Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 1–8/2012
z 23 stycznia 2012 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Wylew, który uratował setki lekarzy

Spisek kremlowskich lekarzy

Krzysztof Boczek

„Potwory i mordercy ukrywali się pod płaszczykiem szanowanego i szlachetnego zawodu lekarza i badacza” – tak w 1953 r. pisał dziennik „Prawda” o medykach, którzy na zlecenie zgniłych kapitalistów mieli zatruwać Stalina, przywódców ZSRR i cały naród radziecki.

Od 1948 r. radziecka propaganda miała nowego wroga radzieckiej rewolucji – Żydów. „Żydowskie spiski” wykrywano w moskiewskim metrze, fabrykach, urzędach. A najgorszymi jej wrogami byli wykształceni Żydzi i stojący na szczycie ich piramidy – lekarze. W większości instytutów medycznych naukowcy pochodzenia żydowskiego stanowili połowę kadry.

Znani profesorowie medycyny znikać zaczęli bez śladu, przepadali członkowie ich rodzin, współpracownicy. Samo dopytywanie o zaginionych mogło sprowadzić niebezpieczeństwo. Agenci MGB, Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego, żądali od akademików donoszenia na kolegów, opornych straszyli, szantażowali, wyrzucali z pracy. Haki na każdego musiały się znaleźć. Instytuty, w których pracowało zbyt wielu żydowskich uczonych, rozwiązywano z dnia na dzień.

Pod koniec 1952 r. atmosfera polityczna i nastroje społeczne zgęstniały. Od listopada trwały aresztowania lekarzy, inżynierów, konstruktorów, geologów, wojskowych. 1 grudnia, na zebraniu Politbiura, Stalin ogłosił: „Każdy nacjonalista żydowski jest agentem amerykańskim. (...) Wśród lekarzy jest bardzo wielu żydowskich nacjonalistów”. Pętla wokół medyków zaciskała się.

Spiskowanie zza grobu

13 stycznia 1953 r. gazety i radio radzieckie grzmiały o wykryciu „zbrodniczej organizacji” wysokich rangą pracowników medycznych, którzy mieli uśmiercać pacjentów ordynując im szkodliwe terapie. Ich ofiarą mieli paść wysocy działacze państwa, marszałkowie armii, m.in. Szczerbakow i Żdanow, a nawet noworodki w szpitalach. Planowali także zabić Stalina. Głównym ich celem było „osłabienie obronności kraju”. Według Prawdy, wszyscy uprawiający „żydowski, burżuazyjny nacjonalizm” byli agentami zgniłego Zachodu i działali w nacjonalistycznej organizacji syjonistycznej JOINT sterowanej przez CIA. Nieważne, że większość z nich nie słyszała nigdy o JOINT.

Procederem mieli się zajmować przede wszystkim najznamienitsi: profesorowie medycyny i naukowcy o międzynarodowej sławie. Tuż po komunikacie aresztowano 37 najbardziej znanych w ZSRR medyków, m.in. Mirona Wowsi, Jakowa Etingera, Borysa Kogana. Co prawda niektórzy z wymienionych w komunikacie członków spisku nie pracowali jako lekarze już od kilku lat, a pojedynczy, jak Michaił Kogan, od kilku lat nie żyli, ale to zupełnie nie przeszkadzało oskarżycielom. „Najwyraźniej prowadził swoje działania na tamtym świecie”, ironizuje w książce „Ostatnia zbrodnia Stalina” Jakow Rapoport, znany wówczas patolog, także aresztowany. Wielu z pojmanych nie było Żydami, np. Aleksiej Abrikosow, wybitny patolog, który miał żonę tego pochodzenia, ale to wystarczyło, by i on stał się wrogiem ludu. Zaskoczeniem dla wielu był fakt, że już nikt, nawet najbardziej znany uczony i najbardziej spoufalony z władzą, nie był bezpieczny. Nikt.

Po kilku dniach poszerzono krąg spiskowej organizacji, włączając do niej lekarzy niższego stopnia. Z każdym kolejnym dniem więzienia przy ponurych gmachach bezpieki zapełniały się następnymi „mordercami w kitlach”. Ich szajki miały działać właściwie w każdym mieście, na prowincji, w całym ZSRR. Ilu lekarzy zostało aresztowanych? Trudno to określić, bo listy publikowane w gazetach były tylko cząstkowe. Niektóre źródła mówią o setkach pojmanych i oskarżonych.

