W dzieciństwie marzył, by zostać archeologiem, ale los chciał inaczej. Andrzej Sośnierz ukończył studia medyczne, zdobył dwa stopnie specjalizacji z neurologii i poświęcił się diagnostyce ultradźwiękowej. Był jednym z pierwszych lekarzy w kraju, którzy wprowadzili diagnostykę ultrasonograficzną stawów biodrowych u dzieci.
W 1990 r. wybrał posadę urzędnika. Najpierw pełnił funkcję naczelnika Zarządu Kolejowej Służby Zdrowia w Katowicach, a od 1991 do 1998 r. kierował Wydziałem Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego. W październiku 1998 r. objął stanowisko pełnomocnika ds. powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, zaś 1 stycznia 1999 r. zajął fotel dyrektora Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych. Jesienią 2001 r. stało się jasne, że długo na nim nie posiedzi, ponieważ minister Mariusz Łapiński za punkt honoru postawił sobie pozbawienie go tego stanowiska. Udało się to dopiero w sierpniu 2002 r., kiedy radami kas chorych zaczęli rządzić ludzie z SLD.
W 1995 r., gdy był lekarzem wojewódzkim, Sośnierz powołał do życia Fundację "Zamek Chudów". Jej głównym celem była odbudowa XVI-wiecznego zamku wraz z otaczającym go parkiem i położonym w pobliżu spichlerzem w Chudowie koło Gliwic. Nadarzyła się okazja, by zacząć realizować dziecięce marzenia.
Średniowieczna chluba wsi
Chudów to niewielka wieś leżąca w gminie Gierałtowice (województwo śląskie), między Knurowem, Gliwicami i Zabrzem. Jeszcze do niedawna mało kto o niej słyszał. Stała się głośna za sprawą Fundacji "Zamek Chudów" założonej przez Sośnierza. W 1999 r. przejęła ona od Skarbu Państwa XVI-wieczne ruiny zamku, wzniesionego przez Jana Gierałtowskiego, ówczesnego właściciela Chudowa.
Przemysław Nocuń, założyciel i członek zarządu Fundacji "Zamek Chudów" mówi, że w miejscu, gdzie stoi teraz odrestaurowana wieża zamku, znajdowało się kilka walących się murów pobazgranych sprayem.
- Zastaliśmy tu zrujnowaną, zupełnie zniszczoną wieżę, z odspajającymi się ścianami i kilkoma murami, które wskazywały na pierwotny kształt zamku. Obiekt odstraszał. Był zupełnie zarośnięty. Całe jego otoczenie stanowiło jedno wielkie śmietnisko – wspomina Nocuń, archeolog z wykształcenia. – Na początek trzeba było więc usunąć śmieci i gruz, wyciąć chaszcze i uporządkować cały teren.
W 2001 r. rozpoczął się pierwszy etap prac budowlanych, poprzedzony badaniami archeologicznymi i wykonaniem niezbędnej dokumentacji projektowej. Udało się odbudować i zrekonstruować mury obwodowe do wysokości pierwszej kondygnacji. Zrekonstruowano również dawną furtę, bramę wjazdową oraz kamienną rynnę z zamkowej kuchni. Zajęła się tym spółka archeologiczna "Castrum", powołana przez fundację w 2000 roku.
- Wszystkie prace na rzecz fundacji wykonujemy nieodpłatnie. Za darmo prowadzimy wykopaliska i wszelkie analizy – twierdzi Arkadiusz Tarasiński, dyrektor spółki "Castrum". – W pewnym sensie jesteśmy również sponsorami fundacji, ponieważ na jej konto przekazujemy wpływy, które uzyskujemy z usług świadczonych na zewnątrz, m. in. dla samorządów lokalnych.
Fundacja "Zamek Chudów" jest nie tylko właścicielem chudowskiego zamku. Ze zgromadzonych darowizn kupiła trzy zabytkowe obiekty na Dolnym Śląsku. W Siedlęcinie (gmina Jeżów Sudecki), 6 km od Jeleniej Góry, trwają intensywne prace porządkowe wokół ruin XIV-wiecznej wieży rycerskiej z dobrze zachowanymi, jedynymi w Europie pochodzącymi z tego okresu freskami. W Owieśnie koło Dzierżoniowa fundacja kupiła zniszczone XIV-wieczne ruiny zamku, należącego niegdyś do rodu Zeliczy, a w Wierzbnej koło Świdnicy objęła ochroną ruiny XVIII-wiecznego, kompletnie zniszczonego klasztoru cystersów, po którym pozostały tylko mury obwodowe i pałacu opackiego pozbawionego połowy dachu i okien. Wszystkie zabytki zostaną odbudowane. Fundacja zamierza wskrzesić ich dawną świetność.
