Każdego dnia dwoje nastolatków próbuje odebrać sobie życie. Specjaliści szacują, że na jedno samobójstwo dokonane przypada ok. 100 prób samobójczych. O niektórych nie wiedzą nawet rodzice. Pacjenci potrafią się przyznać do nich lekarzom nawet po roku. Według danych Eurostatu pod względem liczby samobójstw na 100 tys. mieszkańców w grupie wiekowej 15–19 lat Polska zajmowała w 2015 roku czwartą pozycję wśród krajów Europy (po Litwie, Islandii i Estonii).
„Tylko” dwa lata oczekiwania
na miejsce w szpitalu
Łóżek na oddziałach psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży jest bardzo mało, w kolejce do przyjęcia na oddział całodobowy między marcem a kwietniem br. czekały 634 osoby – m.in. takie informacje znalazły się w raporcie Sieci Obywatelskiej – Watchdog Polska. Sieć, wykorzystując prawo do informacji publicznej, wystąpiła o dane do Ministerstwa Zdrowia, oddziałów NFZ oraz szpitali mających oddziały psychiatryczne dla dzieci i młodzieży. Na tej podstawie powstał raport o psychiatrii dzieci i młodzieży w Polsce. Oceniono w nim m.in., że łóżek na oddziałach psychiatrycznych dla dzieci i młodzieży jest bardzo mało. Podano, że Podlasie nie ma ich w ogóle od siedmiu lat, gdy zamknięto oddział psychiatryczny dla dzieci w szpitalu w Choroszczy. Według autorów opracowania, przeliczając liczbę dzieci w danym województwie na liczbę łóżek na oddziałach, najlepiej wypada lubuskie, które dzięki dużemu oddziałowi szpitala w Zaborze dysponuje aż 90 miejscami dla dzieci i młodzieży na 194 tys. najmłodszych w tym regionie. Najgorzej wypada Wielkopolska – na 705 tys. dzieci ma 50 łóżek, podobnie w Małopolsce – 50 łóżek przypada na prawie 680 tys. dzieci, a na Podkarpaciu 24 łóżka na ponad 300 tys. dzieci. W raporcie podano, że w większości województw, w porównaniu z zeszłym rokiem, liczba łóżek pozostała taka sama, w małopolskim i pomorskim – nieznacznie wzrosła, a w wielkopolskim i śląskim zmalała. Łatwiej w trybie pilnym dostać się do poradni zdrowia psychicznego niż na oddział psychiatryczny dla dzieci i młodzieży. Nawet jeśli jedna przychodnia w mieście nie przyjmie dziecka w trybie pilnym, zrobi to druga. Natomiast rzadko kiedy w jednym mieście jest więcej niż jeden szpital z oddziałem psychiatrii dla dzieci i młodzieży – częściej jest jeden taki oddział na całe województwo. Jeśli on nie przyjmuje w trybie pilnym, trzeba szukać pomocy nawet kilkaset kilometrów od domu. Z informacji przekazanych przez szpitale wynika, że w trybie zagrożenia życia w 2018 roku od razu można było być przyjętym do 20 szpitali na 30. Początek 2019 roku nie był dużo lepszy – powyższa sytuacja była możliwa w 21 szpitalach na 30. W pozostałych przypadkach w trybie pilnym lub zagrożenia życia trzeba czekać... Ile? Rekordowy czas to 720 dni.
Psychiatria dziecięca właśnie
runęła w przepaść
Według szacunków w Polsce jest nieco ponad cztery tysiące lekarzy psychiatrów, co daje 90 lekarzy tej specjalności na milion osób, a to oznacza, że Polska zajmuje pod tym względem przedostatnie miejsce w Europie (przed Bułgarią, gdzie jest 76 psychiatrów). Tymczasem w Holandii jest 230 lekarzy psychiatrów na milion mieszkańców, a w Niemczech 223. W Polsce brakuje chętnych lekarzy do podjęcia specjalizacji z zakresu psychiatrii dzieci i młodzieży. Z danych MZ wynika, że w listopadzie ubiegłego roku w Polsce pracowało 416 psychiatrów dzieci i młodzieży oraz 4159 psychiatrów w ogóle. Oznacza to, że liczba lekarzy tej specjalności stale rośnie – 10 lat wcześniej, pod koniec 2008 r. było odpowiednio 261 psychiatrów dziecięcych i 3310 psychiatrów. Pomimo że psychiatria dziecięca została uznana za priorytetową specjalizację, na podjęcie się tak trudnej drogi zawodowej decyduje się niewielu. Wciąż jest więcej miejsc niż chętnych.
