Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 26–33/2015
z 9 kwietnia 2015 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Szpital na wojennej ścieżce

Małgorzata Solecka

Szpital w Zduńskiej Woli nie ma dobrej prasy. Wszystko przez błędy, do jakich dochodziło na oddziale ginekologiczno-położniczym. W prokuraturze i sądach toczą się sprawy przeciw placówce i lekarzom. Są już pierwsze akty oskarżenia. I może właśnie dlatego, nie mając wiele do stracenia, szpital postanowił powiedzieć „stop” dalszemu szarganiu swojej opinii. Czy to była słuszna decyzja? I jak skończy się ten eksperyment?


Fot. Thinkstock

Pod koniec marca w Sądzie Rejonowym w Zduńskiej Woli miała się odbyć pierwsza rozprawa, w której Szpital Powiatowy w Zduńskiej Woli oskarżył – jako oskarżyciel prywatny – jedną z pacjentek o pomówienie.

Chodzi o artykuł, jaki ukazał się w lutym na łamach „Dziennika Łódzkiego” pod tytułem: „Prokuratura sprawdza doniesienie o śmierci noworodka w szpitalu”. Autorka opisała sprawę narodzin martwego dziecka w zduńskowolskiej placówce pod koniec ubiegłego roku. „Akurat na ten dzień miałam wyznaczoną wizytę w poradni. Poszłam, zrobiono mi KTG i USG, usłyszałam, że jest bardzo słabe tętno dziecka. A chwilę później, że nie ma już szansy na uratowanie i mam urodzić martwy płód – opowiada ze łzami w oczach kobieta. – Nikt nie próbował ratować dziecka. Jestem przekonana, że gdyby od razu zareagowano, zrobiono cesarskie cięcie, to dziecko urodziłoby się żywe – uważa. Kobieta przeżyła koszmar. Zostawiono ją – jak opowiada – przez półtora dnia samą, bez opieki psychologicznej, a do tego na jej salę kładziono kobiety w ciąży” . Tyle „Dziennik Łódzki”. Sprawą porodu w Zduńskiej Woli – kolejnego już – zajęła się prokuratura. Ale szpital postanowił się bronić. Dlaczego?

Prezes spółki prowadzącej szpital, Barbara Kałużewska, twierdzi, że wersja przedstawiana w mediach przez byłą pacjentkę szpitala nie jest prawdziwa: według szpitalnej dokumentacji kobieta zgłosiła się do placówki z martwą ciążą, nie mogło być więc mowy o możliwości czy też zaniechaniu ratowania dziecka. – Nie kierujemy sprawy do sądu, dlatego że pacjentka zawiadomiła prokuraturę, ale dlatego że rozpowszechniła nieprawdziwe informacje w mediach – mówiła dziennikarzom prezes Kałużewska. Proces wytoczony pacjentce – jeśli nawet nie jest precedensem (wcześniej szpitale rzadko, ale jednak też decydowały się na taki krok) – mógłby stać się punktem zwrotnym w narracji nie tylko o szpitalu w Zduńskiej Woli, ale też generalnie – o rzeczywistości na polskich porodówkach. Mógłby, ale wiele wskazuje na to, że się nie stanie. Co więcej – może stać się blamażem dla szpitala w Zduńskiej Woli. Dlaczego?

Obrony Agnieszki F. podjął się – na prośbę Fundacji Rodzić po Ludzku – znany warszawski adwokat Wojciech Bielski. Jeszcze przed pierwszą rozprawą udało się wykazać, że szpital popełnił błąd formalny, wskazując jako współoskarżonego ojca zmarłego dziecka. Rozprawa została odroczona do 2 kwietnia, a mecenas Bielski zapowiada, że będzie wnioskował o umorzenie postępowania jako „absurdalnego” – jego zdaniem nie ma dowodu, że cytowana wypowiedź została sformułowana przez Agnieszkę F. Dowodu takiego nie dostarczy również redakcja, zasłaniając się – zapewne – tajemnicą dziennikarską.

I tu jest problem. Szpital, chcąc bronić swojej zszarganej reputacji, popełnił poważny błąd, nie tylko wizerunkowy. Pacjentka szpitala, jakkolwiek by to dziwnie brzmiało, ma prawo do formułowania nawet daleko idących opinii na temat tego, jak wyglądał poród czy opieka okołoporodowa. Nie powinna przekazywać nieprawdziwych informacji, ale granica między subiektywną oceną a nieprawdziwą informacją jest – zwłaszcza w przypadku traumatycznego porodu, zakończonej tragedią ciąży, niezwykle cienka.

Czy to znaczy, że szpital – ten i każdy inny – powinien bezczynnie godzić się na rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji? Wręcz przeciwnie: nie powinien. Jednak to nie pacjentów należy ścigać, a dziennikarzy. To na dziennikarzu spoczywa ciężar weryfikacji informacji, jakie otrzymuje od rozmówcy. To dziennikarz powinien wykonać pracę, polegającą na sprawdzeniu faktów.

To dziennikarz, przed publikacją, musi poprosić o komentarz drugą stronę (w tym przypadku szpital), a jeśli takiego komentarza z pewnych przyczyn pozyskać nie może – w inny sposób zweryfikować prawdopodobieństwo, że sprawy przebiegały tak jak relacjonuje informator. Dziennikarz nie jest od tego, by przekazywać opinii publicznej niesprawdzone, nawet najbardziej sensacyjne czy chwytające za serce, historie. Dziennikarz, redakcja, którzy o tym nie pamiętają – powinni się liczyć z konsekwencjami, w tym z procesami o naruszenie dobrego imienia.