Wizytówka Chudowa
Mieszkańcy Chudowa są zadowoleni z działalności fundacji kierowanej przez Andrzeja Sośnierza. Twierdzą, że poprzez odbudowę zamku i organizowanie na jego dziedzińcu różnych imprez kulturalnych, na które zjeżdżają ludzie z całej okolicy, rozsławia ich wieś i dodaje jej splendoru.
Wiesław Paszek, radny gminy Gierałtowice (sołectwo Chudów leży w jej granicach administracyjnych), twierdzi, że gdyby nie fundacja Sośnierza, zamek popadłby w kompletną ruinę, a kamienie ze szczątków jego zabytkowych ścian ozdabiałyby ogródki w całym powiecie.
- Gmina nie była przygotowana do przejęcia ani odbudowy zamku – podkreśla Paszek, lider działającej od kilku miesięcy grupy "Odnowa wsi Chudów", która pod koniec maja wraz z Fundacją "Zamek Chudów" i drużyną kuszniczą z Czerwionki-Leszczyn zorganizowała pod zamkiem XIII mistrzostwa Rzeczypospolitej w strzelaniu z kuszy historycznej.
Radny Paszek ma nadzieję, że fundacja pomoże mieszkańcom Chudowa utworzyć bractwo rycerskie. Odbyły się już pierwsze rozmowy na ten temat.
- Dzięki fundacji rozwija się nasza gmina. Jej działalność jest dla nas korzystna. Zapewnia nam promocję i zwiększa zainteresowanie turystów – wtóruje radnemu Joachim Bargiel, wójt Gierałtowic, który stara się uczestniczyć w koncertach i jarmarkach rycerskich, odbywających się na zamku w Chudowie.
O działalności fundacji pozytywnie wypowiada się również ksiądz Janusz Kwapiszewski, proboszcz parafii rzymskokatolickiej pw. Najświętszej Marii Panny Królowej Aniołów w Chudowie.
- Sześć lat temu, kiedy tu przyszedłem, widać było tylko ruiny zamku – wspomina ks. Kwapiszewski. Proboszcz chwali fundację za to, że poprzez swoją działalność przypomina mieszkańcom Chudowa o zabytku, który mają na swoim terenie. Dzięki niej udało się odtworzyć coś, co ma ogromną wartość historyczną. Na dodatek – fundacja proponuje mieszkańcom bogatą ofertę kulturalną. Uwrażliwia ich na patriotyzm lokalny. Ponadto – wyciąga pomocną dłoń do bezrobotnych.
- Na tym małym skrawku ziemi wielu młodych ludzi znalazło zatrudnienie i środki do życia – podkreśla ksiądz Kwapiszewski.
Fundacja "Zamek Chudów" na stałe wpisała się już w pejzaż gminy Gierałtowice. Nie ma takiej osoby, która nie potrafiłaby wskazać budynku byłego przedszkola, w którym mieści się jej biuro. Ludzie bacznie przyglądają się wszystkim jej poczynaniom. Chętnie uczestniczą w corocznych jarmarkach średniowiecznych i koncertach muzycznych. Uczniowie przyjeżdżają tu z całego województwa na lekcje muzealne, a wychowankowie z domów dziecka – na wycieczki, połączone z pieczeniem kiełbasek przy ognisku.
- Od ośmiu lat, odkąd jesteśmy gospodarzem terenu w Chudowie, odbywają się spotkania na zamku. Z roku na rok nabierają większego rozmachu, cieszą się coraz większym zainteresowaniem – mówi Joanna Karweta, dyrektor ds. organizacji i marketingu Fundacji "Zamek Chudów". – Naszą flagową imprezą jest Jarmark Średniowieczny. W zeszłym roku przewinęło się przez niego 15 tys. osób. W tym roku Jarmark będzie miał wymiar międzynarodowy, ponieważ wezmą w nim udział bractwa rycerskie i rzemieślnicy z Serbii, Czech i Słowacji.
13 czerwca Fundacja zaprasza na plenerową wystawę etnograficzną "Demony Śląskie", na której zgromadzono prace młodego śląskiego rzeźbiarza Tomasza Wenklera. 20 lipca – organizuje Święto Błota, podczas którego zostanie wybrany "największy ciaprak chudowski". Przy zamku stanie basen wypełniony po kolana borowinami. Sierpniowy repertuar wypełnią: IV Jarmark Średniowieczny (9-10.08), koncerty promenadowe (15 i 17.08), koncert "Requiem dla powietrza" w wykonaniu Bogdana Mizerskiego (16.08), koncert Formacji Nieżywych Schabuff (23.08) i spektakl teatralny "Krzyż Pokutny" (30.08), nawiązujący do 500-letniej tradycji stawiania krzyży pokutnych na Opolszczyźnie i Dolnym Śląsku. 7 września, na podsumowanie sezonu, w Chudowie odbędą się dożynki powiatowe.
