Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2018
z 15 lutego 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Światełko w tunelu?

Małgorzata Solecka

Po pierwszych negocjacjach minister zdrowia Łukasz Szumowski i rezydenci zgodnie twierdzili, że widzą światełko w tunelu. Po drugim podejściu sprawy miały iść w dobrym kierunku. Niewykluczone, że za trzecim razem ministrowi uda się porozumieć z młodymi lekarzami. Co to porozumienie zmieni?

Jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że prawidłowa odpowiedź na to pytanie brzmi: – Nic. A w każdym razie niewiele.

I wcale nie dlatego, że sytuacja w zdrowiu będzie stabilna. Wręcz przeciwnie, kolejne miesiące zapowiadają się niezwykle dynamicznie. Bo lawina toczy się już sama. Protest rezydentów, nawet jeśli wygaśnie czy osłabnie, z punktu widzenia logiki zmiany nie ma większego znaczenia. Choć zmiany te, które już zachodzą i te, które nas czekają, niewątpliwie od niego się zaczęły.

Chwała rezydentom – tym, którzy w październiku podjęli głodówkę i tym, którzy od grudnia (a nawet wcześniej) wypowiadali klauzule opt-out. Pierwsza formuła protestu z natury rzeczy miała niezwykle ograniczony zasięg, choć była bardzo dramatyczna. Drugą, choć uczestników było blisko 5 tysięcy (większość stanowili rezydenci), również trudno uznać za masową. Jednak skala protestu – tak jak przewidywaliśmy – okazała się na tyle dokuczliwa, że sprowokowała Konstantego Radziwiłła do wybrania wariantu czołowego zderzenia nie tylko z rezydentami, ale z całym środowiskiem lekarskim. Próbował w ekspresowym tempie przeforsować rozporządzenia umożliwiające dyrektorom szpitali obsadzanie kilku dyżurów jednym lekarzem. Jedna z ważniejszych deklaracji ministra Łukasza Szumowskiego, jaka padła podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia, dotyczyła właśnie projektów owych grudniowo-styczniowych rozporządzeń. – Nie podpisałem ich, bo muszę zapoznać się ze zgłoszonymi uwagami. I w tym kształcie, w jakim zostały przedstawione do konsultacji, raczej ich nie podpiszę – stwierdził minister zdrowia.

Ministerstwo Zdrowia przez cały grudzień deprecjonowało zasięg akcji wypowiadania klauzul opt-out, a tuż przed swoją dymisją Radziwiłł z nieskrywaną satysfakcją informował posłów, że w kilku szpitalach dyrektorom udało się skłonić lekarzy do ponownego podpisania klauzul, zaś w innych dyrektorzy „w inny sposób” poradzili sobie z ustaleniem grafików. Łukasz Szumowski, rozmawiając z posłami, również podkreślał stosunkowo niewielkie rozmiary protestu (ministerstwo ocenia liczbę wypowiedzianych klauzul na blisko 20 proc. niższą niż lekarze), ale jednocześnie otwarcie przyznał, ze skutki akcji są realnie odczuwalne w sześciu województwach (dolnośląskim, kujawsko-pomorskim, łódzkim, małopolskim, mazowieckim i opolskim), w pojedynczych szpitalach. O samych rezydentach (od których części jest starszy zaledwie o kilka lat) wypowiadał się zaś z dużym szacunkiem. – To nie są młodzi lekarze, którzy próbują postulować pewne rzeczy, to są bardzo poważni partnerzy w negocjacjach – mówił, deklarując że ze strony rządu i ministerstwa „jest dobra wola i otwartość”. – Jestem przekonany i teraz już wiem, po pierwszym spotkaniu, że ze strony rezydentów również jest ta dobra wola i otwartość na rozmowy. Ale są to rozmowy, które są bardzo poważne i oczywiście trudne – mówił. – Liczę, że ten dialog, który prowadzimy z rezydentami, doprowadzi w końcu do porozumienia i będziemy mogli zaapelować o to, by system tak działał, aby pacjent czuł się w nim bezpiecznie i wiedział, że jest bezpieczny i w komfortowej sytuacji, bo w końcu ten system działa dla pacjenta, a nie pacjent dla systemu – powiedział minister.


