Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 26–33/2019
z 18 kwietnia 2019 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Wyboiste ścieżki polskiej onkologii

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Mamy prawie stuletnią tradycję tworzenia planów walki z nowotworami. W ciągu ostatnich 50 lat liczba zgonów na nowotwory złośliwe w Polsce wrosła ponad dwukrotnie. Ilu potrzebujemy w Polsce planów, żeby skutecznie walczyć z rakiem?

Pacjent nie ma dużo czasu, za to politycy i decydenci mają go całe mnóstwo. Odgrzewają stare pomysły, wymyślają nowe nazwy i bez końca planują. Co z tego wynika dla pacjenta? Wielkie zamieszanie. Takie wrażenie można odnieść po przeglądzie medialnych doniesień: „Rząd przyjął program walki z rakiem na 8 lat” – to nagłówek z listopada 2015 roku. Artykuł mówi o kontynuacji Narodowego Programu Zwalczania Chorób Nowotworowych, zainicjowanego w 2006, a tak naprawdę 30 lat wcześniej, bo już w 1976 roku ustanowiono taki program, tylko że zamiast „Narodowy”, zapisano „Rządowy”.

W 2019 roku media znowu obwieszczają: „Plan Walki z Rakiem ma powstać do września 2019 r.”. Jak to? A co z poprzednim planem?

Walka z rakiem nie jest może tematem, który wzbudza szczególne emocje u zdrowych Polaków. Nie może konkurować popularnością z takimi wydarzeniami, jak ochrona dzików czy strajk nauczycieli, jednak sam temat choroby jest poważny. Polak żyje w przekonaniu, że nie jest dobrze – widzi dane o zachorowaniach i przeżywalności – są ogólnodostępne. Media donoszą o pesymistycznych raportach NIK, w mediach społecznościowych mnożą się prośby o wsparcie leczenia chorych onkologicznie. Nie każdy Polak jest ekspertem, ale liczyć umie. Dlaczego program miał trwać 8 lat, a tymczasem po czterech powstaje kolejny? Czy to oznacza, że zweryfikowano poprzednie zamierzenia, zmierzono skuteczność działań, opracowano nowe wytyczne, wdrożono lepsze procedury i dlatego powstaje nowy plan? Czy może nic nie działało dobrze i trzeba to zmienić? Według którego planu dziś będzie leczona moja teściowa, matka, żona?


Planowanie z zawiązanymi oczami

Niestety, kiedy Kowalski zgłębi temat, zrozumie, że plany nie zmieniają się – dlatego, że ktoś coś przeanalizował i chce udoskonalić. Przede wszystkim nie ma czego analizować, bo brakuje danych do porównywania. Brak danych o jakości leczenia w ośrodkach, które znalazły się w pilotażu Krajowej Sieci Onkologicznej. Podobnie przed wprowadzeniem tzw. pakietu kolejkowego ministerstwo nie zgromadziło informacji charakteryzujących sytuację wyjściową, czyli jak długo przed wejściem w życie pakietu pacjent onkologiczny czekał w kolejce na diagnostykę wstępną, pogłębioną i rozpoczęcie leczenia. Bez danych na wejściu trudno oceniać skuteczność. Badania takie się odbyły, jednak nie przeprowadziło ich ministerstwo, lecz organizacja pozarządowa Onkologia 2025. Jej eksperci przekonują: system pozbawiony danych działa z zawiązanymi oczami. Jest skazany na nieefektywność i nieskuteczność – także finansową.

Co można robić z danymi widać, kiedy przyjrzymy się efektom brytyjskiej pracy nad planami leczenia raka – National Cancer Intelligence Network (Narodowa Sieć Informacji Onkologicznej) to ogrom danych, opracowanych w przystępny sposób, za pomocą interaktywnych wykresów. Tak zebrane, zwizualizowane i przetworzone dane umożliwiają tworzenie kolejnych planów i optymalizację działań. Sama nazwa kojarzy się pozytywnie, podobnie jak National Cancer Database (Narodowa Baza Danych na temat Raka) zawierająca 34 miliony wpisów dotyczących nowotworów w USA. Działania te są kontynuowane od lat, podlegają ocenie i nikt nie zmienia bez potrzeby obranego kursu.


