Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 25–29/2010
z 5 kwietnia 2010 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Spłoszony gołąb

Jacek Binkowski

Przez 15 lat lekarze twierdzili, że jest chory na schizofrenię. O mały włos nie doszło do ubezwłasnowolnienia zdrowego człowieka. Zrujnowano mu życie, stracił możliwość zarabiania.

Henryk Onak spod Torunia ostatecznie nie został ubezwłasnowolniony. Ale to, co przeżył przez 15 lat, ocenia krótko: piekło. Jego los jest haniebnym przykładem, jak można wykorzystać prawo i psychiatrię przeciwko człowiekowi.

Jak mówi – powoli wraca do świata. Po latach koszmaru wie jedno: nigdy nie był schizofrenikiem, którego miejsce jest w szpitalu psychiatrycznym. Dzisiaj ma 66 lat i ciągle rozpamiętuje swoją walkę z demonami. Nadal jednak nie może powrócić do swojego domu; mieszka kątem u siostrzeńca. Od kilku lat jest na utrzymaniu rodziny, bo został wplątany w sytuację prawną, praktycznie nie do odkręcenia.

Jego sprawą zajęła się ostatnio Fundacja Promocji i Edukacji Prawnej i Zdrowotnej Lex Nostrum, która m.in. czuwa nad przestrzeganiem prawa.

Psychotropy na reumatyzm?

Wszystko zaczęło się w 1991 r. To wtedy poczuł się słabo i wybrał z wizytą do kardiologa. Owszem, cierpiał od dawna na przewlekły reumatyzm, ale doszły do tego kłopoty ze snem i potworne bóle głowy.

- Lekarz kardiolog od razu wysłał mnie na konsultacje do przychodni zdrowia psychicznego, a tam dostałem leki psychotropowe i skierowanie na obserwację do szpitala psychiatrycznego – wspomina pan Henryk.

Medycy nad wyraz szybko uznali, że Onak ma chorobę psychiczną. Co prawda opowiadał lekarzom, że od lat cierpi na przewlekły reumatyzm, ale interesowały ich przede wszystkim psychiczne przeżycia pacjenta. A tak się złożyło, że w tym czasie przeżywał kryzys małżeński.

- Żona była ode mnie 12 lat młodsza i po pewnym czasie zaczęliśmy żyć w separacji. Według mnie – miała kochanka i chciała się pozbyć mnie z domu. Mówiłem o tym lekarzom.

I właśnie wtedy toruńscy psychiatrzy postawili diagnozę: schizofrenia paranoidalna. Henryk Onak dostawał więc leki psychotropowe. Zazwyczaj czuł się po nich źle, bolała go głowa, miał kłopoty z poruszaniem się. Przestawał więc brać te środki i załatwiał sobie receptę na debecylinę, która pomagała w stanach zapalnych.

- Jak tylko dowiedziała się o tym żona, od razu dzwoniła do lekarza i lądowałem w szpitalu psychiatrycznym. Czasami na miesiąc, czasami na dwa. Skarżyłem się tam na serce, na reumatyzm, bóle gardła, ale nie traktowano mnie poważnie, tylko jak jakiegoś głupka. Mówili, leczymy u pana wszystko, ale dawali tylko te psychotropy. Na samo wspomnienie panu Henrykowi podnosi się głos ze zdenerwowania.

Po kolejnym pobycie w szpitalu, w tajemnicy przed żoną, pojechał do laryngologa. Specjalista ów stwierdził, że stan zapalny wywołał paciorkowiec i przepisał mu...debecylinę. Po antybiotyku poczuł się znacznie lepiej, ale pech chciał, że żona zauważyła, iż bierze inne lekarstwa i zatelefonowała do psychiatry. Po raz kolejny trafił na oddział psychiatryczny.

Pamięta, że systematycznie brał wówczas leki, które mu ordynowano. Uważał, że dalszy opór nie ma już sensu.

- Owszem, kombinowałem, jak się uwolnić od tych psychotropów. Jak lekarz pytał, co tam u mnie w domu, mówiłem, że bardzo dobrze. Ale to była nieprawda, chciałem tylko jak najszybciej wyjść stamtąd i już nigdy nie wracać. A mój stan był coraz gorszy. Od tych wszystkich leków cały czas trzęsły mi się ręce.

Chory, bo... nie bierze leków

Ręce trzęsły mu się także, gdy siedział na stołku w wyznaczonym przez żonę pomieszczeniu i oddawał mocz do butelki, bo we własnym domu nie miał dostępu do toalety. To właśnie wtedy małżonka Onaka zaczęła rozpowiadać po wsi i lekarzom, że jest bardzo chory psychicznie, agresywny i że zagraża jej oraz dzieciom.