Brakuje lekarzy specjalistów, terapeutów, psychologów, pedagogów wspierających specjalistów, brakuje łóżek w opiece całodobowej, realnej wyceny świadczeń zdrowotnych z psychiatrii dzieci i młodzieży. Oddziały psychiatrii, które przyjmują dzieci są rozlokowane nierównomiernie (białe plamy w Polsce Wschodniej). Jak pisał w połowie grudnia 2018 r. Paweł Walewski z „Polityki”, w przeddzień publikacji tekstu w warszawskim Oddziale Klinicznym Psychiatrii Wieku Rozwojowego przy ul. Żwirki i Wigury na 20 łóżek było przyjmowanych 38 chorych. Blisko 40 nastolatków z różnymi, nierzadko poważnymi zaburzeniami, na cztery dyżurujące pielęgniarki. Młodzi pacjenci śpią na kocach i materacach w świetlicy i jadalni. To samo w Instytucie Psychiatrii i Neurologii – 28 łóżek i 45 pacjentów. Stan osobowy zmienia się codziennie, ponieważ lekarze na ostrych dyżurach muszą żonglować nowymi przyjęciami i wypisami tak, by nie pozostawić nikogo bez pilnej opieki. Ministerstwo Zdrowia ma wprawdzie plan reformy całej psychiatrii, jej dofinansowania przez zwiększenie wyceny udzielanych świadczeń i przeniesienia świadczeń do modelu środowiskowego, ale mimo toczących się prac nie wdrożono na razie żadnych rozwiązań systemowych, które pozwoliłyby spodziewać się poprawy sytuacji. Nie nastąpiło zwiększenie finansowania.
To już jest wręcz epidemia
W obecnej sytuacji wiele dzieci nie ma realnej możliwości skorzystania z leczenia psychiatrycznego. Brak miejsc w szpitalach jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Mamy w Polsce 400 tys. dzieci potrzebujących pomocy i tylko 416 psychiatrów dziecięcych. Część osób być może nie potrzebowałaby szpitala, gdyby była dostępna psychiatryczna pomoc środowiskowa na wcześniejszym etapie choroby. System opieki ambulatoryjnej nie jest w stanie zapewnić opieki wszystkim potrzebującym. A to tylko niewielka część problemu, bo brakuje wsparcia rodzin. Doktor Lidia Popek – mazowiecki konsultant wojewódzki ds. psychiatrii dzieci i młodzieży – mówiła, że w opiekę i wsparcie dzieci i młodzieży zaangażowanych jest szereg osób: system edukacji, związani z nim nauczyciele i psychologowie, a także sieć poradni psychologiczno-pedagogicznych, system wsparcia rodziny, ośrodki pomocy społecznej, pracownicy socjalni, sądy rodzinne i służba kuratorska. Problem w tym, że choć zadania poszczególnych instytucji w ramach resortów są określone, to w rzeczywistości brak jest właściwej koordynacji i współdziałania umożliwiającego udzielenie adekwatnej pomocy potrzebującym dzieciom. Nie ma żadnych oddziaływań profilaktycznych dla dzieci i ich rodzin, a przecież wielu przypadkom, które trafiają na oddziały szpitalne można byłoby zapobiec, gdyby na wcześniejszym etapie funkcjonowała profilaktyka. Zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży to nie tylko szpitale, poradnie zdrowia psychicznego i leczenie psychiatryczne. Co na to Ministerstwo Zdrowia? Choć leczenie dziecka w szpitalu jest najdroższą formą terapii – kosztuje ponad 2,5 razy więcej niż leczenie w oddziale dziennym i ponad 20 razy więcej niż leczenie w poradni zdrowia psychicznego – dotychczas to właśnie na opiekę szpitalną trafiało najwięcej środków. W ubiegłym roku było to 112,4 mln zł, podczas gdy na świadczenia ambulatoryjne – 73 mln zł, a na dzienną formę udzielania pomocy – niecałe 32 mln zł. Dlatego priorytetem powinna być zmiana kursu polegająca na utworzeniu centrów opieki jednego dnia i opieki domowej, tak aby pierwszy kontakt dziecka z problemami psychicznymi, z lekarzem psychiatrą, nie miał miejsca dopiero w izbie przyjęć lub na oddziale szpitala. Model ma być uruchomiony (cokolwiek by to miało oznaczać) we wrześniu 2019 r. Przy MZ powstał specjalny zespół, który ma stworzyć projekt nowego systemu ochrony zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Ministerstwo planuje wprowadzenie trzystopniowego systemu opieki o trzech poziomach referencyjności. Pierwszy poziom miałyby tworzyć środowiskowe poradnie psychologiczne dla dzieci i młodzieży (współpracujące z poradniami psychologiczno-pedagogicznymi), drugi – środowiskowe centra zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży, a trzeci – szpitale. Resort chce także zwiększyć dostępność do lekarzy i innych specjalistów w dziedzinie opieki psychiatrycznej i psychologicznej dzieci i młodzieży. Wydaje się, że zamysł ministerstwa jest słuszny, aczkolwiek z pewnością niewystarczający.
