Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 34–42/2019
z 16 maja 2019 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Słowo w medycynie

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Uważność i budowanie więzi. Kierowanie się opowieścią pacjenta w praktyce klinicznej. Medycyna narracyjna zyskuje popularność w krajach anglosaskich, a jej zwolennicy przekonują, że może wzbogacić dotychczasowe podejście do leczenia.

Medycyna narracyjna to praktyka kliniczna, wzmocniona kompetencjami narracyjnymi, czyli zdolnością słuchania, interpretowania słów. To działania oparte na wnioskach płynących z historii opowiadanych przez pacjentów. Zakłada, że można interpretować formę i treść tych opowieści w sposób przydatny klinicznie. Lekarz koncentruje się na uważnym słuchaniu i obserwowaniu pacjenta, zamiast odruchowo dopasowywać fragmenty uzyskanych w wywiadzie informacji do gotowych schematów, które prowadzą do diagnozy i konkretnych zaleceń. Jest też empatyczny, uważny i wyczulony na sposób, w jaki pacjent przedstawia samego siebie. I przede wszystkim – pozwala mu mówić. Zamiast wyłącznie wypełniać kartotekę, notuje to, co słyszy od pacjenta językiem codziennym, a nie medycznym żargonem. Te niemedyczne notatki są bardzo ważne, ponieważ używane przez nas słowa determinują nasze postrzeganie świata i sytuacji.

Pojęcie „medycyna narracyjna” pojawiło się na początku tego wieku. Użyła go po raz pierwszy lekarka, Rita Charon, dyrektorka i założycielka programu medycyny narracyjnej w Columbia University College of Physicians and Surgeons. W narracyjnym ujęciu pacjent przestaje być problemem, który należy rozwiązać i staje się partnerem, którego potrzeby należy zrozumieć. Wykluczone jest tutaj autorytarne narzucanie pacjentowi swojego zdania i przedmiotowe traktowanie. Pacjent przestaje być biernym uczestnikiem własnej choroby. Oddaje mu się to, co zabrała nowoczesna medycyna, nastawiona przede wszystkim na efektywność diagnostyczną i terapeutyczną. To ważne w dzisiejszych czasach, kiedy pacjenci żyją przez wiele lat z przewlekłymi chorobami, normalnie funkcjonują i nie chcą być postrzegani wyłącznie przez pryzmat swojego schorzenia. Choroba jest elementem ich rzeczywistości i większość z nich woli, kiedy w gabinecie nie wypreparowuje się jej z ich życia, lecz widzi się ją w szerszym kontekście.


Czucie i wiara vs szkiełko i oko

Zwyczajowo traktujemy pacjenta jako subiektywnego (bo sam doświadcza w subiektywny sposób swojej choroby), a lekarza jako oficjalnego przedstawiciela obiektywnych faktów. Według Charon w relacji pomiędzy lekarzem i pacjentem istnieją cztery bariery, które przyczyniają się do niezrozumienia. Są nimi: związek ze śmiertelnością, kontekst choroby, wierzenia dotyczące przyczyn choroby i emocje.
Choroba jest dla pacjenta nieoczekiwanym zdarzeniem, które wywołuje wiele emocji, a najsilniejszą jest strach przed śmiercią, dlatego mówimy o związku ze śmiertelnością. Postawy pacjentów wobec choroby i śmiertelności są związane z ich wcześniejszymi doświadczeniami. Lekarze natomiast mają perspektywę inną – naukową, pozbawioną emocji.

Także kontekst choroby jest dla lekarza i pacjenta zupełnie inny. Lekarze postrzegają chorobę jako zjawisko biologiczne, wymagające interwencji medycznej. Pacjenci natomiast widzą ją w kontekście całego swojego życia. Nie mają wiedzy medycznej, więc ich pojęcie choroby i jej przyczyn może się znacznie różnić od tego, co sądzi lekarz. Z powodu swoich wierzeń na temat przyczyn choroby mogą nie przestrzegać zaleceń, bo nie rozumieją ich celowości.

Emocje, takie jak wstyd, poczucie winy i strach wpływają na doświadczenie choroby, a dopóki nie zostaną odpowiednio nazwane i „przegadane”, będą zaburzać prawidłowe relacje pomiędzy lekarzem a pacjentem. Nie można wyplątać emocji z chorowania, dlatego właśnie potrzebna jest rozmowa, która pozwala zniwelować te bariery.