Stuletnia tradycja

Pierwszy Narodowy Program Walki z Rakiem ogłoszono w grudniu 1924 roku. Trzema głównymi celami były wtedy: rozwój badań klinicznych i epidemiologicznych, edukacja zdrowotna i tworzenie placówek dla chorych na nowotwory. Dziś placówki już są, a my znajdujemy się w ogonie Europy, jeśli chodzi o skuteczność leczenia. Teoretycznie wiadomo, co jest celem i tutaj eksperci są zgodni, ale od niemal dekady toczy się dyskusja, kto ma leczyć, kto ma oceniać leczenie i kto ma dostawać pieniądze. Padają różne propozycje – od maksymalnej kontroli w Narodowym Instytucie Onkologii, poprzez nadanie uprawnień do leczenia onkologicznego tylko największym ośrodkom i odebranie kontraktów z NFZ placówkom, które nie są w stanie leczyć kompleksowo, po postulat stworzenia procedur i standardów, kontrolowanych przez jedną instytucję, ale wykonywanych w całej Polsce w ramach tworzonych konsorcjów. W zależności od tego, kto forsuje dane rozwiązanie, temat pojawia się lub znika.


Lepsza kręta ścieżka niż brak planu

Tej wiosny minęło 5 lat od konferencji prasowej, na której minister Arłukowicz ogłosił, że odtąd pacjent z podejrzeniem nowotworu będzie czekał w kolejce po życie maksymalnie 9 tygodni. W kontekście zamieszania wokół planów i strategii, koncepcja szybkiej ścieżki onkologicznej wydaje się jednym z trwalszych rozwiązań, wypracowanych w polskiej onkologii. Jej atutem z punktu widzenia PR i komunikacji jest prostota i trafna metafora „ścieżki”.

Nawet jeśli nie jest tak skuteczna, jak planowano, to jednak nie zniknęła z horyzontu, od pięciu lat się o niej mówi. Minister i premier obiecali wtedy Polakom ekspresową diagnostykę, szybkie leczenie i skoordynowaną opiekę po zakończonej terapii. Każdy pacjent miał otrzymać koordynatora leczenia. Powstał system identyfikacji wizualnej – logo, przystępnie zredagowana strona internetowa, w przychodniach pojawiły się naklejki informujące, że w danej placówce lekarze wystawią karty DILO. Realia okazały się mniej optymistyczne. Badania prowadzone przez fundacje – m.in. Alivię (Kolejkoskop) i Onkologia 2025 pokazują, że pakiet niewiele zmienił, jeśli chodzi o czas oczekiwania na świadczenie.


Oddolny plan vs.
rządowa strategia


W opozycji do prostej „ścieżki” stoi nazewniczy galimatias pozostałych działań. Już sama wielość nazw budzi konsternację. Mówi się dziś o Narodowej Strategii Onkologicznej (nazywanej polskim Cancer Planem, choć z Cancer Planem opracowanym w 2014 roku przez zespół prof. Jacka Jassema nie ma wiele wspólnego). NSO ma co prawda powstać (powołana ustawą, a nie jako oddolna inicjatywa) dopiero we wrześniu, ale już wiadomo, że będzie lepsza niż poprzednia strategia.

Mamy też Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych oraz Strategię Walki z Rakiem w Polsce 2015–2024, opracowaną z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Onkologicznego przy udziale dwustu ekspertów z różnych środowisk i aktualizowaną w 2017 roku. Po co więc nowa Narodowa Strategia Onkologiczna?