Aresztowania znanych uczonych odbiły się głośnym echem na świecie. Protestowały państwa zachodnie, organizacje międzynarodowe, a telegramy potępiające władze ZSSR wysłał do tego kraju m.in. Winston Churchill i Albert Einstein. By przeciwdziałać aresztowaniom, do Moskwy przyjechali członkowie Światowej Rady Obrońców Pokoju, w tym słynni wówczas uczeni: Paul Robertson oraz francuski fizyk i komunista Frédéric Joliot-Curie. Stalin nie zgodził się na spotkanie z nimi. 9 lutego 1953 r. członkowie syjonistyczno-nacjonalistycznego podziemia podłożyli bombę pod ambasadę radziecką w Tel Awiwie. To dolało oliwy do ognia; ZSSR zerwało stosunki z Izraelem i aresztowało kolejnych spiskowców.

Haków kilka

O co konkretnie oskarżano lekarzy? Jakow Rapoport podaje kilka przykładów. Pod koniec 1952 r. Władimir Winogradow – osobisty lekarz dyktatora, stwierdził, że zdrowie jego pacjenta znacznie się pogorszyło i powinien on zrezygnować z wszelkiej aktywności. Stalin wpadł w szał – ktoś chce ograniczyć jego ziemską władzę?! „W kajdany go zakuć, w kajdany”! – tak, według relacji Chruszczowa, Stalin miał krzyczeć po usłyszeniu diagnozy i zaleceń lekarza. Słowo stało się ciałem.

Inny hak znalazł się na prof. Feigla. Agentka MGB, Kleopatra Gorniak, na zlecenie bezpieki wykonała sekcję zwłok dziecka zmarłego 3 dni po porodzie w klinice w II Moskiewskim Instytucie Medycznym. Powód zgonu? Poporodowe zakażenie krwi. Prof. Feigel, dyrektor kliniki zbladł, gdy dowiedział się o odkryciu agentki: zabrzmiało ono jak „dzwon pogrzebowy”. Bo mimo że istniało małe prawdopodobieństwo, iż była to wina personelu, to taki dowód w zupełności wystarczał bezpiece. Po tym ustaleniu na Feigla zorganizowano wściekłą nagonkę.

W mieszkaniu Jakowa Rapoporta znaleziono ampułkę z atropiną (Rapoport miał zawał) z napisem „Trucizna” i znakiem trupiej czaszki. To nią ten znany patolog miał uśmiercać pacjentów. Kogo? Nie wiadomo, ale na pewno uśmiercał – dowodziła tego trupia czaszka na opakowaniu. Z kolei potwierdzeniem jego agenturalnej działalności był list, jaki jego nastoletnia córka, Natalia, dostała od przyjaciela, jak się potem okazało, syna przywódcy kościelnego w Estonii. „Jesteście aresztowani jako żydowski nacjonalista burżuazyjny, wróg narodu radzieckiego. Mówcie o swoich przestępstwach” – żądał od Rapoporta oficer w więzieniu na Łubiance. Oskarżony sam miał wymyślić przestępstwa. Codziennie, z wyjątkiem niedziel, był przesłuchiwany od wieczora do 5 rano. Potem zostawała mu godzina na sen. O szóstej rano słyszał: – Wstawać, otworzyć oczy!

W trakcie przesłuchań dowiedział się o swojej bogatej biografii kryminalnej: negatywny stosunek do odkryć 2 hołubionych naukowców radzieckich, krytyczne rozmowy z głosicielami „nowych kierunków w patologii”, obrona badań Liny Stern – aresztowanej lekarki, wreszcie wypowiedziane przy świadkach zdanie „Niech go diabeł porwie!”, bo w ten sposób Rapoport miał życzyć śmierci koledze. Ta bogata biografia kryminalna wystarczyła, by został uznany członkiem nacjonalistycznej organizacji syjonistycznej. Rapoport odmawiał przyznania się do tego.