6,8 proc. na zdrowie.
Ktoś o tym pamięta?


Październikowy protest rezydentów przebiegał pod hasłem: „6,8 proc. na zdrowie!”. W trzy lata, czyli do 2021 roku. Takie tempo nakładów przewiduje obywatelski projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, którego pierwsze czytanie zaplanowano na pierwsze lutowe posiedzenie sejmu (6–8 lutego). Sprawozdawcą projektu, pod którym zebrano w ciągu kilku tygodni 150 tysięcy podpisów, będzie przedstawiciel Porozumienia Zawodów Medycznych. Minister Łukasz Szumowski, podczas spotkania z delegacją PZM, dał do zrozumienia, że obywatelski projekt mógłby się doczekać, w jakimś zakresie, realizacji. Że, upraszczając przekaz (który bezpośrednio po spotkaniu był dość tajemniczy), wnioskodawcy, co do meritum, mają rację.

Jednak projekt ma zerowe szanse na uchwalenie, natomiast ogromne – na skierowanie do komisji sejmowych (prawdopodobnie do Komisji Zdrowia i Komisji Finansów Publicznych). I zamrożenie. Tak samo jak zamrożony został obywatelski projekt dotyczący wynagrodzeń pracowników medycznych, a wcześniej – obywatelski projekt zmian w ustawie refundacyjnej.
Jest to tym bardziej prawdopodobne, że równolegle – między ministrem zdrowia (wszystko wskazuje, że Łukasz Szumowski ma w tej sprawie pełnomocnictwo premiera) a rezydentami toczą się rozmowy, których osią jest rządowa ustawa 6 proc. PKB do 2025 roku.

Jak do tego doszło? Przed ostatnimi negocjacjami z Konstantym Radziwiłłem młodzi lekarze ogłosili, że w geście dobrej woli są skłonni przystać na wzrost finansowania zdrowia do 6 proc. PKB, jeśli rząd pisemnie zobowiąże się, że ten poziom zostanie osiągnięty nie w 2025 roku, a maksymalnie dwa lata wcześniej (2023 rok). Radziwiłł, nie mając żadnych pełnomocnictw od premiera Mateusza Morawieckiego, odmówił i wkrótce stracił stanowisko.

Do rozmów z nowym ministrem zdrowia rezydenci przystąpili więc bez mocnych kart. Nie zdecydowali się na powrót do pierwotnego postulatu, więc pole do negocjacji – jeśli chodzi o podstawowy postulat – okazało się bardzo, bardzo ograniczone. I podczas pierwszego spotkania miała paść, ze strony rządu, propozycja skrócenia ścieżki dochodzenia do 6 proc. PKB… o rok. W dodatku, jak wynikało z nieoficjalnych informacji, poziom finansowania w latach 2018–2019 miałby pozostać bez zmian w stosunku do przyjętej ustawy, co w praktyce oznaczałoby, że odczuwalne zwiększenie strumienia pieniędzy nastąpi dopiero w roku 2020. I że w latach 2020–2024 skumuluje się wzrost o pełny 1 punkt proc. PKB (ustawa zakłada, że w roku 2020 poziom nakładów na ochronę zdrowia wyniesie 5,02 proc. PKB).

Zarówno minister, jak i przedstawiciele rezydentów, nie chcieli komentować ani po pierwszej, ani po drugiej turze negocjacji doniesień o rządowych propozycjach. Na medialne przecieki młodzi lekarze zareagowali stwierdzeniem, że ich postulatem jest… 6,8 proc. PKB do 2021 roku. Jednak z nieoficjalnych informacji wynika, że negocjacje skupiają się – w kwestii nakładów – wyłącznie na próbach przekonania rządu, że wzrost finansowania powinien być bardziej odczuwalny już w tej chwili. Chodzi więc o istotne zwiększenie nakładów w latach 2018–2019.