– Ma obejmować różne dziedziny: edukację, profilaktykę, leczenie, kształcenie kadr, badania kliniczne i stanie się dokumentem szerokim, a jej zadania będą realizowane także przez inne ministerstwa – wyjaśniał prof. Czauderna, koordynator Sekcji Ochrony Zdrowia Narodowej Rady Rozwoju. Jednocześnie będzie zawierać mniej celów strategicznych niż dokument przygotowany przez prof. Jassema, ponieważ Cancer Plan musi być zwięzły, dawać jasne wytyczne i zawierać kilka punktów. Po konsultacji z ekspertami z Australii polscy eksperci postanowili porzucić ambicje pracy nad całym zagadnieniem i skupić się na kilku wybranych obszarach, ponieważ nie da się od razu zrealizować wszystkiego. To jednak nie wyjaśnia niedawnej zmiany składu komisji ekspertów i odwołaniu kilku z nich, w tym autora Cancer Planu profesora Jassema – skoro poprzednio opracowali dokument zbyt obszerny, to co stoi na przeszkodzie, by pracowali nad jego skróceniem?


Czy uzdrowi nas sieć szpitali?

Premier Morawiecki zapowiedział w swoim exposé konieczność utworzenia Narodowego Instytutu Onkologii, jednak nie udało się stworzyć koncepcji tej instytucji i taki instytut nie powstanie. Zastąpi go Krajowa Sieć Onkologiczna. Instytut to pomysł sprzed 50 lat. W 1974 roku prezydium rządu podjęło uchwałę w sprawie kompleksowego programu zwalczania chorób nowotworowych w latach 1976–1990. Kluczową inwestycją tego programu było utworzenie wiodącego ośrodka – Centrum Onkologii na warszawskim Ursynowie. Wiele lat później, w grudniu 2012, podczas posiedzenia senackiej Komisji Zdrowia, zgłoszono postulat odtworzenia sieci referencyjnych ośrodków onkologicznych, skupionych wokół jednostki koordynującej – Narodowego Instytutu Onkologii.

Pilotaż KSO ruszył w styczniu, choć zarówno eksperci, jak i organizacje pacjenckie sprzeciwiły się założeniom projektu, argumentując, że nie poprawi on sytuacji pacjentów, a wręcz stanowi zagrożenie. Także jakość ewaluacji budziła ich zastrzeżenia, ponieważ projekt będą testować jego autorzy.

Na efekty musimy poczekać. Dla ekipy rządzącej i jej PR ważne jest, że pojawiła się kolejna nowa nazwa i koncepcja – Krajowa Sieć Onkologiczna – i testuje się nowe rozwiązania. To ważny przekaz dla opinii publicznej: nieustannie pracujemy nad dostępnością i jakością leczenia nowotworów w Polsce.


Kto będzie ojcem sukcesu

Wygląda na to, że od pięcioletniego przeżycia ważniejsza jest czteroletnia kadencja i przypisanie sobie konkretnych zasług. Nie walka z chorobami, które zabijają pacjentów, wydaje się priorytetem, lecz walka o to, kto ma leczyć i kto zostanie ojcem medycznego sukcesu obecnego rządu. Sukcesu wizerunkowego rzecz jasna, bo rządy rzadko odpowiadają za efekty swoich projektów – a nawet jeśli, to nie przed obywatelami, lecz przed historią.




Najpopularniejsze artykuły

Programy lekowe w chorobach z autoimmunizacji w praktyce klinicznej. Stan obecny i kierunki zmian – oglądaj na żywo

Tygrys maruder

Gdzie są powiatowe centra zdrowia? Co z lepszą dostępnością do lekarzy geriatrów? A z obietnicą, że pacjent dostanie zwrot kosztów z NFZ, jeśli nie zostanie przyjęty w poradni AOS w ciągu 60 dni? Posłowie PiS skrzętnie wykorzystali „100 dni rządu”, by zasypać Ministerstwo Zdrowia mniej lub bardziej absurdalnymi interpelacjami dotyczącymi stanu realizacji obietnic, złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Niepomni, że ich ministrowie i prominentni posłowie w swoim czasie podkreślali, że na realizację obietnic (w zdrowiu na pewno) potrzeba kadencji lub dwóch.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

VIII Kongres Patient Empowerment

Zdrowie jest najważniejsze, ale patrząc zarówno na indywidualne decyzje, jakie podejmują Polacy, jak i te zapadające na szczeblu rządowym, praktyka rozmija się z ideą – mówili uczestnicy kongresu Patient Empowerment (14–15 maja, Warszawa).