Miało być więcej, czyli…
mniej o połowę
Każdy oddział psychiatrii dziecięcej przynosi straty rzędu 200 tys. zł miesięcznie. Eksperci mówią o potrzebie podniesienia wysokości stawek o – bagatela – 300 proc., by oddziały szpitalne przyjmujące chore dzieci zaczęły ograniczać deficyt. Tymczasem Narodowy Fundusz Zdrowia obniża wartości kontraktów z placówkami opieki psychiatrycznej dzieci i młodzieży. Są one o 50–65 proc. niższe od kontraktów z ubiegłego roku – alarmuje rzecznik praw obywatelskich (RPO). Jego zdaniem może to naruszać gwarantowane przez Konstytucję RP prawo do ochrony zdrowia i powszechnej dostępności świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. W pomorskim oddziale NFZ RPO podejmował interwencję w sprawie radykalnego obniżenia wartości umowy w porównaniu do poprzednio obowiązującej, w najstarszej w Gdańsku Poradni Psychiatryczno-Psychologicznej „Gospody-Med”. W tym przypadku zakończyła się ona sukcesem – nakłady na leczenie zostały zwiększone. Ale to niejedyny ośrodek zmagający się z tym problemem. W województwie śląskim obniżenie finansowania mogące skutkować likwidacją kilku placówek. Wspólnym mianownikiem jest spadek wartości kontraktów na realizację świadczeń w 2019 r. o 50–65 proc. w stosunku do ubiegłego roku, co utrudnia bądź wręcz uniemożliwia objęcie opieką psychiatryczną potrzebujących pacjentów. To powoduje, że wciąż najbardziej dostępną formą pomocy jest szpitalna izba przyjęć. W Centrum Pediatrii im. Jana Pawła II w Sosnowcu poradnia działa, ale na wizytę czeka się około roku. Dlatego izba przyjęć stała się poradnią. Ale potem pacjent wraca do domu i musi dalej czekać albo trafia na oddział całodobowy. W 2018 r. NFZ przeznaczył na działalność poradni 489 tys. zł, w tym roku – 259 tys. zł. Na oddział dzienny psychiatryczny dla dzieci i młodzieży rok temu przyznano 372 tys. zł, w tym 225 tys. zł, czyli 40 proc. mniej. Z rachunku ekonomicznego wynika, że wcześniej można było rehabilitować 13 młodych ludzi, dziś już tylko sześcioro. w Łodzi na początku drugiego tygodnia maja oddział miał trzy przyjęcia dzieci po próbach samobójczych. Na oddziale jest 29 dzieci na 22 miejsca. Przyjęcia planowe są wstrzymane.
