Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 23–25/2002
z 21 marca 2002 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Wymiana poglądów profesora z ministrem

Aleksandra Gielewska

Publiczną, bezpośrednią polemikę z Programem Narodowej Ochrony Zdrowia podjął ostatnio m.in. prof. Cezary Włodarczyk z Instytutu Zdrowia Publicznego CMUJ. Podczas seminarium, które z udziałem kierownictwa resortu, parlamentarzystów koalicji rządowej i środowisk służby zdrowia zorganizował Klub Parlamentarny SLD, profesor Włodarczyk wskazał na podstawowe mankamenty programu MZ. Podkreślając, że na uznanie zasługuje sam fakt opracowania i upublicznienia dokumentu, zakwestionował jego istotne treści: zarówno jakość diagnozy obecnej sytuacji, jak i wynikające z niej metody dalszej "terapii" systemu.

Po pierwsze – za mylącą uznał tezę, że źródłem zła w dzisiejszym systemie jest wyłącznie wadliwie przygotowana i wdrożona reforma, która weszła w życie w 1999 r. – To jest błędna diagnoza. Zbieramy pokłosie procesu trwającego kilkadziesiąt lat, reforma tylko wyostrzyła negatywne zjawiska. Kryzys zauważany był już w 1981 r., a od tego czasu było raczej gorzej niż lepiej. Podstawową przyczyną problemów jest, zdaniem prof. Włodarczyka, narastająca dysproporcja między możliwościami medycyny i towarzyszącymi im oczekiwaniami społecznymi a brakiem możliwości ich realizacji, szczególnie dotkliwym w warunkach biednej i zwalniającej gospodarki oraz obserwowanej od lat erozji zasad etycznych.

- Jeśli skoncentrujemy się wyłącznie na likwidacji kas chorych i tego, co przyniosła reforma – żadnych pozytywnych efektów nie uzyskamy – mówił.

Po wtóre – C. Włodarczyk nie zgodził się z drugą, fundamentalną tezą ministerialnej diagnozy: że zróżnicowanie w systemie ochrony zdrowia jest wyłącznie zjawiskiem negatywnym. Przypomniał dyskusje z końca lat siedemdziesiątych na temat uelastyczniania struktur opieki zdrowotnej; w tamtych czasach za gigantyczny postęp uznawano to, iż zespół opieki zdrowotnej może i powinien dostosowywać się do lokalnych potrzeb i warunków działania. – Oczywiście, różnicowanie formalne dostępu do świadczeń jest złe, i powinno być wyeliminowane, ale nadzieja, że zlikwidujemy różnice w poziomie korzystania jest kompletnym nieporozumieniem. We wszystkich krajach na świecie one istnieją, bo zależą od wykształcenia, miejsca zamieszkania, rodzaju zatrudnienia itp. Dlatego – podkreślał C. Włodarczyk – Światowa Organizacja Zdrowia stawia za cel – wielki, strategiczny, rozciągnięty w czasie na lata i rozumiany jako nieustanny proces – eliminowanie różnic w dostępie i korzystaniu ze świadczeń. – Tego problemu nie rozwiąże jedno formalne posunięcie: że 17 kas chorych zastąpi jeden fundusz. To jest po prostu cel nierealny, wynikający z błędnej diagnozy.

Nie zgodził się także z proponowaną przez ministra Mariusza Łapińskiego "terapią" systemu. Likwidację kas chorych zapisaną w programach wyborczych partii, które znalazły się w Sejmie, uznał za efekt ubóstwa merytorycznej dyskusji podczas kampanii wyborczej. – Problemem nie jest to, czy mamy kasy chorych, czy finansowanie z budżetu, ale – funkcja i organizacja płatnika w systemie. Te muszą istnieć, choć mogą być przypisane różnym instytucjom. A skoro przyjęliśmy, że podstawową tkanką systemu jest kontrakt – bo zmian program MZ tu nie przewiduje – płatnik musi być oddzielony od świadczeniodawcy, więcej – świadczeniodawca musi być traktowany jako mniej lub bardziej równoprawny partner. Dziś krytykuje się dyktat kas chorych, ale każdy silny płatnik narzucać będzie swoje warunki, a każdy racjonalny – przestrzegać pułapu wydatków, niezależnie od tego, jak go nazwiemy i zorganizujemy. W warunkach ograniczonych środków na zdrowie system finansowania musi być restrykcyjny – przypominał.

Za nieporozumienie uznał także jedno z kluczowych pojęć, które pojawiło się w dokumencie MZ: nadzoru ze strony ministra, zakładającego możliwość jego stałej ingerencji w działalność podporządkowanych mu podmiotów. – Należy przyjąć, że partnerzy umowy są w jakimś zakresie niezależni – i to musi być podkreślone jako fundament struktury, konstytucji systemu ochrony zdrowia. W systemie opieki zdrowotnej istnieje i działa mnóstwo niezależnych podmiotów. Nie da się ich podporządkować przy pomocy tej koncepcji nadzoru, jaka została zaprezentowana w dokumencie MZ – mówił.