Miał zresztą szczęście, był tylko torturowany psychicznie, co w tamtej sytuacji było luksusem. „Bijcie ich, bijcie i jeszcze raz bijcie – dawał wytyczne przesłuchującym Stalin, który miał osobiście kierować z góry śledztwem. Ciągłymi przesłuchaniami, torturami psychicznymi, brakiem snu zmuszano uczonych do podpisywania absurdalnych zeznań, przyznawania się do najcięższych przestępstw, których nigdy nie popełnili. Miron Wowsi pod naciskami podpisał zeznania, w których twierdził, że był szpiegiem angielskim i amerykańskim. Dla śledczych było to za mało: potrzebowali spektakularnych sukcesów, by móc się pochwalić przed przełożonymi, ci przed swoimi przełożonymi, a ci – przed Stalinem. Dlatego agenci kazali Wowsiemu przyznać się także do bycia agentem niemieckim. Wtedy wybuchł płaczem. – Przecież Niemcy rozstrzelali moją rodzinę! Jak mogłem być ich agentem?! – błagał, by go nie zmuszali. Złamali go. Podpisał i to oświadczenie. Tortury fizyczne w więzieniach wykończyły co najmniej dwóch bardzo znanych uczonych: Kogana i Etingera.

Wybić pluskwy młotem

Przestępcze działania medycznych autorytetów miała wykryć radziecka Joanna d’Arc, Lidia Timaszuk, szeregowa lekarka z kremlowskiego szpitala, o znikomej wiedzy medycznej, a za to dobrych kontaktach w bezpiece – była agentką. Ta niepozorna kobieta miała także donieść Stalinowi, że lekarze, głównie żydowskiego pochodzenia, planują zabić Josifa Wissarionowicza. Prasa pisała peany na jej cześć, rządowi poeci – wiersze, władze uhonorowały ją najwyższym odznaczeniem, Orderem Lenina.

Reakcja społeczeństwa na komunikat z 13 stycznia była jednoznaczna: wściekła nienawiść do „potworów” w białych kitlach. Prasa pisała o „bestiach”, „terrorystach”, „zabójcach”. Na ulicach głośno przeklinano morderców, ich narodowość, z ust do ust przelatywały plotki o kolejnym człowieku, który po wizycie u lekarza zachorował i zmarł. Opowiadano historie o lekach, które miały zawierać trucizny. Przychodnie i apteki opustoszały.

Zakazano używania leków, które wymyślili uczeni pochodzenia żydowskiego, korzystania z pomocy medyków tej narodowości, ich samych i krewnych wyrzucano z pracy, z gremiów redakcyjnych w czasopismach.

Rapoport opisuje, jak krótko po 13 stycznia, kiedy jeszcze był na wolności, zgłosiła się do niego dziewczyna z żądaniem przebadania ampułki po penicylinie. Młoda kobieta była przekonana, że jej dziecko, które chorowało na zapalenie płuc, zostało otrute przez lekarza: jego stan pogorszył się po zastrzyku. Do matki nie trafiały argumenty, że mogła to być reakcja alergiczna na antybiotyk. Zdecydowała się przerwać leczenie. Rapoport powtarzał jej, że zabije to dziecko. – Wolę, żeby umarło naturalnie, niż żeby otruli je lekarze – stwierdziła.

Masowo prześladowano nie tylko żydowskich lekarzy, ale wszystkich Żydów. W mediach pojawiały się informacje, że w celu ochrony „niewinnych” przedstawicieli tej nacji, przygotowano dla nich obozy koncentracyjne na Syberii. Tam wkrótce wszyscy mieli być przeniesieni. Później okazało się to częściową prawdą – przed śmiercią dyktatora zbudowano 4 duże obozy na południu i zachodzie ZSRR. Stalin zorganizował Komisję Deportacyjną, która stworzyła plan masowych wywózek Żydów; te miały się rozpocząć w połowie lutego 1953 r. Nie ruszyły, bo Komisja nie zdążyła stworzyć kompletnych list deportacyjnych.

Stalin miał powiedzieć do swoich współpracowników: „Dobrzy robotnicy fabryk powinni dostać maczugi, by mogli wybić diabła z Żydów”. Poszło w świat i na zebraniach w zakładach pracy zgłaszali się ochotnicy do wymierzenia kary śmierci medycznym łotrom, np. przy użyciu młota kowalskiego. Towarzysze w fabrykach i sowchozach zastanawiali się, czy egzekucja białych kitli będzie dostępna dla publiczności i odbędzie się na Placu Czerwonym. Jedni obawiali się, że zbyt duży tłum uszkodzi grób Lenina, inni pocieszali, że egzekucję sfilmują i pokażą potem w fabrykach i kinach.