Moda na kwestionowanie

Medycyna narracyjna zakłada negocjacje z pacjentem. Można pomyśleć, że wynika to ze współczesnej tendencji do kwestionowania wszystkiego, nawet tego, że ziemia jest kulą. Nie chodzi jednak o partnerską rozmowę specjalisty z laikiem i dostosowywanie się do tego drugiego, nawet jeśli odmawia szczepień czy terapii, która uratuje mu życie. W podejściu narracyjnym lekarze nie planują sami strategii postępowania z pacjentem i nie narzucają mu autorytatywnie wykonania zadań, tylko – tam, gdzie to możliwe! – konsultują z nim swoje decyzje, starając się go włączyć w proces decyzyjny. Medycyna narracyjna nie zakłada, że wszystko jest względne. Zamiast tego posługuje się wiedzą, która wytworzyła się poprzez proces dialogu, w czasie rozmowy na konsultacji. Powstaje wtedy wspólne (wynegocjowane) zrozumienie – nowa historia, wspólna dla pacjenta i lekarza. Dzięki temu lekarz ma lepszy wgląd w rzeczywistość pacjenta, a pacjent zaczyna rozumieć, co jest ważne dla jego zdrowia i co powinien zrobić. Plan postępowania w czasie choroby jest czymś uzgodnionym, a nie narzuconym. Pacjent uczestniczy w planowaniu zmian, jakie mają nastąpić w jego życiu w związku z cukrzycą, chorobami krążenia czy niedoczynnością tarczycy – np. zobowiązuje się do schudnięcia, rzucenia palenia, zapisania na zajęcia sportowe, przyjmowania leków, regularnej kontroli wyników itd. Włączenie pacjenta w proces decyzyjny uruchamia wewnętrzną motywację i sprawia, że lekarz i pacjent grają w jednej drużynie. Rośnie wtedy efektywność terapii.


Nowa nazwa, stare praktyki?

Dobra relacja, troska o pacjenta, empatia – to przecież nic nowego. Pacjent zawsze przychodził do lekarza z jakąś historią, a lekarz jej słuchał. Dlaczego więc tak często pacjenci skarżą się, że lekarz ich ignoruje?

Medycyna zawsze oparta była na dialogu, jednak jego uczestnicy mówią różnymi językami. Gdybyśmy mieli posługiwać się opozycją: humanistyka i nauki ścisłe, moglibyśmy powiedzieć, że pacjent ma podejście humanistyczne – dla niego choroba jest zmianą w życiu, nowym doświadczeniem i chce o tym rozmawiać. Lekarz ma w większości podejście „ścisłe”, oparte na naukowych dowodach. Nie relacja jest jego priorytetem. Procedury, rozliczenia, zasady refundacji leków, badania dodatkowe, konsultacje specjalisty, wyniki badań – to jego świat. Problemy chorego i jego odczuwanie choroby to niejednokrotnie już za dużo, szczególnie kiedy brakuje czasu na konsultacje.

Medycyna narracyjna jest tłumaczeniem medycznego żargonu na język pacjenta (czyli zwykłego człowieka, którym bywa przecież także lekarz). Jak trudno wyplątać się z tego żargonu przekonują się często dziennikarze, przeprowadzający wywiady z medykami. Dziennikarz stara się wyjaśnić czytelnikom medyczne zagadnienia, używa prostych słów i obrazowych porównań, by były zrozumiałe, tymczasem po autoryzacji tekstu często te proste słowa zostają z powrotem zastąpione medycznymi terminami. Wielu lekarzy nie potrafi odejść od zawodowego języka. Zwolennicy medycyny opartej na narracji przekonują, że warto zmienić podejście na bardziej humanistyczne i wskazują korzyści takiego podejścia.


Dlaczego warto słuchać opowieści

Opowiadanie historii i słuchanie lekarza jest terapeutyczne zarówno dla pacjenta, jak i lekarza. Zapobiega tworzeniu dystansu i nieporozumień, przyczynia się do głębszego zrozumienia.

Także dla lekarza ważne jest, że taka rozmowa zwiększa możliwości refleksji. Zdaniem Rity Charon studenci, którzy opiekując się pacjentami, zapisywali równocześnie własne refleksje dotyczące chorób pacjentów, stawali się bardziej skuteczni w przeprowadzaniu nie tylko wywiadów medycznych, ale też procedur. Studenci zyskiwali również pewność siebie i mieli więcej zaufania do własnych zdolności do opieki nad ciężko chorymi i umierającymi pacjentami. Medycyna narracyjna może też zapobiegać wypaleniu zawodowemu, zwiększając zaangażowanie w wykonywaną pracę. Pogłębia tez umiejętności obserwacji i interpretacji, i zapewnia wgląd w perspektywę pacjenta.