Nawiązując do wypowiedzi ministra Łapińskiego, powołującego się na raport ŚOZ z 2000 r. i wskazane tam miejsce polskiego systemu opieki zdrowotnej w światowym rankingu systemów z lat 90. – przypomniał zawartą w dokumencie ŚOZ definicję "dobrego zarządzania" w odniesieniu do systemów opieki zdrowotnej. – Światowa Organizacja Zdrowia niesłychanie mocno podkreśla sprawę odpowiedzialności rządów za tę sferę życia społecznego, stwierdzając wręcz, że niespełnianie przez rząd tej roli pozbawia go legitymizacji. Ale jednocześnie przytoczone jest tam porzekadło: więcej sterowania – mniej wiosłowania. Bo rolą rządów jest pełnienie funkcji regulacyjnych wobec systemu, definiowanie celów, tworzenie ram działania, a nie – dostarczanie energii wykonawcom.

- Jeżeli się zgodzimy z zaleceniami ŚOZ – kontynuował – to jak zdefiniujemy siły sprawcze, napędzające system, te które sprawiają, że on w ogóle działa i że ludziom chce się coś robić? Przypomniał trzy podstawowe metody motywowania ludzi do wysiłku: pieniądze, poczucie obowiązku i misji, wreszcie – nakaz i przymus. – Otóż ta właśnie kwestia: jak chcemy napędzać system, jest kluczowa, zwłaszcza w dokumencie strategicznym. Jeśli nie spróbujemy jej rozwiązać, to nie stworzymy żadnej atrakcyjnej wizji dla tych, którzy ów system tworzą – kończył prof. Cezary Włodarczyk.

Riposta ministra Mariusza Łapińskiego na to wystąpienie była natychmiastowa i, chciałoby się rzec, klasyczna dla szefa resortu.

- Mamy zadłużenie szpitali, dziurę budżetową, brak dostępu do świadczeń, wiele potrzeb zdrowotnych – mówił. – Ja wiem, z którą partią jest pan związany – z Unią Wolności. To, co mamy, zawdzięczamy tej właśnie partii, również ten model, który mamy dzisiaj. To wy wprowadziliście fee for service – i mamy wzrost hospitalizacji i rozłożenie finansowe systemu. Rozumiem, że jest pan zwolennikiem utrzymania systemu w dotychczasowym kształcie i troszkę się dziwię, bo pańska partia chciała zlikwidować kasy chorych. Niech ktoś pokaże, co zamiast likwidacji. Że partie używały tego jako hasła wyborczego – tu się z panem zgadzam. Ale dzisiaj tak naprawdę żadnego systemu nie mamy. Jest zupełne przemieszanie, bo funkcja płatnika jest wzięta z niemieckiego systemu kas bismarckowskich, a organizacja systemu oparta na brytyjskim systemie NHS. Mamy rozdwojenie – chaotyczny system parabudżetowy, parasamorządowy i my musimy go zracjonalizować. Sekretarz generalny WHO mówi: system jest sprawny i pomaga chorym, jeśli 85 proc. środków na zdrowie przekazuje budżet państwa, a 15 proc. pochodzi z kieszeni obywatela. Dziś w Polsce 70 proc. to wydatki publiczne, a 30 proc. – współpłacenie. I naszymi działaniami musimy to odwrócić, bo to pogarsza dostęp.

Na konferencji prasowej zorganizowanej podczas seminarium SLD minister podkreślił też, że rozmawiał z przedstawicielami WHO i "dostałem właśnie list od reprezentantów Banku Światowego. Wszyscy nas popierają" – stwierdził. Ujawnił także, skąd będą pochodzić pieniądze na poprawę dostępu do świadczeń w nowym systemie: 1,3 mld z oszczędności na lekach, 2,5 mld – z wprowadzenia RUM, 2,5 – z nowego systemu finansowania szpitali, 0,6 mld – z dodatkowych środków od firm ubezpieczeniowych, pokrywających koszty leczenia ofiar wypadków. Realność dysponowania wolnymi środkami w wysokości 7 mld zł (25 proc. obecnego budżetu wszystkich kas chorych) nie wymaga komentarza.