Tego typu ślepą agresję wobec lekarzy Rosja już przeżywała – w XIX wieku wielokrotnie wybuchały bunty zwane cholerowymi: chłopi przypisywali lekarzom rozprzestrzenianie się cholery i dlatego atakowali medyków i pielęgniarki. „Nie daj Boże oglądać rosyjski bunt, bezmyślny i bezlitosny” – pisał o tym Aleksander Puszkin.

W 1953 r. najbardziej bolesne dla rodzin aresztowanych były reakcje bliskich: sąsiadów, przyjaciół, krewnych. Ci najczęściej odwracali się od spokrewnionych z „potworami w kitlach”, bo wszelkie kontakty z wrogami ludu były podejrzane i łatwo mogły prowadzić do aresztowania i wysyłki na Sybir. Natalia Rapoport nie była już dla znajomych małą córeczką znanego i szanowanego lekarza patologa, ale bękartem „mordercy należącego do antysowieckiej organizacji terrorystycznej”. Jako wróg ludu nie mogła uczęszczać do szkoły. Gdy przechodziła ulicą, znajome dzieciaki rzucały w nią zgniłymi warzywami i owocami.

Łaska pańska na pstrym koniu

Po ponad miesiącu przesłuchań, w marcu 1953 r. śledczy zapytał Rapoporta: Co to takiego oddech Cheyne’a-Stokesa? i kogo poleciłby do leczenia jego przyczyn? Patolog wytłumaczył, co to i wymienił 10 znanych mu, dobrych profesorów medycyny. Wszyscy siedzieli właśnie w więzieniu. Potem okazało się, że pytanie dotyczyło stanu samego Stalina: ten 5 marca 1953 r. właśnie zmarł, a przed śmiercią występował u niego oddech Cheyne’a-Stokesa. Takie same pytania dotyczące tego objawu śledczy zadawali także innym uwięzionym medykom, by w ten sposób zweryfikować diagnozy postawione przez dyżurnych lekarzy Stalina.

Po śmierci Josifa Wissarionowicza rozwiązano MGB – władzę przejął Gieorgij Malenkow i potrzebował on swoich zaufanych ludzi. 31 marca nowy minister spraw wewnętrznych Ławrientij Beria wydał rozkaz oczyszczenia z zarzutów i wypuszczenia „białych kitli”. Już w kwietniu, czyli po kilku miesiącach od aresztowań, zwalniano medyków z więzień w całym kraju. 4 kwietnia Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ZSRR poinformowało o zakończeniu śledztwa w sprawie rzekomego „spisku lekarzy” oraz pełnej ich rehabilitacji. W komunikacie padły nazwiska tylko kilkunastu najbardziej znanych profesorów medycyny, m.in. J. Etingera, M. Wowsi, Władimira Winogradowa.

Nie wszystkich od razu wypuszczono, niektórzy siedzieli miesiąc dłużej. Mark Sierejski dopiero pod koniec kwietnia 1953 r. usłyszał podczas kolejnego przesłuchania na Łubiance: „Tak więc zaprzeczacie, że jesteście kanalią?! To wynosić się stąd! WON!” I został wypuszczony.

Lufy karabinów skierowano w przeciwną stronę; teraz niedawni oprawcy trafili do cel, z których dopiero co sami wyciągali na przesłuchania „terrorystów w kitlach”. Rok później rozstrzelano Matremiana Riumina, zastępcę szefa MGB, który, by zrobić karierę, miał wymyślić cały spisek lekarzy, fałszować dokumenty, wymuszać zeznania i rozpętać skandal z „mordercami w białych kitlach”. De facto Riumin dostał rozkaz sfabrykowania dowodów zbrodni popełnianych jakoby przez lekarzy. Według późniejszych relacji Chruszczowa, Stalin miał powiedzieć do szefów MGB: „Jeśli nie uda się wam skłonić lekarzy do przyznania się do winy, to skrócimy was o głowę”. Inni aktywni w tej aferze działacze MGB zostali rozstrzelani później.

Lekarce Lidii Timaszuk, która miała obnażyć zbrodnie popełnione przez szereg radzieckich uczonych medyków, został odebrany Order Lenina. Wróciła do pracy w tym samym kremlowskim szpitalu, w którym była agentką MGB. Za wierną służbę ustrojowi, po kilku latach, otrzymała drugie najważniejsze odznaczenie w ZSSR – Order Sztandardu Pracy.

Nienaturalny wylew u despoty?

