Pod koniec września do konsultacji społecznych trafił projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej wprowadzający daleko idące zmiany w finansowaniu szpitali. Jest on realizacją wcześniejszych zapowiedzi rządu, które zostały przedstawione latem na konferencji prasowej premier Szydło i ministra Radziwiłła.
Zgodnie z projektem od połowy przyszłego roku 85 proc. ogółu środków szpitale mają otrzymywać w postaci ryczałtu, bez przeprowadzania konkursu ofert, a tylko 15 proc. w sposób dotychczasowy. W tym zakresie nadchodzi więc rewolucja. Ryczałt ma oznaczać odejście od zasady płacenia za pojedynczą usługę na rzecz jednej kwoty obejmującej całość opieki w danym okresie. Kwota ryczałtu na dany rok ma być powiązana z poziomem realizacji świadczeń w roku poprzedzającym. Szczegółów brak.
Żeby sprawę skomplikować ryczałt nie będzie obejmować całej działalności poszczególnych szpitali, a tylko te profile (oddziały), które będą odpowiadać kategorii placówki. W tym celu ma być utworzony „system podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej (w skrócie: PSZ)”, w ramach którego zostanie wyodrębnionych 6 poziomów szpitali: I, II i III stopnia, szpitale onkologiczne i pulmonologiczne, szpitale pediatryczne oraz szpitale ogólnopolskie (instytuty i szpitale kliniczne). PSZ ma objąć jedynie szpitale działające w trybie „ostrym”, dlatego warunkiem obligatoryjnym będzie posiadanie SOR lub izby przyjęć.
Kwalifikacja do określonego poziomu będzie dokonywana przez dyrektorów oddziałów wojewódzkich NFZ na okres 4 lat na podstawie kryteriów określonych w rozporządzeniu ministra zdrowia. Do poszczególnych poziomów przypisane będą określone profile. I tylko te będą finansowane ryczałtowo bez konkursu. Pozostałe oddziały będą musiały zabiegać o kontrakt. W efekcie część oddziałów danego szpitala znajdzie się w PSZ, a część nie.
W praktyce może to wyglądać tak: publiczny szpital I stopnia (powiatowy) otrzyma ryczałt na internę, chirurgię ogólną, pediatrię i ginekologię z położnictwem, ale na finansowanie kardiologii lub neurologii już nie, bo one są przypisane szpitalom II stopnia. W tych zakresach szpital będzie musiał stanąć do konkursu bez gwarancji uzyskania kontraktu.
Pierwsze przymiarki pokazały, że problemy mogą mieć również szpitale publiczne funkcjonujące faktycznie na poziomie wyższym niż powiatowy. Część z nich nie pasuje bowiem do arbitralnych kryteriów określonych dla II lub III stopnia. Będą mogły wówczas uzyskać poziom I stopnia i dużą niepewność w finansowaniu większości swoich działań. Wyjątkiem będą instytuty i szpitale kliniczne, które w całości znajdą się w PSZ i będą w całości finansowane ryczałtowo.
Potrzeba zmian w finansowaniu lecznictwa szpitalnego, jak również uporządkowania sieci szpitali, nie budzi wątpliwości. Jednak radykalne, proste i szybkie odejście od płacenia za usługę na rzecz ryczałtu, na dodatek nie poprzedzone głębszymi analizami, wydaje się bardzo ryzykowne. Rezultatem może być spadek efektywności systemu. Należałoby raczej poszukiwać rozwiązań mieszanych, w których uwzględnia się również zalety płacenia za usługę. Natomiast zaproponowany model kategoryzacji szpitali i wynikające z niego konsekwencje są już prostą receptą na wprowadzenie chaosu. Model ten nie ma nic wspólnego z siecią szpitali. Nie wiemy, jaki będzie plan rozmieszczenia szpitali i bilans łóżek w poszczególnych specjalnościach. Symulacji skutków regulacji brak. To dyskwalifikuje projekt. Nie pozostaje zatem nic innego, jak przepracować go na nowo.