Jak stanowi się przepisy dotyczące ochrony zdrowia? Byle jak. Dlatego również w ostatnich latach nowelizacja goni nowelizację, ustawa jeszcze nie zdąży wejść w życie, gdy podczas vacatio legis uchwalana jest poprawka, likwidująca bubel, o którym parlamentarzyści wiedzieli już w momencie głosowania „ZA”.
Najbardziej jaskrawy przykład z ostatnich tygodni to nowelizacja lutowej nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych i kilku innych ustaw. W pośpiechu posłowie przyjęli bowiem przepisy, które pozwalały na nakładanie podwójnych kar na niektórych lekarzy za błędy popełnione przy wystawianiu recept refundowanych. Vacatio legis wadliwych przepisów trwa do końca maja, pod koniec kwietnia rząd wysłał do sejmu poprawione przepisy. Błądzić jest rzeczą ludzką, ale trwanie w błędzie – jak głosi katechizm Kościoła katolickiego – to grzech śmiertelny.
W tej kadencji na palcach jednej ręki można byłoby wymienić projekty ustaw w obszarze ochrony zdrowia, które zostały przepracowane zgodnie z zasadami sztuki legislacyjnej: pierwsze czytanie, dyskusja w Komisji Zdrowia, praca nad projektem w podkomisji, sprawozdanie… I takim właśnie projektem był rządowy projekt nowelizacji ustawy o prawach pacjenta, dający rodzicom hospitalizowanych dzieci oraz osób z poważną niepełnosprawnością prawo bezpłatnego pobytu w szpitalu. Projekt sam w sobie był krótki i mało skomplikowany, bo minister zdrowia chciał usankcjonować to, za co szpitale nie mają prawa pobierać opłat (sam pobyt), a za co opłaty pobierać jednak mogą (świadczenia dodatkowe, na przykład łóżko, zmiana pościeli, posiłki). Posłowie jednak pochylili się nad propozycją ministra i postanowili ją poprawić tak, by dwie szczególne grupy pacjentów – dzieci i osoby ze znaczną niepełnosprawnością – miały prawo do dodatkowego świadczenia ze strony NFZ: opłacanej przez Fundusz dodatkowej opieki bliskiej osoby. Szpitale straciłyby prawo do pobierania jakichkolwiek opłat od opiekunów tych uprzywilejowanych pacjentów, ale w zamian otrzymałyby od NFZ dodatkowe środki. Ile i na jakich warunkach – to okaże się prawdopodobnie za kilka tygodni (nowy produkt, według zapowiedzi wiceministra Macieja Miłkowskiego, miałby pojawić się w katalogu od 1 lipca).
Zmianę – po kilku posiedzeniach komisji i podkomisji – udało się wypracować tak, by mogły pod projektem podpisać się wszystkie kluby parlamentarne. I gdy pod koniec kwietnia Komisja Zdrowia zebrała się, by przyjąć sprawozdanie i skierować projekt do drugiego czytania, sukces był naprawdę blisko.
I właśnie wtedy, jak stwierdziła prowadząca obrady wiceprzewodnicząca Komisji Zdrowia Beata Małecka--Libera, „czar prysł”. Sprawozdawca podkomisji, posłanka Anna Czech (PiS) zgłosiła poprawkę, polegającą na wpisaniu do ustawy o prawach pacjenta (!) artykułu, przewidującego możliwość aneksowania przez NFZ kontraktów na świadczenia AOS do czerwca 2021 roku (do 30 czerwca 2021 roku obowiązują umowy na lecznictwo szpitalne, podpisane przez placówki, które weszły do sieci szpitali). – Przecież ta poprawka nie ma racji bytu w tym projekcie. Równie dobrze mogłaby ją pani poseł zgłosić do jakiejś ustawy rolnej albo o działalności ekologicznej – nie kryła oburzenia wiceszefowa Komisji Zdrowia.
Posłowie proponowali, by poprawkę dopisać do rządowego projektu zmian w ustawie o świadczeniach (tego, który naprawia lutową nowelizację), zwłaszcza że mieli informację, iż projekt będzie uchwalany jeszcze na kwietniowym posiedzeniu, co się jednak nie stało. Poseł Paweł Skutecki (Kukiz’15), jeden z parlamentarzystów najbardziej zaangażowanych w prace nad projektem „opłatowym” wręcz błagał Annę Czech o rezygnację ze zgłaszania poprawki „aneksowej”. Proponował, by zgłosić ją jako odrębny poselski projekt nowelizacji ustawy. – Dostaliśmy treść tej poprawki dosłownie przed chwilą, więc nie do końca wiem, czego dotyczy merytorycznie, ale jestem gotowy się pod nim podpisać, tylko proszę wycofać tę poprawkę z projektu ustawy o prawach pacjenta! – apelował.
Posłanka Czech poprawki, najwyraźniej uzgodnionej z rządem, nie wycofała. Mimo że jednoznacznie negatywnie taki tryb stanowienia prawa ocenili sejmowi legislatorzy, którzy jasno stwierdzili, że zgłaszanie poprawek dotyczących zupełnie innej materii, niż rozpatrywana wcześniej przez posłów w komisji i podkomisji nie mieści się w zasadach dobrej legislacji. – Poprawka jak najbardziej dotyczy pacjentów, bo gdyby nie dano możliwości aneksowania umów, Fundusz musiałby rozpisać konkurs i część pacjentów musiałaby zapewne zmienić poradnie – tłumaczyła posłanka.
Na posiedzeniu, zamiast nastroju zgody i satysfakcji, wybuchła awantura. Posłowie opozycji przypominali, że jednym z głównych zarzutów, jakie PiS wysuwał pod adresem NFZ w latach 2007–2015 było ciągłe aneksowanie umów i nierozpisywanie nowych kontraktów. Wytykali, że sieć szpitali miała również zapewnić kompleksowość opieki nad pacjentem, również w części AOS, a jedyne co się „udało” to demontaż dużej części tego segmentu opieki zdrowotnej, co zmusza pacjentów do korzystania z prywatnych usług lekarskich.
Niektórzy wyrazili przypuszczenie, że PiS specjalnie „wrzuciło” kontrowersyjną poprawkę do projektu nowelizacji ustawy o prawach pacjenta, aby opozycja nie mogła go poprzeć. – O to wam chodziło, żeby powiedzieć Polakom, że opozycja jest przeciw bezpłatnemu pobytowi rodziców z dziećmi w szpitalach? – pytali.
Sejm zajmie się nowelizacją ustawy o prawach pacjenta prawdopodobnie w połowie maja. Wszystko wskazuje, że gorąca dyskusja przeniesie się również na posiedzenie plenarne. I nie będzie wcale dotyczyć meritum – ani w zakresie opłat pobieranych w szpitalach, ani w zakresie aneksów do kontraktów – ale sposobu stanowienia prawa. O którym coraz rzadziej można powiedzieć, że daje poczucie stabilności, przewidywalności, pewności. Bo zawsze można coś „wrzucić”.