Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 18–19/2000
z 2 marca 2000 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


PESEL i datę urodzenia proszę!

Marek Wójtowicz

Ilekroć czytam (po raz kolejny) ustawę o puz, dziwię się treści art. 18 ust. 3: Na karcie ubezpieczenia umieszcza się następujące dane osobowe: 1) imię (imiona) i nazwisko, 2) numer PESEL, 3) datę urodzenia.

Numer PESEL, czyli numer Powszechnego Elektronicznego Systemu Ewidencji Ludności, tworzy bowiem zawsze data urodzenia plus losowo nadana pięciocyfrowa końcówka. Znając PESEL, znamy więc datę urodzenia. Nie rozumiem, po co pytać np. o płeć ubezpieczonego: żeńska lub męska i dopytywać jeszcze dociekliwiej: ale kobieta, czy mężczyzna?

Ponieważ nikt z nas nie dostał jeszcze karty identyfikacyjnej ubezpieczenia zdrowotnego ani nawet numeru ubezpieczenia, problemem roku 2000 jest nadal: po pierwsze – ustalenie tożsamości ubezpieczonego, a po drugie – rozpoznanie, czy ubezpieczony jest ubezpieczony?

Toteż zapominalskim pacjentom polecam składanie oświadczeń w izbie przyjęć: „Oświadczam, że jestem na pewno członkiem kasy chorych, ale zapomniałem której. Uprzejmie proszę o sprawdzenie, a w międzyczasie o leczenie”. Czytelny podpis (plus PESEL).

Dowód tożsamości i dowód ubezpieczenia

Pół roku temu przy kupnie komórki zażądano ode mnie w salonie sprzedaży trzech dowodów tożsamości. Wyjąłem: poświadczoną kopię dyplomu lekarskiego ze zdjęciem, patent sternika jachtowego bez zdjęcia, ale z uprawnieniami morskimi, książeczkę żeglarską ze zdjęciem, prawo jazdy sprane, lecz czytelne, dowód osobisty bez okładki i kartę kredytową pewnego wszechobecnego banku. Prawo jazdy nadało się, dowód osobisty również, ale pozostałe dokumenty uznano za niewystarczające (nie były wymienione w instrukcji obsługi klienta). Panienka z salonu powiedziała jednak, że jakbym miał jakiś ostatni rachunek opłaty za prąd albo czynsz za mieszkanie – to wystarczy. Niestety, nędzny status „męża członka spółdzielni” sprawia, że nie posiadam imiennych rachunków domowych. Udałem się zatem do domu po paszport. Na wszelki wypadek przywiozłem stary, anulowany, na „demoludy”, oraz nowy, europejski. Komórkę sprzedali.

Ustawa o puz jest lepsza niż instrukcja zakupu komórki, ponieważ nie żąda legitymowania się trzema dowodami tożsamości, a tylko jednym: kartą ubezpieczenia zdrowotnego, której i tak nikt w Polsce nie ma. Ustalanie tożsamości pacjenta odbywa się więc w izbach przyjęć starymi sposobami, na podstawie: a) dowodu osobistego, b) paszportu (plus numer PESEL), c) książeczki ubezpieczenia ZUS (plus PESEL), d) ostatniego (ale nie wiadomo którego ostatniego) odcinka renty (plus PESEL), e) pisemnego oświadczenia pacjenta, że „ja to ja” (plus PESEL).

Ustalenie faktu ubezpieczenia w konkretnej kasie chorych jest trudniejsze, a w zasadzie zupełnie niemożliwe, ponieważ nie tylko ubezpieczony, ale nawet ubezpieczający (kasa chorych) nie wie, czy ubezpieczony jest ubezpieczony. Chytrze rozwiązał ten problem płatnik w umowach na rok 2000 ze świadczeniodawcami, wstawiając do kontraktu zapis: gdy świadczeniodawca leczy nieubezpieczonego, robi to na własne ryzyko (finansowe). Kasa mu nie powie, kto jest ubezpieczony, bo kasa jest do wyższych celów, nie zaś do naruszania ustawy o ochronie danych osobowych.

Inteligentnie „zjeść tę żabę”

Należałoby wystąpić do płatnika o natychmiastowe przekazanie pełnej bazy danych o członkach regionalnej kasy. Żeby go pognębić, trzeba by też poprosić o przekazanie pełnej bazy danych o członkach pozostałych 16 kas chorych. To jedyny sposób na szybkie zidentyfikowanie „prawdziwego ubezpieczonego”. Oczywiście, nie dadzą takiej bazy, bo nie mają. Ale jak ładnie to będzie wyglądało później w sądzie, podczas dochodzenia racji finansowych przez świadczeniodawcę lub w trakcie kontroli i pytań typu: „Dlaczego nie odkryto braku ubezpieczenia?”.

Kolegom „rodzinnym” polecam również dogłębne, uporczywe wyjaśnianie przyczyn „obcinania i weryfikowania w dół” listy podopiecznych poz. W sposób niespodziewany i arbitralny płatnik kwestionuje zawartość listy podopiecznych. A to nie ma PESEL-u pacjenta, a to „podwójny” wpis, a to „wpisał się, ale nie wypisał od poprzedniego lekarza”. Jeśli się poszuka i samemu posprawdza, to zawsze paruset podopiecznych można odzyskać.