Wypowiedzi nieautoryzowane




Najpopularniejsze artykuły

Programy lekowe w chorobach z autoimmunizacji w praktyce klinicznej. Stan obecny i kierunki zmian – oglądaj na żywo

Tygrys maruder

Gdzie są powiatowe centra zdrowia? Co z lepszą dostępnością do lekarzy geriatrów? A z obietnicą, że pacjent dostanie zwrot kosztów z NFZ, jeśli nie zostanie przyjęty w poradni AOS w ciągu 60 dni? Posłowie PiS skrzętnie wykorzystali „100 dni rządu”, by zasypać Ministerstwo Zdrowia mniej lub bardziej absurdalnymi interpelacjami dotyczącymi stanu realizacji obietnic, złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Niepomni, że ich ministrowie i prominentni posłowie w swoim czasie podkreślali, że na realizację obietnic (w zdrowiu na pewno) potrzeba kadencji lub dwóch.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

VIII Kongres Patient Empowerment

Zdrowie jest najważniejsze, ale patrząc zarówno na indywidualne decyzje, jakie podejmują Polacy, jak i te zapadające na szczeblu rządowym, praktyka rozmija się z ideą – mówili uczestnicy kongresu Patient Empowerment (14–15 maja, Warszawa).

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Worków z pieniędzmi nie będzie

Jeśli chodzi o nakłady, cały czas jesteśmy w ogonie krajów wysokorozwiniętych. Średnia dla OECD, jeśli chodzi o nakłady łączne, to 9 proc., w Polsce – ok. 6,5 proc. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w zasadzie nie przekraczamy 5 proc. – mówił podczas kongresu Patient Empowerment Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, w maju powołany przez minister Izabelę Leszczynę do zespołu, który ma pracować nad zmianami systemowymi.

Pacjent geriatryczny to lekoman czy ofiara?

Coraz częściej, w różnych mediach, możemy przeczytać, że seniorzy, czyli pacjenci geriatryczni, nadużywają leków. Podobno rekordzista przyjmował dziennie 40 różnych preparatów, zarówno tych zaordynowanych przez lekarzy, jak i dostępnych bez recepty. Cóż? Przecież seniorzy zazwyczaj cierpią na kilka schorzeń przewlekłych i dlatego zażywają wiele leków. Dość powszechna jest też opinia, że starsi ludzie są bardzo podatni na przekaz reklamowy i chętnie do swojego „lekospisu” wprowadzają suplementy i leki dostępne bez recepty. Ale czy za wielolekowością seniorów stoi tylko podporządkowywanie się kolejnym zaleceniom lekarskim i osobista chęć jak najdłuższego utrzymania się w dobrej formie?

Wypalenie zawodowe – młodsze rodzeństwo stresu

Wypalenie zawodowe to stan, który może dotknąć każdego z nas. Doświadczają go osoby wykonujące różne zawody, w tym pracownicy służby zdrowia – lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czy przyczyną wypalenia zawodowego jest przeciążenie obowiązkami zawodowymi, bliski kontakt z cierpieniem i bólem? A może do wypalenia prowadzą nas cechy osobowości lub nieumiejętność radzenia sobie ze stresem? Odpowiedzi na te pytania udzieli Leszek Guga, psycholog specjalizujący się w tematyce zdrowia, opiece długoterminowej i długofalowych skutkach stresu.

Szczyt Zdrowie 2024

Na przestrzeni ostatnich lat nastąpiło istotne wzmocnienie systemu ochrony zdrowia. Problemy płacowe praktycznie nie istnieją, ale nie udało się zwiększyć dostępności do świadczeń zdrowotnych. To główne wyzwanie, przed jakim stoi obecnie Ministerstwo Zdrowia – zgodzili się eksperci, biorący udział w konferencji Szczyt Zdrowie 2024, podczas którego próbowano znaleźć odpowiedź, czy Polskę stać na szeroki dostęp do nowoczesnej diagnostyki i leczenia na europejskim poziomie.

Poza matriksem systemu

Żyjemy coraz dłużej, ale niekoniecznie w dobrym zdrowiu. Aby każdy człowiek mógł cieszyć się dobrym zdrowiem, trzeba rzucić wyzwanie ortodoksjom i przekonaniom, którymi się obecnie kierujemy i spojrzeć na zdrowie znacznie szerzej.

Kształcenie na cenzurowanym

Czym zakończy się audyt Polskiej Komisji Akredytacyjnej w szkołach wyższych, które otworzyły w ostatnim roku kierunki lekarskie, nie mając pozytywnej oceny PKA, choć pod koniec maja powiało optymizmem, że zwycięży rozsądek i dobro pacjenta. Ministerstwo Nauki chce, by lekarzy mogły kształcić tylko uczelnie akademickie.

Pigułka dzień po, czyli w oczekiwaniu na zmianę

Już w pierwszych tygodniach urzędowania minister zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła program „Bezpieczna, świadoma ja”, czyli – pakiet rozwiązań dla kobiet, związanych przede wszystkim ze zdrowiem prokreacyjnym. Po kilku miesiącach można byłoby już zacząć stawiać pytania o stan realizacji… gdyby było o co pytać.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.




bot