Resort zdrowia zapowiada zwiększanie limitu przyjęć na studia medyczne o 20 procent. Jednak bez rozwiązania problemów płacowych młodych lekarzy będzie to marnotrawieniem pieniędzy polskich podatników na kształcenie kadr medycznych dla innych państw.
Podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia nowy minister, dr Konstanty Radziwiłł na pytanie poseł prof. Alicji Chybickiej, jak zamierza zapobiegać wyjazdom z kraju absolwentów studiów lekarskich, odpowiedział, że problem emigracji lekarzy jest już znacznie mniejszy niż jeszcze kilka lat temu. Dodał też, że resort zdrowia zamierza zwiększyć liczbę przyjmowanych studentów na wydział lekarski o 20 proc. oraz zapewnić rezydentury dla wszystkich. Nie napawa optymizmem wypowiedź ministra, bo w kraju, który według najnowszego raportu OECD „Health at a Glance 2015” pod względem liczby lekarzy w przeliczeniu na 1000 mieszkańców zajmuje 30. miejsce na 34 kraje OECD, każdy absolwent medycyny jest bezcenny. Prof. Chybicka zadając pytanie ministrowi podkreślała, że wielu jej studentów zamierza po ukończeniu studiów wyjechać. Bo to właśnie zaraz po studiach młody lekarz, zastanawiając się nad wyjazdem z Polski, nie ma jeszcze nic do stracenia, a tak wiele może zyskać. Zwłaszcza że wszędzie w Europie witany jest z otwartymi ramionami. Wyjeżdżając, zyskuje przede wszystkim pieniądze, lepszą organizację czasu pracy, dobre warunki dalszego kształcenia. W Polsce przez 13 miesięcy na stażu będzie zarabiał 2007 zł brutto. Poza tym staż niejednokrotnie trzeba robić w miejscowości na tyle oddalonej od tej, w której mieszka, że codzienne dojazdy okazują się niemożliwe i trzeba wynająć mieszkanie, np. wielu warszawiaków, absolwentów WUM skarży się, że z całkiem niezłą średnią ocen – około 4, nie ma szans na staż w swoim mieście. Nikogo nie obchodzi, że w rodzinnej miejscowości absolwent odziedziczył mieszkanie po rodzicach lub jego współmałżonek ma świetną pracę, a dzieci dziadków.
Zarobki napawają wstydem
Jeśli lekarz stażysta porówna swoje zarobki z absolwentami innych uczelni, natychmiast wpada w depresję. Według Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń 2014, porównującego płace absolwentów studiów magisterskich lub magisterskich inżynierskich 30 polskich uczelni, najlepiej zarabia się po ukończeniu Szkoły Głównej Handlowej – mediana wynagrodzeń absolwentów tej uczelni to 8700 zł brutto. Na drugim miejscu uplasowała się Politechnika Warszawska. Co drugi zatrudniony po tej uczelni zarabiał powyżej 7700 zł brutto. Nawet absolwenci uniwersytetów Zielonogórskiego czy Szczecińskiego dostają po studiach powyżej 4000 zł brutto. Lekarz stażysta, po dłuższej o rok nauce niż pozostali absolwenci, z wynagrodzeniem 2007 zł brutto swoje zarobki może porównywać jedynie z wynagrodzeniem menedżera w McDonalds, bo są one zbliżone. Po stażu też nie jest lepiej, bo niezmieniana od 7 lat wysokość zarobków rezydenta wynosi 3170 zł, a po 2 latach rezydentury 3458 zł.
11 tysięcy zł tygodniowo
Jeśli porównamy zarobki rezydentów do oferty rozsyłanej niedawno przez portal internetowy młodych lekarzy, gdzie na stanowisku Resident Medical Officer w Anglii, pracując tydzień i mając 3 tygodnie wolnego można zarobić 1903 funtów brutto tygodniowo, nasze warunki płacowe wydają się niegodne. W brytyjskiej ofercie znalazło się jeszcze bezpłatne zakwaterowanie i wyżywienie w szpitalu w tygodniach pracujących, refundacja zarówno kosztów składki rocznej GMC jak i egzaminu IELTS dla nowo rejestrujących się, bezpłatny, jednodniowy kurs RMO oraz pełne ubezpieczenie zawodowe OC opłacone przez firmę. Pomysł ministerstwa, aby zwiększać limity przyjęć na studia – bez rozwiązania problemów wynagrodzeń młodych lekarzy – może okazać się marnotrawieniem publicznych pieniędzy na kształcenie kadr dla innych państw.
Studenci apelują
do ministra
Resort zdrowia zapowiedział też przywrócenie stażu lekarskiego, który miał być zlikwidowany. Może to i słuszna decyzja, ale studenci, którzy rozpoczęli naukę w nowym, skróconym trybie zastanawiają się, w jaki sposób wydłużenie procesu kształcenia lekarzy z 6 do 7 lat miałoby załatać braki kadrowe. Podkreślają, że nie jest im łatwo, bo zaczynając studia w nowym systemie muszą cały, dotychczas 6-letni, program zrobić w 5 lat. I choć wiele godzin zajęć zostało wyciętych, zakres obowiązującego materiału na LEK nie zmienił się. Zastanawiają się też, czy odbycie przez nich bezpłatnego stażu w formie „praktycznego nauczania” na szóstym roku, a następnie wypłacanie każdemu pensji podczas drugiego, dodatkowego stażu podyplomowego jest dla państwa korzystniejszym finansowo rozwiązaniem. – Niewydanie nam prawa wykonywania zawodu po 6 latach studiów, wbrew wcześniejszym ustaleniom i zmuszanie do pracy za płacę poniżej średniej krajowej w żaden sposób nie zachęca nas, przyszłych lekarzy, do pozostania w Polsce – podkreślają.