Dziennikarz ma prawo napisać wszystko – jeśli wykona starannie swoją pracę. Jeśli podejmie trud zweryfikowania informacji, jeśli wreszcie – da równą szansę przedstawienia swoich racji, swojej wersji wydarzeń, obu stronom. Są na ten temat wyroki Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, którego sędziowie wielokrotnie zwracali uwagę, że jeśli dziennikarz dochowa staranności, nawet naruszając dobra osobiste jednostki czy instytucji, nie powinien być karany. Jeśli dochowa – to warunek konieczny.

Dziennikarze, co można stwierdzić z bólem, nie tylko nie dochowują „najwyższej staranności”, ale coraz częściej nie zachowują żadnych standardów w swojej pracy, również relacjonując sprawy z obszaru ochrony zdrowia. Wystarczy przypomnieć sprawę 1,5-rocznego Maciusia z Kutna, który zmarł po zadławieniu się fragmentem długopisu, ale o śmierć którego przedwcześnie oskarżono lekarkę ze szpitala – w tym przypadku był to prawdziwy medialny lincz.

Po opublikowaniu wyników sekcji zwłok, które praktycznie zdjęły z byłej ordynator oddziału pediatrii odpowiedzialność za śmierć dziecka, żaden z dziennikarzy, żadna z redakcji prześcigających się w oskarżeniach, nie zdecydowały się na słowo „przepraszamy”. Inny dowód – sprawa Liliany, która urodziła się pod koniec 2013 roku w szpitalu Bonifratrów w Katowicach. Od ponad roku rodzice dziewczynki, przebywającej w ciężkim stanie w śląskich szpitalach, oskarżają lekarzy i położne o poważne zaniedbania przy porodzie, których skutkiem ma być stan dziecka. Pierwszy sprawą zainteresował się w styczniu 2014 roku „Dziennik Zachodni”, temat podjęła „Gazeta Wyborcza”, liczne programy telewizyjne.

Jedną z ważniejszych informacji, jakie przewinęły się w styczniu 2014 roku przez te media była zapowiedź kontroli Ministerstwa Zdrowia w szpitalu Bonifratrów. Kontrola, a w zasadzie dwie kontrole, prowadzone przez dwa departamenty ministerstwa, zakończyły się na początku lutego. Żadna z nich nie wykazała nieprawidłowości w opiece nad matką i dzieckiem. Szpital przekazał informacje mediom, ale zainteresowanie było, delikatnie mówiąc, znikome. O pozytywnym dla szpitala efekcie pracy kontrolerów napisała „Gazeta Wyborcza”.

Oczywiście, dziennikarze nie mają obowiązku pisać o wszystkim. Pytanie, czy zachowaliby taką samą powściągliwość, gdyby kontrola ministerialna wykazała zaniedbania szpitala? Do finału tej konkretnej sprawy jest jeszcze daleko, ale bez wątpienia opinia ekspertów nie powinna być przez media ignorowana. Nawet jeśli ta opinia stoi w sprzeczności z wydanym przez samych dziennikarzy wyrokiem.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Cukrzyca: technologia pozwala pacjentom zapomnieć o barierach

Przejście od leczenia cukrzycy typu pierwszego opartego na analizie danych historycznych i wielokrotnych wstrzyknięciach insuliny do zaawansowanych algorytmów automatycznego jej podawania na podstawie ciągłego monitorowania glukozy w czasie rzeczywistym jest spełnieniem marzeń o sztucznej trzustce. Pozwala chorym uniknąć powikłań cukrzycy i żyć pełnią życia.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Soczewki dla astygmatyków – jak działają i jak je dopasować?

Astygmatyzm to jedna z najczęstszych wad wzroku, która może znacząco wpływać na jakość widzenia. Na szczęście nowoczesne rozwiązania optyczne, takie jak soczewki toryczne, pozwalają skutecznie korygować tę wadę. Jak działają soczewki dla astygmatyków i na co zwrócić uwagę podczas ich wyboru? Oto wszystko, co warto wiedzieć na ten temat.

Jakie badania profilaktyczne są zalecane po 40. roku życia?

Po 40. roku życia wzrasta ryzyka wielu chorób przewlekłych. Badania profilaktyczne pozwalają wykryć wczesne symptomy chorób, które często rozwijają się bezobjawowo. Profilaktyka zdrowotna po 40. roku życia koncentruje się przede wszystkim na wykryciu chorób sercowo-naczyniowych, nowotworów, cukrzycy oraz innych problemów zdrowotnych związanych ze starzeniem się organizmu.

Aż 9,3 tys. medyków ze Wschodu ma pracę dzięki uproszczonemu trybowi

Już ponad 3 lata działają przepisy upraszczające uzyskiwanie PWZ, a 2 lata – ułatwiające jeszcze bardziej zdobywanie pracy medykom z Ukrainy. Dzięki nim zatrudnienie miało znaleźć ponad 9,3 tys. członków personelu służby zdrowia, głównie lekarzy. Ich praca ratuje szpitale powiatowe przed zamykaniem całych oddziałów. Ale od 1 lipca mają przestać obowiązywać duże ułatwienia dla medyków z Ukrainy.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.




bot