Rezydenci podkreślają też, że z ministerstwem prowadzą negocjacje „pakietowe”. W tym pakiecie mają być również zmiany dotyczące wynagrodzeń rezydentów. Dość enigmatycznie Ministerstwo Zdrowia sygnalizowało po spotkaniach z młodymi lekarzami, że zostanie podjęta decyzja o „wyrównaniu” zarobków rezydentów. Chodzi prawdopodobnie o likwidację „kominów” dla lekarzy, którzy dopiero rozpoczęli rezydenturę w niektórych specjalizacjach. Niewykluczone, że pieniądze, które miały sfinansować specjalne dodatki, zostaną podzielone raz jeszcze i trafią do znacząco większej liczby rezydentów. Dzięki temu podwyżki – choć nie w takiej wysokości – otrzymaliby również ci, którzy wkrótce zakończą etap rezydentury.

Scenariusz, że rezydenci i minister wynegocjują porozumienie jest więcej niż prawdopodobny. Młodzi lekarze są zmęczeni, a ich liderzy mówią o gotowości powrotu do modelu pracy ponad siły i wzięcia na swoje barki ułomności systemu – dla dobra pacjenta. Tego samego, któremu ma służyć akcja #1lekarz1etat. Prędzej czy później rezydenci usłyszą, że odstępując od swoich postulatów i wracając do klauzul opt-out, de facto podpisali się pod maksymą „lepszy lekarz zmęczony niż żaden”. Będzie to gorzka konfrontacja marzeń o lepszym systemie z realiami.


Wojewodowie dadzą radę?

Jednak powrót rezydentów do pracy ponad kodeksowy wymiar może złagodzić, ale na pewno nie rozwiąże problemów, które ujawniły się w styczniu w szpitalach. Przede wszystkim powiatowych, które niemal z dnia na dzień stanęły przed koniecznością zamykania oddziałów (interna, pediatria, izba przyjęć) i poradni NPL. Pod koniec stycznia Związek Powiatów Polskich zażądał nawet pilnego spotkania z ministrem zdrowia. Samorządowcy zwracają uwagę, że problemy kadrowe wynikają nie tylko z działań rezydentów, ale również (a na dłuższą metę przede wszystkim) z wprowadzanych przez resort zdrowia zmian systemowych. Akcja rezydentów tylko odsłoniła kryzys kadrowy, który nasilał się już od lat.

„Przy obecnym stopniu finansowania POZ-y stanowią konkurencję dla szpitali w zakresie zapewnienia lekarzom lepszych warunków płacowych, przy znacząco niższym zakresie odpowiedzialności za pacjenta. W sytuacji, w której w szpitalach warunki pracy siłą rzeczy są mniej komfortowe, to POZ-y często stanowią rzeczywistą konkurencję na rynku pracy. Dotyczy to w szczególności lekarzy pediatrów oraz specjalistów w dziedzinie chorób wewnętrznych” – głosi oświadczenie ZPP.

Poradnie POZ to tylko jeden z kierunków wewnętrznych migracji lekarzy. Jeszcze poważniejszym problemem wydaje się trwałe porzucanie zatrudnienia w publicznym systemie na rzecz pracy w sektorze prywatnym. Dotyczy to przede wszystkim specjalistów pracujących w AOS (a de facto łączących pracę w szpitalu z pracą w poradniach AOS mających kontrakt z NFZ). Pogarszające się warunki pracy w szpitalu (na przykład próby wymuszania na lekarzach pracy zmianowej) mogą przyspieszyć ten obserwowany od kilku lat trend.

Trudna sytuacja wielu szpitali powiatowych (również miejskich, na początku lutego Szpital Bielański im. ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie w weekend zawiesił przyjmowanie ciężarnych poza przypadkami bezpośredniego zagrożenia życia z powodu problemów z obsadą izby przyjęć) wynika z wielu przyczyn.