Po komunikacie oczyszczającym lekarzy z zarzutów sąsiedzi, rodziny i przyjaciele aresztowanych znowu zaczęli przyznawać się do kontaktów z ponownie szanowanymi obywatelami ZSSR. „Drzwi naszego mieszkania nie zamykały się, w ciągu paru godzin od komunikatu odwiedził nas cały blok. Na drugi dzień przyszła do mnie cała klasa” – wspomina te chwile Natalia Rapoport w prologu książki „Ostatnia zbrodnia Stalina”.

Wiele faktów wyszło na jaw dużo później. Prowokację wobec „zbrodniarzy w kitlach” wykorzystał Stalin do czystek w bezpiece. Agentów związanych z Ławrientijem Berią, będących potencjalnym zagrożeniem dla wodza ZSSR, zlikwidowano pod zarzutem opieszałości i braku czujności. W końcu nie wykryli spisku, który nie istniał. A powinni. Przed zgładzeniem, na osobisty rozkaz Stalina, agentów miano torturować, aż wyśpiewają wszystkie swoje grzechy.

Sekcja zwłok Stalina wykazała, że cierpiał na nadciśnienie tętnicze i arteriosklerozę mózgu, a bezpośrednią przyczyną zgonu był wylew krwi do mózgu. Według Rapoporta, liczne torbiele, przede wszystkim w płatach czołowych, w części odpowiadały za despotyzm tyrana i paranoidalność tego psychopaty. Przez lata krążyła hipoteza, że Stalin został podtrutry i jego śmierć nie należała do w pełni naturalnych. Dopiero niedawno w Surgical Neurology International opublikowano artykuł, którego autorzy twierdzą, iż udało im się udowodnić tę hipotezę: – Stalin był przez dłuższy czas podtruwany antykoagulantem Warfarin, co miało wywołać u niego wylew. Truciznę najprawdopodobniej podawali tyranowi najbliżsi jego współpracownicy w obawie o swoje życie.

Gdyby Stalin przeżył nieco dłużej, lekarze zostaliby posadzeni na ławie oskarżonych, bo przygotowano szybki, pokazowy proces. Egzekucje miały się rozpocząć na Placu Czerwonym już w połowie marca 1953 r. Na szczęście, Stalin wyzionął ducha tuż przed tym faktem, czyżby więc jacyś inni lekarze przyczynili się jakoś do jego śmierci?

Na pewno skórę medykom ocalił... XIX zjazd partii komunistycznej – prowokacja wobec naukowców była gotowa już jesienią 1952 r., ale to właśnie zjazd KPZR spowodował przełożenie całej akcji o kilka miesięcy. Gdyby rozpoczęła się w październiku, do śmierci Stalina większość oskarżonych „białych kitlów” prawdopodobnie by nie żyła.

Na każde skinienie

Rapoport sugeruje, że sami lekarze poniekąd ukręcili na siebie bicz. Medycy wielokrotnie już robili to, czego Stalin chciał: zaświadczyli, że jego żona zmarła z powodu perforacji wyrostka robaczkowego, chociaż popełniła samobójstwo, sfałszowali orzeczenie o śmierci Ordżonikidzego podając, że zmarł na atak serca, mimo iż także popełnił samobójstwo. Sfałszowali orzeczenia o przyczynach śmierci innych, ważnych osób: Menżyńskiego, Gorkiego, jego syna.

Stalin wiedział, że lekarze zatrudnieni w MGB wypełnią każde, najbardziej podłe zadanie. Pamiętał też, że 120 akademików przyczyniło się na jednym kongresie do dyskredytacji znanych uczonych: Orbeli i Stern, i jednocześnie – wyniesienia na ołtarze nauki kompletnej dyletantki, Lepieszyńskiej. Bo tego oczekiwała władza. Byli na każde skinienie tyrana. Dlaczego nie mieliby więc potwierdzić i tego, co wymyślił jego chory mózg na temat „spisku lekarzy”? n


Źródła:
1. „Ostatnia zbrodnia Stalina”. 1953: Spisek lekarzy kremlowskich. Jakow Rapoport, W-wa, 2011
2. The Soviet „Doctors’ Plot” – 50 years on, Mark Clarfield, British Medicaj Journal, 2002
3. Byelorussian Jewry and the Doctors’ Plot, 1953, Leonid Smilovitsky, East European Jewish Affairs, 1997, Vol. 27




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.




bot