„(Nie)widzialna nastoletnia depresja”
W lutym ruszyła 13. edycja kampanii społecznej „(Nie)widzialna nastoletnia depresja”. W krótkim filmie stworzonym na potrzeby przedsięwzięcia przedstawiono historie kilku nastolatków, którzy zmagają się z depresją. Chłopaka, którego rodzice cały czas się kłócą; dziewczyny niezrozumianej przez matkę i studentki, która nie ma na nic siły i oszukuje najbliższe otoczenie, udając wieczną imprezowiczkę. Łączą ich dwie rzeczy – depresja oraz to, że nikt nie bierze ich złego samopoczucia na poważnie. W zamian za szczerość otrzymują odpowiedzi: „Ogarnij się”, „nie przesadzaj”, „nie możesz mieć depresji, przecież chodzisz na imprezy”. Niestety, takie zachowanie często popycha nastolatków w stronę samobójstwa. W ramach kampanii wystartował też pilotażowy program lekcji o depresji w szkołach. Od kwietnia do końca czerwca zostanie przeprowadzonych 10 spotkań z młodzieżą w szkołach ponadpodstawowych. Dodatkowo zostanie zorganizowane pierwsze szkolenie dla nauczycieli przygotowujące ich do rozmów z dziećmi o depresji. Celem programu jest wsparcie metodyczne kadry pedagogicznej (nauczycieli, dyrektorów szkół, pedagogów, psychologów szkolnych) w realizacji zajęć profilaktycznych poświęconych temu tematowi. W ramach przedsięwzięcia organizatorzy chcą przekazać najważniejsze zagadnienia dotyczące przyczyn choroby, jej objawów i przebiegu, wspierania chorego i możliwych form pomocy. Na stronie kampanii dostępne są do pobrania: filmy edukacyjne przedstawiające historie nastolatek, które chorowały na depresję oraz komentarze ekspertów, poradnik dla nastolatków, poradnik dla rodziców, poradnik metodyczny ze scenariuszem lekcji dla nauczycieli. Znajdują się w nich praktyczne wskazówki, jak rozpoznać depresję u młodego człowieka, jak mądrze wspierać w chorobie czy jak rozmawiać o chorobie z młodymi ludźmi. Na stronie kampanii znajduje się również aktualna mapa punktów pomocy psychiatrycznej i psychologicznej dla dzieci i młodzieży oraz ważne telefony zaufania przeznaczone dla nastolatków i ich bliskich. Wszystko wspaniale, ale… ilu z nas o tym wiedziało? Podobnie o Antydepresyjnym Telefonie Forum Przeciw Depresji, który jest do dyspozycji w środy i czwartki od 17.00 do 19.00, a w ramach rozpoczętej Kampanii Społecznej, działał cały tydzień od 23 lutego do 1 marca 2019 r. od 17.00 do 19.00. Psychiatrię dziecięcą zdecydowała się wesprzeć Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Na sprzęt i szkolenia przeznaczy prawie dziewięć milionów złotych. – Mamy cały plan zakupów, poczynając od mebli szpitalnych, które po prostu mogą zmienić cały obraz tego miejsca, kończąc na czymś ważnym, co się nazywa testami. Są testy, szkolenia, niezwykle pomagające w pracy na tych oddziałach – zapowiedział Jerzy Owsiak.
Pacjenci lepsi i gorsi
Finał tej historii nie rysuje się w jasnych barwach. Akcje i wsparcie organizacji pozarządowych, choć bardzo pomocne, nie rozwiążą problemu. Tymczasem Andrzej Troszyński (rzecznik NFZ), powiedział, że w nagłych i pilnych przypadkach dzieciom pomoc może być zaoferowana w oddziałach ogólnopsychiatrycznych, z których potem dziecko jest przekazywane do właściwych oddziałów z profilem psychiatrii dzieci i młodzieży. Zapewniono finansowanie świadczenia psychiatrycznego dla dzieci i młodzieży udzielonego na oddziale ogólnym z uwzględnieniem dodatkowego współczynnika 1,06. Nie zmienia to faktu, że dzieci będą leczyć lekarze, którzy na co dzień zajmują się psychiatrią dorosłych. Pozostaje wciąż pytanie, gdzie lekarze mają przekazać tych pacjentów później, skoro nie będzie oddziałów dla dzieci i młodzieży. W świadomości urzędników psychiatria jest dziedziną, w której najpewniej leczy się słowem, więc nie trzeba na to dużych pieniędzy. Tak pejoratywne pojmowanie psychiatrii, rodem z początków poprzedniego stulecia, daje społeczne przyzwolenie na pozbawianie ludzi chorych psychicznie godności, więc mogą mieć na 40-łóżkowym oddziale jedną toaletę, a dzieci kłaść w świetlicy na materacach. O naszym człowieczeństwie świadczy to, jak traktujemy chorych i słabszych. Jak więc świadczy o decydentach takie traktowanie najsłabszych chorych?