W 2005 r. napisała wniosek do sądu w Golubiu-Dobrzyniu o przymusowe umieszczenie go w szpitalu psychiatrycznym. A także – w sprawie ubezwłasnowolnienia.

Powołani przez sąd toruńscy biegli psychiatrzy zapoznali się z dokumentacją choroby i byli zgodni: Henryk Onak cierpi na schizofrenię paranoidalną! Mało tego, jego stan ciągle się pogarsza. Uznali także, że skoro pacjent jest przekonany o swoim zdrowiu psychicznym i odmawia leków – to trzeba go skierować na przymusowe leczenie!

Sądu nie interesowało już wtedy, że krewni pana Henryka mają o nim dobre zdanie, ani że w ich domu nigdy nie było żadnej interwencji policji z powodu agresywnego zachowania Onaka.

Sam pan Henryk ratował się, jak mógł. Zameldował się tymczasowo u siostry na Wybrzeżu. I tam właśnie poznał psychiatrę, który postanowił mu pomóc. Dzisiaj ów psychiatra woli nie ujawniać swojego nazwiska, bo po wypowiedziach dla prasy miał kłopoty w środowisku.

Przyznaje jednak, że kiedy zapoznał się z dokumentacją, od razu czuł, że coś tu jest nie w porządku. Zawsze mu się wydawało, że pacjent ze schizofrenią paranoidalną powinien mieć omamy, tymczasem nie było na ten temat ani słowa w opisie stanu psychicznego pacjenta.

- Starałem się jednak być bardzo ostrożny w swojej diagnozie i skierowałem pana Onaka na 2-miesięczną obserwację do szpitala w Szczecinie i na 3 miesiące do kliniki psychiatrii w Bydgoszczy.

W grudniu 2005 r. zapadła decyzja o hospitalizacji Henryka Onaka. Tyle tylko, że lekarze i ze Szczecina, i z Bydgoszczy uznali, że pacjent jest rzeczywiście chory, ale cierpi na... nadciśnienie tętnicze i reumatyzm. Cech choroby psychicznej nie stwierdzono. Nie zaobserwowano również żadnych omamów i urojeń!

Ale dopiero półtora roku później Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu oddalił wniosek o umieszczeniu go w szpitalu psychiatrycznym. Nie było już też mowy o ubezwłasnowolnieniu. Doszło natomiast do rozwodu z małżonką.

Robot w farmakologicznym kaftanie

Ta historia zbulwersowała Polskę, ale przede wszystkim psychiatrę, który pomógł Onakowi.

- Temu człowiekowi, na podstawie fałszywych oświadczeń i zeznań żony, podawano podstępnie leki, które rzekomo miały pomagać na gardło. A nie był to jakiś tam ziołowy środek antydepresyjny czy uspokajający, tylko silny lek o wydłużonym działaniu, powodujący m.in. trudności z chodzeniem i spowolnienie wszelkich ruchów.

Zdaniem psychiatry, po takiej "terapii" pacjent staje się robotem w farmakologicznym kaftanie bezpieczeństwa. Henryk Onak przeżył tak kilkanaście lat.

Trzeba też wiedzieć, że pan Henryk odziedziczył po rodzicach dobrze prosperujące gospodarstwo, w którym świetnie sobie radził. W trakcie leczenia psychotropowego został nakłoniony do przepisania majątku synowi. Obecnie, po wyjaśnieniu w sądzie swoich spraw zdrowotnych, walczy dalej. Przede wszystkim domaga się odszkodowania za swoje 15 lat wyjęte z życiorysu. Pozwał Skarb Państwa oraz wojewódzki Ośrodek Lecznictwa Psychiatrycznego w Toruniu. Od dłuższego czasu mieszka u siostrzeńca, choć jego ojcowizna znajduje się parę kilometrów dalej.

- Pan Henryk Onak stara się obecnie o unieważnienie darowizny. W tej sprawie zapadł już prawomocny wyrok sądu drugiej instancji, orzekający, że darowizna była ważna. Nasza fundacja włączyła się do sprawy i przez jednego z współpracujących z nami radców prawnych została złożona skarga kasacyjna do Sądu Najwyższego – mówi Maciej Lisowski, dyrektor "Lex Nostrum".

Kiedy o Henryku Onaku rozpisywały się gazety, ten kiwał głową i powtarzał, że nie chce być "sławnym", wolałby uprawiać swoją ziemię i nie czuć się jak spłoszony gołąb.

- Bo jak to wygląda w praworządnym państwie, że żona z lekarzami mogą zrobić z normalnego człowieka wariata? – pyta retorycznie. I zbiera siły do dalszej walki, bo ostatnio ma problemy też z sercem i tarczycą.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot