|
Sąd nad dr. G. (część 11.)
Różne punkty widzenia Helena Kowalik
Już pół roku toczy się proces dr. G., kardiochirurga ze szpitala MSWiA, oskarżonego* o branie łapówek od pacjentów i mobbing. Rozprawy odbywają się najczęściej dwa razy w tygodniu i choć trwają od samego rana, późnym popołudniem sędzia musi robić przerwę, by uczestnicy mogli zabrać okrycia z zamykanej szatni. Nie ma tych rzeczy za wiele, bo ławy na sali sądowej są prawie puste. Publiczność stanowi zazwyczaj 2-3 dziennikarzy i była pacjentka oskarżonego. Mówi mi, że chce poznać całą prawdę o człowieku, który ją operował. Choć zeznający wielokrotnie już oskarżali kardiochirurga, nie zmieniła pełnego uwielbienia stosunku do oskarżonego. Twierdzi, że w żadnym szpitalu, a zaliczyła ich w życiu wiele, nie spotkała się z taką troską o chorego, jak na kardiochirurgii przy stołecznej ul. Wołoskiej. Czasem na salę rozpraw zagląda też pewna impulsywna emerytka, którą telewidzowie zobaczyli pierwszego dnia procesu. Wówczas, tuż przed rozprawą, ostentacyjnie wręczyła dr. G. dużą żółtą kopertę (symboliczne nawiązanie do łapówek), w której było zdjęcie kardiochirurga zrobione w chwili, gdy wychodził z aresztu. - Ta fotografia - ogłosiła - wisi nad moim łóżkiem. (...)
|