Obowiązkiem płatnika jest podanie świadczeniodawcy w każdym indywidualnym przypadku przyczyny „negatywnej weryfikacji” listy. Trzeba zażądać uzasadnienia na piśmie, ponieważ dominuje teraz taka mała, wredna, „płatnicza lustracja”. Nie wiadomo, o co chodzi, ale podopieczny znika z listy, za to kasa zostaje w kasie!

Jedynym sposobem oznaczenia własnych podopiecznych w poz jest umieszczanie „sekretnych” znaczków w ich książeczkach RUM, dowodach osobistych itp. oraz wczytanie własnej, komputerowej listy podopiecznych w PC-ie w rejestracji. Równie dobrą obroną przed „nowymi podopiecznymi”, wpisującymi się jak gdyby nigdy nic po roku, jest ustalony przez płatnika limit 2500 podopiecznych na lekarza. Zawsze można powiedzieć niechcianemu pacjentowi: „przykro mi – lista zamknięta” i „skasować” za jednorazową wizytę w majestacie prawa i ustawy o puz.

Rozwiązanie problemu – lek unikatowy, tylko w Polsce

Z tego, co wiem, to tylko Polska, jedyna na świecie, szykuje się do totalnej zmiany dowodów tożsamości. Trochę się to opóźnia, ale może tu właśnie jest szansa uporządkowania rynku zdrowotnego. Może warto w dowodzie tożsamości, obok PESEL-u, umieścić każdemu – zgodnie z art.18 ustawy o puz – dodatkowy, indywidualny numer ubezpieczenia zdrowotnego. Taki mały jedenastocyfrowy numerek w kodzie liniowym na samym dole, na ostatniej stronie. Żeby każdy czytnik w każdej placówce zdrowotnej go odczytał i zidentyfikował za rok czy nawet za lat dziesięć. Niewiele by to kosztowało, bo i tak trzeba sfinansować nowe dowody osobiste. A jedenaście kresek numeru ubezpieczenia to kropla tuszu pod folią i nic więcej. Pamiętam z farmacji, że dla 44 mln obywateli potrzeba na to 1 milion mililitrów tuszu, czyli raptem sto tysięcy litrów – zwykły basen atramentu sto na sto metrów, głęboki na metr. I koniec problemu. Nieważne, że Unia Europejska nie wpadła wcześniej na ten pomysł i nie będzie go chciała dofinansować (z czystej zazdrości!). Jest okazja zrobić coś lepiej niż w zachodniej Europie. Taki numer zdrowotny potrzebny jest także nieubezpieczonym, za których ma zapłacić świadczeniodawcom opieka społeczna albo samorząd lokalny. To może być w ogóle jedyny ogólnokrajowy sposób na ewidencję bezdomnych i nieubezpieczonych.

Boję się jednak, że to się znowu nie uda. U nas każdy musi robić swoje oddzielnie. Jeden – dowody osobiste, drugi – książeczki ubezpieczenia zdrowotnego, trzeci – książeczki zdrowia małego dziecka, czwarty – książeczki RUM, piąty – paszporty, szósty – książeczki żeglarskie, siódmy – prawa jazdy, ósmy – książeczki honorowego dawcy, a dziewiąty – spis treści wszystkich tych książeczek. No i jeszcze te cholerne nowe pieczątki na rok 2000: po sto na każdy szpital. Czy to się kiedyś uda złożyć w logiczną całość?




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Jak skutecznie radzić sobie z łojotokowym zapaleniem skóry?

Cierpisz na łojotokowe zapalenie skóry? To przewlekła choroba skóry głowy, zbliżona do egzemy, która dotyka wielu z nas. W przypadku tej choroby kluczowe znaczenie mają odpowiednia pielęgnacja i dbanie o stan zdrowia pacjenta. Często towarzyszy jej swędzenie skóry, zaczerwienienie oraz łupież, co może prowadzić do znacznego dyskomfortu. Skóra głowy, twarz i inne obszary bogate w gruczoły łojowe to miejsca, w których najczęściej spotykamy jej objawy. Warto zrozumieć, jakie są przyczyny i jak radzić sobie z tym problemem, korzystając z dostępnych metod leczenia oraz kompleksowej pielęgnacji skóry.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Czy szczoteczka soniczna jest dobra dla osób z aparatem ortodontycznym?

Szczoteczka soniczna to zaawansowane narzędzie do codziennej higieny jamy ustnej, które cieszy się rosnącą popularnością. Jest szczególnie ceniona za swoją skuteczność w usuwaniu płytki nazębnej oraz delikatne, ale efektywne działanie. Ale czy szczoteczka soniczna jest odpowiednia dla osób noszących aparat ortodontyczny? W tym artykule przyjrzymy się zaletom, które sprawiają, że szczoteczka soniczna jest doskonałym wyborem dla osób z aparatem ortodontycznym, oraz podpowiemy, jak prawidłowo jej używać.

Kamica żółciowa – przyczyny, objawy i leczenie

Kamica żółciowa to schorzenie, które dotyka około 20% populacji. Jest to najczęstsza przyczyna hospitalizacji związanych z układem pokarmowym. Charakteryzuje się występowaniem złogów w pęcherzyku żółciowym lub drogach żółciowych. Niektórzy pacjenci nie doświadczają żadnych objawów, inni cierpią z powodu ataku kolki żółciowej i innych powikłań.




bot