Fundacja prowadzi również działalność wydawniczą. Wydała m. in. monografię "Dzieje zamku w Chudowie", dwutomowy "Herbarz szlachty śląskiej", zamawiany przez biblioteki i prywatne osoby oraz "Szlachetną a wielce żałosną opowieść o Panu Lancelocie z jeziora" prof. Jacka Witkowskiego, który prowadzi badania nad freskami w Siedlęcinie. Za rok – powinna się ukazać monografia poświęcona Janowi Gierałtowskiemu, budowniczemu zamku w Chudowie.
Konflikt interesów?
W czasie gdy Sośnierz był szefem ŚRKCh, nie zrezygnował z działalności w fundacji. Dziś nie jest do końca pewny, czy postąpił słusznie. Być może, powinien był zawiesić w niej swoją prezesurę, aby uniknąć podejrzeń o wykorzystywanie stanowiska. Nie widzi jednak w swojej działalności niczego nagannego. Zachęcał do przekazywania darowizn firmy, które wspierały działalność charytatywną. Nigdy nie wywierał na nikogo żadnych nacisków.
- Zawsze się obawiałem, że działalność pro publico bono może zostać wykorzystana przeciwko mnie w toczącej się walce politycznej. Najpierw wykreowano mnie na przeciwnika politycznego SLD, potem – ustawiono na froncie pod obstrzałem, a następnie bezceremonialnie zaatakowano – mówi Sośnierz, który trafił niedawno na pierwsze strony gazet i czołówki telewizyjnych programów informacyjnych.
Media przypuściły na Sośnierza zmasowany atak. Wytknęły mu, że sytuacja finansowa kierowanej przez niego fundacji zdecydowanie zaczęła się poprawiać, kiedy został dyrektorem ŚRKCh. Jak podała "Rzeczpospolita", w 1999 r. darczyńcy przekazali jej "tylko" 91 tys. zł. Rok później – na jej konto wpłynęło już ponad 485 tys. zł, a w 2001 r. powyżej 800 tys. zł.
Wśród sponsorów były firmy farmaceutyczne, medyczne i informatyczne, banki oraz niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. Część z nich współpracowała z ŚRKCh. Przykładem jest firma ComputerLand, która od końca 1998 r. przekazuje kierowanej przez Sośnierza fundacji ok. 4 tys. zł na kwartał. Tyle kosztuje postawienie 1 m kw. muru odbudowywanych ruin zamku. Ten sam ComputerLand zawarł z ŚRKCh 24 umowy o wartości ponad 28 mln zł, m.in. na dostawę systemu elektronicznej karty ubezpieczenia zdrowotnego, sprzętu komputerowego i obsługę sieci teleinformatycznych.
Na konto fundacji wpłynęła również darowizna od krakowskiej firmy SKK System Kodów Kreskowych, która w 2000 r. podpisała z ŚRKCh dwie umowy o łącznej wartości 25,5 tys. zł na dostawę drukarek kodów kreskowych i przenośnego terminalu.
Z firmami farmaceutycznymi ŚRKCh nie podpisywała umów. Robiły to szpitale, które były tzw. realizatorami programów zdrowotnych. Ogłaszały przetargi na dostawę leków i środków technicznych, za które płaciła ŚRKCh.
- Szpitale kupowały leki po korzystnych cenach. To nieprawda, że decydowaliśmy, który lek ma zostać zakupiony w przetargu. Określaliśmy nazwę chemiczną, a nie handlową. Nie wskazywaliśmy na konkretnego producenta – odpiera zarzuty Andrzej Sośnierz.
Prokuratura Okręgowa w Katowicach bada, czy będąc dyrektorem ŚRKCh przekroczył swoje uprawnienia, przyjmując na rzecz Fundacji "Zamek Chudów" darowizny od firm współpracujących z kasą chorych.
- Pieniądze wpływające na konto fundacji nie trafiają do prywatnych kieszeni. Są sumiennie wykorzystywane na budowę wieży zamku. Wszystkie wpłaty są udokumentowane – przekonuje Arkadiusz Tarasiński, dyrektor związanej z fundacją spółki archeologicznej "Castrum". Ma nadzieję, że wkrótce wszystko się wyjaśni i Andrzej Sośnierz zostanie oczyszczony z zarzutów.