Jej zwolennicy przekonują, że medycyna narracyjna przynosi też korzyści ekonomiczne systemowi opieki zdrowotnej. Dzięki lepszej relacji z lekarzem pacjenci skrupulatniej przestrzegają zaleceń, co pozwala zmniejszyć liczbę badań i obniżyć koszty. Poprawia też jakość doświadczenia pacjentów w zakresie opieki zdrowotnej, nie wymagając przy tym nakładów finansowych. To po prostu dobry PR. Nic tak nie frustruje w gabinecie jak lekarz, który wszystko wie lepiej i nie słucha pacjenta, przyjmując od razu pewne – oczywiste dla niego – założenia. Uważność na rozmówcę, zamiast szybkiej i rutynowej przepytywanki, pomaga rozwiać wątpliwości, a pacjent, który czuje, że jest ważny, wysłuchany i zrozumiany, sam będzie bardziej wyrozumiały wobec ewentualnych niedogodności.

Na korzyść medycyny narracyjnej przemawiają też statystyki. W badaniu, opublikowanym w „Academic Medicine” w 2011 r. naukowcy przeanalizowali wpływ empatii lekarza na 891 osób chorych na cukrzycę. Okazało się, że pacjenci lekarzy wysoko ocenionych pod względem empatii znacznie częściej kontrolowali poziom cukru we krwi w porównaniu z pacjentami mniej empatycznych lekarzy. Ustalono też, że osoby z migreną mają lepsze wyniki zdrowotne i częściej trzymają się zaleceń, gdy ich lekarze są wyrozumiali.


Polubić historie

Opowiadanie i słuchanie historii wcale nie musi być atrakcyjne dla każdego. System nie przewiduje czasu na rozmowy. Nie każdy lekarz ma też czas i ochotę na rozmowę i refleksję. Bezpieczniej i szybciej jest trzymać się ustalonych procedur. Lekarzy nie uczy się słuchać historii – uczy się sprowadzać historie do danych biomedycznych. Profesor Szczeklik podkreślał kiedyś w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że pacjenci bardzo oczekują rozmowy i skarżą się, że lekarz nie ma na to czasu. Dlatego ważne jest, żeby ktoś z nimi porozmawiał lub choćby dał do wypełnienia ankietę z pytaniami o samopoczucie i dolegliwości. Na jej podstawie lekarz może wypisać receptę albo skierować na EKG czy echo serca. Jeśli nie ma możliwości, by robił to lekarz – może to być też pielęgniarka lub asystent – ktoś, kto umie rozmawiać.

Medycyna narracyjna może się spotkać z oporem nie tylko ze strony lekarzy, ale również pacjentów. Niektórzy wolą wykwalifikowaną technikę od przyjaznej opieki. Są zadowoleni, kiedy lekarz wykazuje się konkretnymi umiejętnościami, a nie empatią. Wielu pacjentów traktuje lekarza podobnie jak serwisanta samochodu. To ma być fachowiec, który dysponuje wszelką wiedzą i zna odpowiedzi na wszystkie pytania. Niestety, kiedy okazuje się, że lekarz taką mocą nie dysponuje, pojawiają się pretensje, co jednak może przemawiać za budowaniem relacji i uważnością.


Twarde fakty czy miękkie
kompetencje?


Medycyna narracyjna kwestionuje podział na podmiot i przedmiot. Doktor Charon sprzeciwia się traktowaniu wiedzy narracyjnej jako miękkiej i subiektywnej, w przeciwieństwie do wiedzy logiczno-naukowej, twardej obiektywnej prawdzie. Jest zdania, że wiedza, którą pozyskuje się dzięki opowieściom nie musi być wcale subiektywna ani naukowo nieważna.

Medycyna narracyjna daje nauce, która służy przywracaniu zdrowia i ratowaniu ludzkiego życia, pierwiastek humanistyczny, pewną „miękkość”. Odchodzi od zmechanizowanej i technicznie zaawansowanej terapii – gdzie pacjent sprowadzany jest do poziomu karty szpitalnej, a dialog wypierają bezosobowe formy – i zmierza w kierunku uznania wyjątkowości każdego pacjenta, akceptacji jego historii, autentycznego zainteresowania i troski. Jest taką praktyką medyczną, która wie, co pożytecznego można zrobić z historiami opowiedzianymi przez pacjenta.



Jak może wyglądać rozmowa
personelu medycznego z pacjentem?


Zwolennicy medycyny narracyjnej zachęcają lekarzy do sporządzania niemedycznych notatek z rozmowy z pacjentem. W samej rozmowie powinny się pojawiać pytania i prośby:
• Opowiedz mi o tym…
• Powiedz mi więcej…
• Czy jest coś jeszcze?
• Czy jest coś, o co się martwisz?
• Czy zdarzyło się to wcześniej?
• Co jeszcze działo się w tym czasie?
• Jak się czujesz (lub reagujesz), kiedy...?
• Co to dla ciebie znaczy?
• Jak myślisz, co może powodować…?
• Jak byś opisał ...?
• Jak wyjaśnisz ...?




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot