Po eboli świat jest przewrażliwiony. Dlatego epidemia wirusa zika, mimo iż wywołuje znacznie mniej niebezpieczną chorobę, straszy tak samo mocno jak jej afrykańska kuzynka.
Zaczęło się w kwietniu 2015 r. w Brazylii. Wówczas zgłosili się do lekarzy pierwsi pacjenci z objawami podobnymi do grypowych: gorączka, bóle stawów i głowy, osłabienie. Do tego zapalenie spojówek i wysypka. Okazało się, że to gorączka zika, wywołana przez wirusa o tej samej nazwie.
Wirus ten – znany od prawie 70 lat w Afryce – rozprzestrzenił się błyskawicznie na pozostałe kraje Ameryki Płd. i Karaiby. Na szczęście tylko u co piątego nosiciela występują chorobowe symptomy. U pozostałych infekcja wirusem zika przechodzi bezobjawowo. Hospitalizacja dorosłych jest bardzo rzadka, a ich zgony – incydentalne. Jednak wirus jest bardzo niebezpieczny dla ciężarnych – w płodach ludzkich wywołuje mikrocefalię, tj. małogłowie. To zaś może doprowadzać do śmierci dziecka. Podejrzewa się także, iż wirus zika powoduje u dzieci zespół Guillaina i Barrégo. U 40 proc.
noworodków z wirusem, odnotowano również blizny siatkówki z plamami zmian pigmentacyjnych.
Tygrysi owad
Już w maju ub.r. Pan American Health Organization (PAHO) – regionalny oddział WHO – wydała ostrzeżenie o pierwszych przypadkach potwierdzonych zakażeń wirusem zika. Urodziły się też dzieci z wywołaną przez tę chorobę mikrocefalią.
WHO najwyraźniej wyciągnęło wnioski z epidemii eboli i krytyki, która wówczas spadła na organizację, bo tym razem błyskawicznie powołało specjalny komitet koordynujący działania międzynarodowe w sprawie wirusa. Do działań przystąpiło także amerykańskie CDC, szeroko informując o chorobie i propagując sposoby jej zapobiegania. A te są znane. Bo wirusa roznoszą popularne w równikowych strefach komary Aedes aegypti i Aedes albopictus zwane azjatyckimi lub tygrysimi. Te same owady transmitują również dengę oraz wirusa chikungunya. Okres inkubacji wirusa zika trwa od kilku dni do tygodnia.
Kula śnieżna
W styczniu br. WHO ogłosiła, iż epidemia przybrała już niebezpiecznie rozmiary – ludzie chorowali na gorączkę zika w większości krajów Ameryki Płd. i Środkowej. Statystyki faktycznie straszą. Według szacunków Ministerstwa Zdrowia Brazylii, tylko w tym kraju w 2015 r. na gorączkę zika zachorowało od 440 tys. do 1,3 mln osób. Od początku wybuchu epidemii, odnotowano tam 3,9 tys. przypadków narodzin dzieci z mikrocefalią. Niektóre z nich zmarły. Dotychczas w Brazylii było 25 razy mniej noworodków z tą chorobą – średnio 150 rocznie. Władze państw objętych epidemią zalecają kobietom, by nie zachodziły teraz w ciążę. Rozprzestrzenianiu się epidemii w obu Amerykach ma sprzyjać... El Niño. To zjawisko jest odpowiedzialne za wzrost temperatury wód Oceanu Spokojnego w jego centralnej i wschodniej części. To zaś powoduje, że na kontynencie jest więcej opadów, czyli lepsze warunki dla komarów. Dlatego, wg prognoz WHO, zika może w bieżącym roku dotrzeć do większości terenów już obu Ameryk, czyli także USA. Zwłaszcza Wschodniego Wybrzeża tego kraju, gdzie występują komary tygrysie. W tym roku wirusem zika ma się zarazić od 3 do 4 mln ludzi. W samej tylko Ameryce Południowej.
Blisko, coraz bliżej
Nieznany szerzej wirus i skala epidemii straszą już świat. Wiele państw apeluje do swoich obywateli, zwłaszcza kobiet w ciąży, by nie podróżowały do krajów, w których dynamicznie rozwija się ta gorączka. Pod koniec stycznia, w Europie, wirus trafił na pierwsze strony gazet i głównych wydań wiadomości. Bo na Starym Kontynencie odnotowano pierwsze przypadki wywołanej przez niego choroby. We Francji wykryto 5 osób, które przywiozły wirus z Ameryki Południowej. Tyle samo w Wlk. Brytanii, 6 w Portugalii, aż 10 w Holandii. Po kilka przypadków stwierdzono także w USA, Kanadzie i Australii. Zimą epidemia gorączki zika w Europie nie wybuchnie. Ale już wiosną, gdy zaczną się wylęgać komary tygrysie na południu kontynentu, takie ryzyko może zaistnieć. Dlatego rząd Francji zapowiedział zmasowaną akcję tępienia tych owadów na Riwierze Francuskiej. Ogólnoświatowe ocieplenie klimatu sprzyja wirusowi, poszerzając obszar występowania ciepłolubnych owadów. 4 lata temu tygrysie komary wykryto już w Bułgarii. Żyją także w Belgii i Holandii. Na razie nie stwierdzono ich w Polsce.
Harakiri, zamiast szczepionki
Szczepionka na zikę ma być gotowa dopiero za dwa lata. Na razie nie ma też skutecznych leków zwalczających wirusa. Chorym podaje się jedynie płyny, leki przeciwbólowe oraz przeciwgorączkowe. Nie powinno się im aplikować aspiryny i innych niesteroidowych leków przeciwzapalnych, do czasu potwierdzenia, iż nie jest to denga – choroba o podobnych symptomach. Kobietom w ciąży ordynuje się paracetamol. Jedynym efektywnym sposobem walki z gorączką zika jest zabijanie komarów i ich lęgowisk. W Brazylii do akcji ruszyło wojsko. Musi opanować sytuację, bo w sierpniu rozpoczyna się olimpiada w Rio. Epidemia może wystraszyć wielu turystów. Brytyjczycy wymyślili nowy sposób walki z chorobą. Na terenach skażonych wypuszczają genetycznie zmodyfikowane komary, których potomstwo... wymiera. Naukowcy chcą, by ich osobniki, łącząc się w pary z naturalnymi, w ten sposób popełniały zbiorowe samobójstwo.