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Worków z pieniędzmi nie będzie

Jeśli chodzi o nakłady, cały czas jesteśmy w ogonie krajów wysokorozwiniętych. Średnia dla OECD, jeśli chodzi o nakłady łączne, to 9 proc., w Polsce – ok. 6,5 proc. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w zasadzie nie przekraczamy 5 proc. – mówił podczas kongresu Patient Empowerment Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, w maju powołany przez minister Izabelę Leszczynę do zespołu, który ma pracować nad zmianami systemowymi.

Pacjent geriatryczny to lekoman czy ofiara?

Coraz częściej, w różnych mediach, możemy przeczytać, że seniorzy, czyli pacjenci geriatryczni, nadużywają leków. Podobno rekordzista przyjmował dziennie 40 różnych preparatów, zarówno tych zaordynowanych przez lekarzy, jak i dostępnych bez recepty. Cóż? Przecież seniorzy zazwyczaj cierpią na kilka schorzeń przewlekłych i dlatego zażywają wiele leków. Dość powszechna jest też opinia, że starsi ludzie są bardzo podatni na przekaz reklamowy i chętnie do swojego „lekospisu” wprowadzają suplementy i leki dostępne bez recepty. Ale czy za wielolekowością seniorów stoi tylko podporządkowywanie się kolejnym zaleceniom lekarskim i osobista chęć jak najdłuższego utrzymania się w dobrej formie?

Wypalenie zawodowe – młodsze rodzeństwo stresu

Wypalenie zawodowe to stan, który może dotknąć każdego z nas. Doświadczają go osoby wykonujące różne zawody, w tym pracownicy służby zdrowia – lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czy przyczyną wypalenia zawodowego jest przeciążenie obowiązkami zawodowymi, bliski kontakt z cierpieniem i bólem? A może do wypalenia prowadzą nas cechy osobowości lub nieumiejętność radzenia sobie ze stresem? Odpowiedzi na te pytania udzieli Leszek Guga, psycholog specjalizujący się w tematyce zdrowia, opiece długoterminowej i długofalowych skutkach stresu.

Szczyt Zdrowie 2024

Na przestrzeni ostatnich lat nastąpiło istotne wzmocnienie systemu ochrony zdrowia. Problemy płacowe praktycznie nie istnieją, ale nie udało się zwiększyć dostępności do świadczeń zdrowotnych. To główne wyzwanie, przed jakim stoi obecnie Ministerstwo Zdrowia – zgodzili się eksperci, biorący udział w konferencji Szczyt Zdrowie 2024, podczas którego próbowano znaleźć odpowiedź, czy Polskę stać na szeroki dostęp do nowoczesnej diagnostyki i leczenia na europejskim poziomie.

Poza matriksem systemu

Żyjemy coraz dłużej, ale niekoniecznie w dobrym zdrowiu. Aby każdy człowiek mógł cieszyć się dobrym zdrowiem, trzeba rzucić wyzwanie ortodoksjom i przekonaniom, którymi się obecnie kierujemy i spojrzeć na zdrowie znacznie szerzej.

Kształcenie na cenzurowanym

Czym zakończy się audyt Polskiej Komisji Akredytacyjnej w szkołach wyższych, które otworzyły w ostatnim roku kierunki lekarskie, nie mając pozytywnej oceny PKA, choć pod koniec maja powiało optymizmem, że zwycięży rozsądek i dobro pacjenta. Ministerstwo Nauki chce, by lekarzy mogły kształcić tylko uczelnie akademickie.

Pigułka dzień po, czyli w oczekiwaniu na zmianę

Już w pierwszych tygodniach urzędowania minister zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła program „Bezpieczna, świadoma ja”, czyli – pakiet rozwiązań dla kobiet, związanych przede wszystkim ze zdrowiem prokreacyjnym. Po kilku miesiącach można byłoby już zacząć stawiać pytania o stan realizacji… gdyby było o co pytać.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.




bot