Mniejsza niż w szpitalach specjalistycznych i klinicznych liczba zatrudnionych lekarzy sprawia, że każda nieobecność, bez względu na jej powód, stwarza problemy z domknięciem grafiku. Nic dziwnego, że od początku roku trwa „wielkie kuszenie” lekarzy przez samorządy, które – oprócz wynagrodzenia gwarantowanego przez szpital – oferują mieszkania i dodatki w formie stypendiów. Stawką jest bowiem być albo nie być szpitala. Wprawdzie danych dotyczących wykonania ryczałtów w ostatnim kwartale 2017 roku (i pierwszym kwartale funkcjonowania sieci szpitali) jeszcze nie ma, ale w grudniu z wielu powiatów docierały informacje, że wskaźniki są dramatycznie niskie: nawet 60–70 proc. Jeśli te informacje by się potwierdziły, budżety szpitali mających problem z wykonaniem ryczałtu drastycznie by się zmniejszyły. A w efekcie musiałoby pojawić się pytanie o sens utrzymywania placówki.

Z punktu widzenia systemu nie byłaby to wiadomość zła: jednym z najpoważniejszych problemów polskiego systemu ochrony zdrowia jest zbyt duża liczba łóżek „ostrych”, a doświadczenia krajów Europy Zachodniej (w ostatnich latach Holandia, Dania) podpowiadają, że ograniczanie liczby łóżek, oddziałów i w końcu szpitali jest nieodzowne do finansowego zrównoważenia systemu. Jednak operacji ograniczania pracy szpitali (czy też zmiany ich charakteru, na przykład na placówki o charakterze leczniczo-opiekuńczym) nie da się przeprowadzić bez politycznej zgody. I poniesienia kosztów (również politycznych) takiej decyzji.

Samorządy, zwłaszcza powiatowe, obawiają się – choć jeszcze głośno tych obaw nie artykułują – że rząd zamierza przerzucić tę odpowiedzialność właśnie na nie. Do sieci szpitali wpuszczono bowiem niemal wszystkie placówki publiczne, jednak reguły, według których działa sieć, powoli zaczną eliminować część szpitali. Ile i które? Eksperci szacują, że bez strat dla dostępności pacjentów do leczenia z dnia na dzień mogłaby zniknąć nawet jedna trzecia szpitalnych łóżek. Większym problemem jest odpowiedź na pytanie „które?”. Fakt, że szpitale podlegają różnym organom założycielskim i więcej wśród nich konkurencji niż postulowanej koordynacji, nie będzie sprzyjał podejmowaniu racjonalnych decyzji. Niewykluczone, że w efekcie wróci pomysł przekazania wszystkich szpitali samorządowych marszałkom.

Albo – co w obecnej konfiguracji politycznej bardziej prawdopodobne – odebrania szpitali samorządom i podporządkowania ich wojewodom.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Kamica żółciowa – przyczyny, objawy i leczenie

Kamica żółciowa to schorzenie, które dotyka około 20% populacji. Jest to najczęstsza przyczyna hospitalizacji związanych z układem pokarmowym. Charakteryzuje się występowaniem złogów w pęcherzyku żółciowym lub drogach żółciowych. Niektórzy pacjenci nie doświadczają żadnych objawów, inni cierpią z powodu ataku kolki żółciowej i innych powikłań.

Zdrowie dzieci i młodzieży – czy potrzebna jest nowa strategia?

To jedno z pytań, na które starali się znaleźć odpowiedź eksperci biorący udział w II Kongresie Zdrowia Dzieci i Młodzieży, jaki odbył się 29 sierpnia w Warszawie. Odpowiedź jest, w sumie, prosta: potrzebujemy strategii z realnymi narzędziami jej wdrażania.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Dobra polisa na życie — na co zwrócić uwagę?

Ubezpieczenie na życie to zabezpieczenie finansowe w trudnych chwilach. Zapewnia wsparcie w przypadku nieszczęśliwego wypadku lub śmierci ubezpieczonego. Aby polisa dobrze spełniała swoją funkcję i gwarantowała pomoc, niezbędne jest gruntowne sprawdzenie jej warunków. Jeśli chcesz wiedzieć, na czym dokładnie powinieneś się skupić — przeczytaj ten tekst!




bot