze, ale patrząc zarówno na indywidualne decyzje, jakie podejmują Polacy, jak i te zapadające na szczeblu rządowym, praktyka rozmija się z ideą – mówili uczestnicy kongresu Patient Empowerment (14–15 maja, Warszawa).

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Worków z pieniędzmi nie będzie

Jeśli chodzi o nakłady, cały czas jesteśmy w ogonie krajów wysokorozwiniętych. Średnia dla OECD, jeśli chodzi o nakłady łączne, to 9 proc., w Polsce – ok. 6,5 proc. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w zasadzie nie przekraczamy 5 proc. – mówił podczas kongresu Patient Empowerment Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, w maju powołany przez minister Izabelę Leszczynę do zespołu, który ma pracować nad zmianami systemowymi.

Pacjent geriatryczny to lekoman czy ofiara?

Coraz częściej, w różnych mediach, możemy przeczytać, że seniorzy, czyli pacjenci geriatryczni, nadużywają leków. Podobno rekordzista przyjmował dziennie 40 różnych preparatów, zarówno tych zaordynowanych przez lekarzy, jak i dostępnych bez recepty. Cóż? Przecież seniorzy zazwyczaj cierpią na kilka schorzeń przewlekłych i dlatego zażywają wiele leków. Dość powszechna jest też opinia, że starsi ludzie są bardzo podatni na przekaz reklamowy i chętnie do swojego „lekospisu” wprowadzają suplementy i leki dostępne bez recepty. Ale czy za wielolekowością seniorów stoi tylko podporządkowywanie się kolejnym zaleceniom lekarskim i osobista chęć jak najdłuższego utrzymania się w dobrej formie?

Wypalenie zawodowe – młodsze rodzeństwo stresu

Wypalenie zawodowe to stan, który może dotknąć każdego z nas. Doświadczają go osoby wykonujące różne zawody, w tym pracownicy służby zdrowia – lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czy przyczyną wypalenia zawodowego jest przeciążenie obowiązkami zawodowymi, bliski kontakt z cierpieniem i bólem? A może do wypalenia prowadzą nas cechy osobowości lub nieumiejętność radzenia sobie ze stresem? Odpowiedzi na te pytania udzieli Leszek Guga, psycholog specjalizujący się w tematyce zdrowia, opiece długoterminowej i długofalowych skutkach stresu.

Szczyt Zdrowie 2024

Na przestrzeni ostatnich lat nastąpiło istotne wzmocnienie systemu ochrony zdrowia. Problemy płacowe praktycznie nie istnieją, ale nie udało się zwiększyć dostępności do świadczeń zdrowotnych. To główne wyzwanie, przed jakim stoi obecnie Ministerstwo Zdrowia – zgodzili się eksperci, biorący udział w konferencji Szczyt Zdrowie 2024, podczas którego próbowano znaleźć odpowiedź, czy Polskę stać na szeroki dostęp do nowoczesnej diagnostyki i leczenia na europejskim poziomie.

Poza matriksem systemu

Żyjemy coraz dłużej, ale niekoniecznie w dobrym zdrowiu. Aby każdy człowiek mógł cieszyć się dobrym zdrowiem, trzeba rzucić wyzwanie ortodoksjom i przekonaniom, którymi się obecnie kierujemy i spojrzeć na zdrowie znacznie szerzej.

Kształcenie na cenzurowanym

Czym zakończy się audyt Polskiej Komisji Akredytacyjnej w szkołach wyższych, które otworzyły w ostatnim roku kierunki lekarskie, nie mając pozytywnej oceny PKA, choć pod koniec maja powiało optymizmem, że zwycięży rozsądek i dobro pacjenta. Ministerstwo Nauki chce, by lekarzy mogły kształcić tylko uczelnie akademickie.

Pigułka dzień po, czyli w oczekiwaniu na zmianę

Już w pierwszych tygodniach urzędowania minister zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła program „Bezpieczna, świadoma ja”, czyli – pakiet rozwiązań dla kobiet, związanych przede wszystkim ze zdrowiem prokreacyjnym. Po kilku miesiącach można byłoby już zacząć stawiać pytania o stan realizacji… gdyby było o co pytać.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.




bot